Aby chronić polskie niebo, powinniśmy posiadać ok. 200 nowoczesnych samolotów. Mamy… 48 z poważnymi brakami w wyposażeniu. A może Polska mogłaby produkować samoloty F-16? To wcale nie jest niemożliwe.
Nikt nie wątpi, że stoimy w przededniu konieczności wyposażenia naszych Sił Powietrznych w kolejne samoloty wielozadaniowe. Dalsze wykorzystywanie różnorodnych typów samolotów myśliwsko-bombowych będących na wyposażeniu polskiej armii stwarza koszty oraz problemy szkoleniowe i logistyczne. Jednym z rozwiązań jest pozyskanie kolejnych samolotów typu F-16 ze Stanów Zjednoczonych, a następnie ich modernizacja oparta na polskim przemyśle zbrojeniowym. Umożliwia to tzw. Excess Defense Articles (EDA), amerykański program przekazywania państwom sojuszniczym niewykorzystywanego sprzętu wojskowego za cenę stanowiącą 5–50 proc. wartości. Takie rozwiązanie, które bynajmniej nie jest nowe, doskonale wpisuje się w ideę odbudowy naszego przemysłu lotniczego i zwiększenia potencjału obrony powietrznej.
Polska była już beneficjentem EDA – mamy dzięki temu m.in. fregaty ORP „Pułaski” i „Kościuszko”. Niestety dotychczasowe oferty ze strony USA nie były atrakcyjne. Warto jednak rozważyć koncepcję pozyskania i modernizacji samolotów typu F-16 wycofanych z eksploatacji SP USA, ale w stanie umożliwiającym ich odnowienie według polskich wymogów. Podobne rozwiązania przyjęły m.in. Indonezja i Rumunia.
Jak jest?
Obecnie wartość bojowa polskiego lotnictwa taktycznego jako całości jest iluzoryczna. Posiadamy 48 samolotów F-16 52+, których pełna funkcjonalność jest upośledzona z powodu braku kluczowych systemów niezbędnych w warunkach nowoczesnej obrony. Chodzi o powietrzne stanowiska dowodzenia, systemy tankowania w powietrzu, system określania położenia celów w czasie rzeczywistym, systemy doboru odpowiednich środków rażenia w celu osiągnięcia założonego efektu ich użycia czy system walki elektronicznej. Zwłaszcza jeśli chodzi o ten ostatni, mamy problem z oprogramowaniem i urządzeniami w samolocie. System niewłaściwie reaguje na zagrożenia i ma problemy z ich identyfikacją. Na dodatek połowa posiadanych samolotów pozbawiona jest funkcji „kamuflażu” i nie ma możliwości zakłócania wrogich radarów. Na uwagę zasługuje jeszcze kwestia łączności. Mimo że posiadamy urządzenie szyfrujące (KY-58), piloci nie chcą go wykorzystywać podczas lotów. Inaczej mówiąc, od wielu lat łączność pozostaje „otwarta” dla potencjalnych agresorów.
Braki te, a także zbyt mała liczba samolotów, powodują, że wykorzystanie lotnictwa taktycznego w celu utrzymania przewagi w powietrzu w trakcie operacji obronnej mogłoby być nieskuteczne. Eksperci oceniają, że flota taktycznych samolotów naszych Sił Powietrznych nie spełnia również niezbędnych wymagań NATO. Ocenia się, że z uwagi na brak możliwości utrzymania przewagi w polskiej przestrzeni powietrznej wszelkie działania lądowe mogłyby skutkować poważnymi stratami lub wręcz byłyby niemożliwe. Polska, by realnie myśleć o bezpieczeństwie swojego nieba, powinna zwiększyć liczbę nowoczesnych samolotów taktycznych F-16 do 200 sztuk.
Co można zrobić?
Rozwiązaniem mogłoby być pozyskanie z USA samolotów typu F-16 Blok A/B dla 3–4 eskadr (16 samolotów w eskadrze) i następnie ich zmodernizowanie (np. do standardu F-16 Blok 52 PL) oparte na potencjale polskiej zbrojeniówki wraz z pozyskanymi partnerami z USA. Byłby to relatywnie tani i szybki sposób zwiększenia możliwości operacyjnych lotnictwa taktycznego oraz wymiany przestarzałych samolotów Su-22, a w dalszej kolejności Mig-29.
