Na razie to scenariusz, który nie jest jest brany przez nas pod uwagę, choć spodziewam się podchodów EPP przy konkretnych sprawach. Jak pojawi się propozycja, oczywiście będziemy ją rozważać – tak spekulacje o możliwym dołączeniu grupy europosłów PiS do EPP, komentuje prof. Ryszard Legutko. Z przewodniczącym delegacji tej partii w Parlamencie Europejskim rozmawia Samuel Pereira
Prezes PiS, Jarosław Kaczyński mówi: „wszystko wskazuje na to, że wynik tych wyborów w skali europejskiej będzie remisowy i to Prawo i Sprawiedliwość może być języczkiem u wagi przy podejmowaniu decyzji o stanowisku szefa Komisji Europejskiej”. Rzeczywiście patrząc na sondaże w całej Europie, chadekom (Europejska Partia Ludowa) może zabraknąć głosów w walce z socjalistami. Gdzie pan, jako szef delegacji europosłów PiS, widzi jej miejsce w europarlamencie po wyborach?
Bardzo dużo zależy od wyniku. PO nie ma dobrej pozycji w EPP, a jej głos nie jest ważny w grupie chadeków. Jeśli wygramy, to w ECR (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), w którym teraz jesteśmy będziemy nie tylko mieli więcej mandatów, ale będziemy tam jako potencjalni przyszli rządzący, co dodatkowo wzmocni naszą pozycję polityczną. Nasz głos, szczególnie jeśli do Parlamentu Europejskiego wejdziemy liczną grupą, będzie mocniejszy.
Może się okazać, że przy równowadze sił, EPP może potrzebować grupy z PiS, by mieć swojego szefa KE. Czy pańska delegacja odpowiedziałaby pozytywnie na takie zaproszenie?
To jest trochę political-fiction, bo jest wiele rzeczy w grupie chadeków, które dla nas są trudne do zaakceptowania. Przede wszystkim federalizm, który EPP niezwykle aktywnie forsuje, a który dla nas jest nie do przyjęcia. Do tego dochodzi ogromna rola Niemców w tej grupie, która jest praktycznie frakcją niemiecką. Trudno mi sobie wyobrazić, by koledzy z PO byli w stanie pomagać nam w blokowaniu w niej niemieckiego wpływu. Dodatkowo wśród chadeków nie mielibyśmy takiej roli, jaką mamy w ECR-ze. Na razie to nie jest scenariusz, który jest brany przez nas pod uwagę, choć spodziewam się podchodów z tamtej strony już przy konkretnych sprawach.
Nie widzi pan w takim sojuszu z EPP szansy, by właśnie PiS wstrzymał, bądź spowolnił te federalistyczne dążenia Niemców?
Niestety w tej grupie większość krajów ma takie dążenia i będący tam deputowani niefederalistyczni jak np. Węgrzy, nie mają żadnego wpływu na obrany kurs EPP. Węgrzy co prawda są słabsi arytmetycznie niż my, ale mają już ugruntowaną pozycję i starają się EPP decentralizować. Niestety jednocześnie dają narzędzia najsilniejszym w EPP Niemcom do poszerzania swoich wpływów i realizowania swoich interesów w Unii Europejskiej. Dlatego też dołączenie do chadeków byłoby bardzo trudne do zaakceptowania.
To znaczy, że PiS takie przejście z ECR do EPP wyklucza?
Obecnie wydaje mi się to mało prawdopodobne i widzę same problemy z tym związane. Jak się pojawi propozycja, będziemy oczywiście ją poważnie rozważać i jego to decyzje najwyższych gremiów w PiS. Na razie jesteśmy w ECR i tam zostajemy.
Źródło: niezalezna.pl
Samuel Pereira