Dzięki działaniom rządu wzrosła w Polsce liczba lekarzy o ok. 11 tys. w porównaniu z 2015 r. oraz pielęgniarek, których 5 tys. rocznie wchodzi do zawodu – mówił minister zdrowia Łukasz Szumowski podczas dzisiejszego spotkania z mieszkańcami Płocka (Mazowieckie).
Wspominając o dotychczasowych zmianach w służbie zdrowia, Szumowski podkreślił, że działania rządu były "nakierowane na ludzi", przy czym chodziło o najpilniejszą potrzebę, "żeby zatrzymać dramatyczne wyludnianie się kadr medycznych".
"Wiemy, że wśród pielęgniarek i położnych, gdybyśmy nic nie zrobili, to za 10 lat nie mielibyśmy praktycznie w ogóle pielęgniarek i położonych, nie miałby się kto nami opiekować. Gdybyśmy nie wzmocnili liczby miejsc na studiach oraz działań, które prowadzą do tego, że lekarze po specjalizacji pracują w Polsce, to byśmy mieli coraz mniej lekarzy"
– zaznaczył minister zdrowia.
Jak dodał, w tej chwili, w porównaniu z 2015 r., jest o ok. 11 tys. więcej lekarzy, a w przypadku pielęgniarek, w 2018 r. prawo wykonywania zawodu odebrało 100 proc. absolwentek pielęgniarstwa i położnictwa. „To oznacza, że zatrzymaliśmy wychodzenie do innych zawodów" – ocenił Szumowski.
"Te nasze działania, choćby program +Wsparcie na starcie+, czyli stypendia, które zachęcają do wejścia do zawodu, czy ustabilizowanie sytuacji finansowej tego niezwykle ważnego zawodu dało efekt, że nie 3 tys. mamy pielęgniarek rocznie więcej, tylko 5 tys. To jest naprawdę ogromny skok"
– dodał szef resortu zdrowia.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że w porównaniu z 2015 r. wzrosła o ponad 2 tys. liczba miejsc na studiach na wydziałach lekarskich. "Wykształcenie jednego lekarza to jest pół miliona złotych. Czyli dwa tysiące miejsc więcej, to są naprawdę potężne inwestycje w zdrowie" – wyliczył Szumowski.
Przypomniał też o wprowadzonym dla lekarzy rezydentów tzw. "bonie patriotycznym", czyli dodatku w wysokości 600-700 zł miesięcznie do pensji rezydenta, w zamian za co podpisują oni umowę, że dwa lata z pięciu będą pracować w Polsce. Wskazał przy tym na rosnące wynagrodzenia w ochronie zdrowia. "One rosły wolniej niż w sektorze gospodarki, ale w tej chwili już naprawdę przyspieszyły".
Szumowski wspomniał m.in. o czwartkowym proteście przed Ministerstwem Zdrowia kilkunastu lekarzy rezydentów, w czarnych workach, z umieszczonymi na tekturowych kartach napisami z przyczyną zgonu.
"Trudno mi komentować tych młodych ludzi, ale ja naprawdę miałem pacjentów, którzy umarli mi na stole i to nie jest temat do happeningu, to nie jest temat do bawienia się czarnym workiem, bo jak któryś lekarz widział śmierć pacjenta na swoim stole, to nie będzie się ubierał w czarny worek. A, że młodzi koledzy chyba jeszcze nie spotkali takiej sytuacji, to zaczynają bawić się w happeningi polityczne. Trudno mi to skomentować inaczej"
– oświadczył minister zdrowia.
Szumowski nawiązał też do umowy podpisanej w piątek przez PKN Orlen i Centrum Onkologii – Instytut im. M. Skłodowskiej-Curie, dzięki której, w ciągu 6 lat koncern przeznaczy 10 mln zł na monitorowanie stanu zdrowia, profilaktykę i leczenie chorób mieszkańców Płocka i powiatu płockiego oraz ościennych miejscowości.
"To jest początek obecności Centrum Onkologii w Płocku" – podkreślił minister zdrowia. Dodał, iż "jednym z niezwykle ważnych obszarów" w działaniach rządu, dotyczących służby zdrowia, jest "wyrównywanie poziomu jakości pomiędzy dużymi ośrodkami a mniejszymi miastami".
"To zresztą zakłada Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju premiera Mateusza Morawieckiego. Polska ma się rozwijać równomiernie. To nie płocczanie, mieszkańcy powiatu płockiego, sierpeckiego czy gostynińskiego mają jeździć do Warszawy, do Centrum Onkologii, tylko Centrum Onkologii powinno przyjechać do Płocka"
– oświadczył szef resortu zdrowia.
Szumowski jest liderem listy kandydatów PiS do Sejmu w okręgu nr 16 - Płock w nadchodzących wyborach parlamentarnych.