Pozyskane samoloty F-16 mogłyby być używane nawet przez kolejne 20–25 lat. Posiadanie kodu źródłowego oprogramowania operacyjnego samolotu pozwoliłoby na rozwijanie własnych zdolności produkcyjnych – mielibyśmy szansę udziału w transferze nowoczesnych technologii. A stworzenie kompetencji obsługi samolotu otworzyłoby zupełnie nowe perspektywy dla polskiego przemysłu nie tylko na rynku krajowym ale również w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej (Rumunia, Bułgaria i potencjalnie Chorwacja). Najważniejsze jest jednakże to, że Polska uzyskałaby niezależne, własne, samowystarczalne możliwości do obsługi posiadanych samolotów F-16. Ujednolicenie typu posiadanych samolotów taktycznych oznacza jeden system szkolenia, wsparcia logistycznego, obsługi i wykorzystywania operacyjnego. Powstałyby warunki do utworzenia regionalnego centrum szkoleniowo-modernizacyjno-obsługowego, podobnie jak stało się to w Turcji. Interesujący jest aspekt potencjalnego eksportu zmodernizowanych w Polsce samolotów F-16, w kontekście ujednolicenia regionalnych możliwości prowadzenia skoordynowanych działań NATO.
Niezupełnie kolorowo
Ale są i cienie tego pomysłu. Pewne wątpliwości może rodzić kwestia uzbrojenia. Istnieje bowiem ryzyko nacisku na zakup nowego, z reguły kosztownego oprzyrządowania i oprogramowania.
Innym z głównych wyzwań związanych z dalszą eksploatacją samolotów F-16 jest brak działań zmierzających do stworzenia własnych, niezależnych możliwości szkoleniowych i w rezultacie kosztowne (2 – 2,5 mln dol. za jednego „studenta”) uzależnienie się od systemu szkoleniowego w Stanach Zjednoczonych. Innymi słowy stoimy w obliczu konieczności zapewnienia możliwie najwyższego poziomu szkolenia lotniczego, poprzez dostosowanie programów szkoleniowych i zapewnienie najbardziej doświadczonych instruktorów. Jednym z możliwych rozwiązań jest stworzenie samodzielnych możliwości szkoleniowych na samolocie F-16. Tym samym Polska mogłaby zostać państwem wiodącym w szkoleniu, zgrywaniu i tworzeniu nowej taktyki dla systemu F-16 w regionie. Szkolenie w Polsce byłoby kilkakrotnie tańsze niż szkolenie naszych pilotów w USA. Stworzenie przez MON regionalnego centrum szkoleniowego F-16 w Polsce nie tylko wzmocniłoby naszą pozycję w NATO i UE, ale również mogłoby stać się sposobem na wypełnienie naszych zobowiązań względem NATO. Szacuje się, że koszt pełnej modernizacji samolotu F-16 do standardu Blok 52 wyniósłby poniżej 30 mln dol. Dodatkowym atutem byłaby możliwość opracowania własnego oprogramowania do samolotu F-16, uniezależniająca nas od zagranicznego dostawcy.
Czy jest to możliwe ?
Specjalnie dla „Gazety Polskiej Codziennie”, w tej kwestii wypowiedział się były główny inżynier ds. samolotów F-16 (Chief Engineer) Biura Programu Systemu F-16 w Siłach Powietrznych USA – Tom Keefer. Był on m.in. odpowiedzialny za integrację systemów na flocie 4000 amerykańskich samolotów typu F-16 na całym świecie. W ocenie amerykańskiego eksperta „Polska ma długą i wartą odnotowania historię, jeśli chodzi o lotnictwo. Polski przemysł przy wsparciu Stanów Zjednoczonych ma potencjał do modernizacji samolotów typu F-16 blok A/B”. W tym miejscu nasuwa się pytanie, w jakim stopniu zmodernizowane samoloty F-16 mogłyby przeciwstawić się np. najnowocześniejszym rosyjskim samolotom wielozadaniowym. W ocenie Toma Keefera „Możliwe do pozyskania samoloty typu F-16 A/B są samolotami myśliwskimi czwartej generacji, w których dokonano modernizacji awioniki. Istnieje możliwość ich dalszej modernizacji, która zwiększyłaby zdolności bojowe samolotu do poziomu umożliwiającego zwalczanie najnowocześniejszych samolotów potencjalnego agresora”.
Ocenia się, że posiadanie 100 i więcej samolotów F-16 mogłoby być opłacalne ekonomicznie w kontekście ich serwisowania i modernizacji (a także szkolenia kadr) opartej na krajowym potencjale, a także w odniesieniu do możliwości eksportu tych samolotów.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#wojsko
#F16
Adrian Stankowski