Wszystko było tajne i nie wiemy nic na temat przyczyn senności ministra Biernata i posła Rasia w czasie przemówienia Mariusza Kamińskiego w Sejmie. Nie wiemy też, jak to mogło się stać, że partia, której twórca przeszedł do historii jako autor słów: „Panowie, policzmy głosy”, popełniła tak poważny błąd doprowadzenia do porażki w głosowaniu ws. kluczowej dla ideologii „antypisu”. Przypomnijmy.
Straszny Kamiński zaatakował krystalicznie uczciwych Kwaśniewskich, próbując zarzucić im zupełnie niesłusznie, że
weszli w posiadanie eleganckiej willi, nie mając udokumentowanych dochodów pozwalających na taki zakup. Zakupu w ich imieniu miał rzekomo dokonać człowiek niemający z nimi nic wspólnego, rozmawiał on z p. Kwaśniewską na temat rozmiarów europejskich i amerykańskich, ale chodziło wyłącznie o buty, a nie, jak chciało CBA, o euro albo dolary. Pomimo to okazało się, że
dla Millera pognębienie Kwaśniewskiego ma wartość większą niż dla Tuska pognębienie PiS-u. A to może mieć konsekwencje dalsze niż pojawiające się w TVN24 spory o ujawnienie akt sprawy Kwaśniewskich. Wiadomo, że Tusk się wkurzył. I będzie musiał odpowiedzieć na pytanie, kto tym razem zdradził. I, co ważniejsze, dlaczego to zrobił.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Michał Rachoń