Moskwa „j…e” PiS. Rosyjskie służby w wulgarnej akcji PO » CZYTAJ TERAZ »

​Sankcje wykończą Putina? Prezydent Rosji obawia się buntów

„W Rosji nie ma sprawiedliwego sądu. Nie ma w ogóle sądu w takim znaczeniu tego słowa, w jakim rozumieją je na Zachodzie.

kremlin.ru
kremlin.ru
„W Rosji nie ma sprawiedliwego sądu. Nie ma w ogóle sądu w takim znaczeniu tego słowa, w jakim rozumieją je na Zachodzie. W Rosji nie ma co liczyć na uczciwy proces” – podkreśla w rozmowie z Jakubem Jałowiczorem dla „Gazety Polskiej Codziennie” Mark Fejgin, moskiewski adwokat występujący w procesach politycznych.

Broni Pan w sądzie porucznik ukraińskiej armii Nadii Sawczenko, która jako pilot brała udział w operacji przeciw terrorystom ze Wschodu. W czerwcu br. Sawczenko została pojmana przez terrorystów i znalazła się w Rosji. Co dzieje się z nią teraz?
Sprawa jest na etapie śledztwa. Nadia Sawczenko znajduje się w areszcie i jest w gestii sądu. Sawczenko jest de facto jeńcem wojennym, ponieważ została porwana przez tzw. separatystów z Ługańska i uprowadzona do Rosji. Prorosyjskie siły okupujące wschód Ukrainy przekazały Sawczenko swoim mocodawcom z Rosji jako zakładniczkę.

Co Rosjanie zarzucają Nadii Sawczenko?
Oskarżają ją o zabójstwo dwóch dziennikarzy rosyjskiej telewizji państwowej. Miała celowo kierować ogień na ich namioty.

Sawczenko została w Rosji wysłana do szpitala psychiatrycznego. Media podają też, że pozbawiano ją tam snu. Czy jest szansa na to, że sprawa zakończy się inaczej niż skazaniem oskarżonej na długoletni wyrok?
W Rosji nie ma sprawiedliwego sądu. Nie ma w ogóle sądu w takim rozumieniu jak na Zachodzie. Nie ma zatem co liczyć w Rosji na uczciwy proces. Mamy dowody, że Sawczenko nie mogła uczestniczyć w zabójstwie dziennikarzy. To prawda, że dwóch rosyjskich reporterów zostało zabitych na polu walki – to sytuacja dramatyczna, ale przypadkowa i niezwiązana z Sawczenko. Jednak sprawę ukraińskiej pilot można rozwiązać wyłącznie środkami politycznymi. Staramy się o przyznanie oskarżonej statusu jeńca wojennego, co pozwoli jej uniknąć odpowiedzialności karnej w Rosji. Nasi ukraińscy przyjaciele spowodowali, że po tym, jak uzyskała mandat deputowanej do Rady Najwyższej, stała się z ramienia Rady delegatem Ukrainy do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. W ten sposób uzyskała immunitet. Dzięki temu stawiamy Federację Rosyjską w bardzo niezręcznej sytuacji. Rosja jako członek Rady Europy będzie zobowiązana do respektowania tego immunitetu i do wypuszczenia Sawczenko.


fot.: Igor Smirnow/Gazeta Polska - na zdj. Mark Fejgin

Występuje Pan w sądzie w imieniu rosyjskich opozycjonistów, w tym Leonida Razwozżajewa uprowadzonego do Rosji z Kijowa, a także członkiń zespołu „Pussy Riot”. Czy w sytuacji, kiedy w Rosji toczy się tyle procesów politycznych, opozycja jest w stanie cokolwiek zdziałać?
W tej chwili opozycja w Rosji w żaden sposób nie może wpływać na to, co dzieje się w kraju.

Dwa lata temu pisał Pan w magazynie „The Moscow Times”, że Władimir Putin obawia się rosyjskiej wersji arabskiej wiosny. Detonatorem buntów mogłaby być trudna sytuacja gospodarcza wywołana niskimi cenami ropy naftowej. Teraz mamy właśnie taką sytuację. Czy to znaczy, że może dojść do zmian na Kremlu?
Na przestrzeni wieków zmiana władzy w Rosji odbywała się poprzez bunty, które nie były spowodowane brakiem swobód politycznych, ale miały podłoże socjalne. Rosyjska gospodarka jest mocno uzależniona od sprzedaży surowców. Obniżenie cen ropy więc w oczywisty sposób wpływa na sytuację ekonomiczną kraju. Stabilność władzy Putina zależy wprost od sytuacji socjalnej społeczeństwa. Jeśli warunki życia się pogarszają, to i władza się destabilizuje. Nie jest prawdą, że imperialne pomysły podboju świata mają wielkie poparcie Rosjan. Te aspiracje bowiem są realizowane kosztem społeczeństwa, a ludzie ewidentnie nie są gotowi na poniesienie takiej ofiary. To, co jako społeczność międzynarodowa możemy robić, to konsekwentnie wprowadzać kolejne sankcje. Także dotykające konkretnych osób związanych z Putinem i ich interesów za granicą. To doprowadzi do zmian.
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Jakub Jałowiczor