Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Piotrowicza odkupienie win

Nigdy nie byłem zwolennikiem budowania tragikomicznych hagiografii „naszych” i „waszych” z PRL. Dlatego też historia o dzielnym prokuratorze Stanisławie Piotrowiczu, który z narażeniem życia ratował opozycjonistów, trochę mnie mierzi, trochę śmieszy.

Nie kupuję tej bajeczki, chociaż przyjmuję do wiadomości, że Piotrowicz jak na prokuratora stanu wojennego zachował się w miarę przyzwoicie. Niemniej uczciwość intelektualna i moralna nie pozwalają tego fragmentu życiorysu posła Piotrowicza zaliczyć do udanych. Każdy, kto chce być uczciwy wobec siebie i innych, musi się umieć zmierzyć ze swoimi słabościami. Piszę te słowa z pozycji człowieka, który z głupoty i niewiedzy przez co najmniej pięć lat powielał wszystkie brednie propagandowe za Michnikiem i TVN. Swoich durnych tekstów nigdy z Internetu nie usunąłem, kompletna teczka mojej głupoty jest dostępna. Uczyniłem tak w ramach rachunku sumienia, pokuty i mam nadzieję jakiegoś zadośćuczynienia poprzez działalność publiczną od 2010 r. do dziś. Nie bawię się w tanie moralizatorstwo, oczekuję od siebie i innych brutalnego rozliczenia faktów. Sobie okresu „michnikowskiego” i Piotrowiczowi okresu peerelowskiego do zasług nie zaliczę. Zupełnie inaczej wygląda dorobek Stanisława Piotrowicza po okresie PRL, tutaj mogę tylko nisko pochylić głowę, bo ten człowiek dokonał rzeczy dużych. Znosząc falę oszczerstw i presji, przeprowadził genialnie procedurę oczyszczania Trybunału Konstytucyjnego, a teraz sądów. Tylko za te wyczyny ma u mnie wieczne rozgrzeszenie i pełen szacunek, a przecież nie wolno zapominać, że poseł Piotrowicz w komisji i w sejmie przez kilkanaście godzin dziennie musiał słuchać Gasiuk-Pihowicz i Budki, co ociera się o beatyfikację.

 



Źródło:

#Stanisław Piotrowicz #PRL

Piotr Wielgucki „Matka Kurka”