Komisja Stróżyka w likwidacji
Zaledwie rok „pracowała” komisja Jarosława Stróżyka, która w teorii miała badać rosyjskie i białoruskie wpływy, a w praktyce była pałką zmontowaną na prawicę. Efekty? Żadne – jedna wielka kompromitacja.
Autor nie dodał jeszcze swojego opisu.
Zaledwie rok „pracowała” komisja Jarosława Stróżyka, która w teorii miała badać rosyjskie i białoruskie wpływy, a w praktyce była pałką zmontowaną na prawicę. Efekty? Żadne – jedna wielka kompromitacja.
Aż po 12 dniach zwłoki w Dzienniku Ustaw ukazało się postanowienie marszałka Sejmu Szymona Hołowni ws. zwołania Zgromadzenia Narodowego na 6 sierpnia. Już samo to, że trwało to tak długo, wiele mówi o kondycji i morale obozu władzy po przegranych wyborach prezydenckich.
Donald Tusk ma obsesję na punkcie PiS – to wiadomo. Kiedyś niemal każdy, teraz średnio co drugi wpis w mediach społecznościowych to pomyje pod adresem opozycji.
Nie dziwią spadki notowań dla KO i jej koalicjantów. To, co jednak zastanawia, to bierność i brak jakiejkolwiek reakcji. Tak jakby Donald Tusk albo kompletnie nie widział, co się wokół niego dzieje – co jest bardziej prawdopodobne – albo nie brał pod uwagę sondaży.
Klubowe mistrzostwa świata rozgrywane w USA dobrze się ogląda, ale są poważnym wyzwaniem dla zdrowia piłkarzy. Od lat zawodnicy skarżą się, że międzynarodowe federacje nie zajmują się niczym innym, jak tylko przeliczaniem pieniędzy i dopinaniem terminarza – do tego stopnia, że gracze nie mają kompletnie czasu na regenerację.
To, co dzieje się na naszej zachodniej granicy, jest zwyczajnie niedopuszczalne i świadczy o indolencji rządu Donalda Tuska. To oczywista prawda, a nie atak na funkcjonariuszy Straży Granicznej, jak chcą wmówić premier czy jego ministrowie.
Już wiemy, że w dziewięciu komisjach wyborczych na pewno doszło do nieprawidłowości. Podkreślmy: w dziewięciu na ponad 30 tys.! Skala pomyłek – bo na razie trudno mówić o fałszerstwach, gdy ich rozmiar nie odstaje od poprzednich wyborów – nie daje absolutnie jakiejkolwiek podstawy do przeliczania wszystkich głosów.
Znajomi – kompletnie niezwiązani na co dzień z polityką – coraz częściej pytają mnie, czy dojdzie do unieważnienia wyników wyborów.
Liberałowie nad Wisłą – w wersji zwolenników demokracji walczącej – nie uczą się na błędach. To doskonała wiadomość dla prawicy.
Karol Nawrocki wygrał wybory prezydenckie mimo kampanii nienawiści, rozkręconej na niebywałą skalę w III RP, ataków mediów, wykorzystania służb specjalnych i w większości niekorzystnych sondaży. Dokonał, można rzec, niemożliwego. Ale trzeba oddać Jarosławowi Kaczyńskiemu, że to on jest demiurgiem polskiej polityki.
Karol Nawrocki cały czas się uczy, jak funkcjonować w dużej polityce. Jedną rzecz opanował do perfekcji – teflonowość i trzymanie nerwów na wodzy. To niezwykle ważne cechy, które przydają się w debatach i sytuacjach stresujących, a tych przyszły prezydent w niespokojnych czasach będzie miał bez liku.
Nawet jeśli jest coś na rzeczy wokół kawalerki należącej do Karola Nawrockiego – z naciskiem na słowo „nawet” – to nie ulega wątpliwości, że huraganowe ataki na kandydata na prezydenta nie biorą się z troski o standardy w polityce.
Zdecydowana wygrana George’a Simiona z prawicowej partii AUR w powtórzonych wyborach prezydenckich w Rumunii powinna być sygnałem ostrzegawczym dla polskiego rządu. Wybory z ubiegłego roku unieważniono tak naprawdę dlatego, że wygrał kandydat nieakceptowalny dla tamtejszego establishmentu
Niedzielna konwencja Karola Nawrockiego potwierdziła, że kandydat popierany przez PiS – mimo obciętych niezgodnie z prawem funduszy, atakowany przez media publiczne, NIK, prokuraturę i spółki skarbu państwa, angażujące się w produkcje internetowych hejterów – ma ogromną szansę na wygranie wyborów. Po nich polska prawica powinna zainwestować w polityczny potencjał Andrzeja Dudy. Prezydent swoim przemówieniem w Łodzi pokazał, że jest wciąż poza zasięgiem większości polskich polityków.
J.D. Vance spotkał się jako ostatni z papieżem. I wszyscy wiemy, co było dalej – ogłosił Tomasz Sekielski w piątkowy wieczór w TVP w likwidacji. Tak, to ten sam redaktor, którego przed laty – mimo antypisowskich poglądów – można było uważać za dziennikarza.
Politycy KO z Romanem Giertychem na czele postanowili zrobić z siebie pośmiewisko w trakcie Świąt Wielkanocnych. Nie byłoby to niczym nowym, gdyby nie bezczelność, z jaką traktują swój elektorat.