
Między Moskwą a Brukselą…
Za komuny był taki niepozbawiony głębszego sensu kawał: z Moskwy do Paryża wyrusza pociąg z zasłużonymi i sprawdzonymi towarzyszami na atrakcyjną komandirowkę (czyli delegację), a z Paryża eurokomuniści jadą do stolicy wymarzonej światowej rewolucji; oba pociągi zatrzymują się na godzinę w Warszawie i, wyjrzawszy na miasto, zarówno Sowieci, jak i lewicowe zachodniaki, są przekonani, że już dojechali do celu…