W 1945 roku więzieniu UB na sandomierskim zamku przebywało 185 osadzonych, których pilnowało 8 strażników. 10 marca, pomiędzy godziną 16 a 17, grupie więźniów udało się zatrzymać i obezwładnić strażnika. Następnie więźniowie, dysponując pakietem kluczy i uzbrojeni w nogi od stołów, obezwładnili kolejnych funkcjonariuszy i zajęli pomieszczenia biurowe. Przedostali się w końcu do magazynu broni, dzięki temu opanowali całe więzienie i otworzyli kraty. Za mury wydostało się 126 więźniów. Wśród uwolnionych byli żołnierze Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych.
Historycy nie ustalili, czy akcja ta była zaplanowana, czy też po prostu spontaniczne wykorzystano sprzyjające okoliczności. Więźniowie wychodzili z Zamku ok. dwóch godzin, kolejno w małych, nierzucających się w oczy grupach. Gdy strażnikom udało się wreszcie uwolnić, zaalarmowali inne służby strzałami z broni palnej. Niedługo później na miejsce przybyli funkcjonariusze UB oraz grupa żołnierzy sowieckich, która zaciągnęła straż nad pozostałymi więźniami.
Ucieczka z wewnątrz więzienia była kompromitacją ówczesnego aparatu bezpieczeństwa.
– powiedział PAP historyk dr Piotr Sławiński.
Więzienie Karne w Sandomierzu znajdowało się na Zamku od III rozbioru Polski, kiedy to w 1795 roku władze austriackie zaadoptowały ten zabytkowy obiekt na więzienie. Kompleks zamkowy był wykorzystywany w tym celu przez cały wiek XIX i połowę XX. Po zakończeniu II wojny światowej również władze komunistyczne uznały, że będą kontynuować to swoiste "dziedzictwo". Dopiero w latach 60-tych i 70-tych budynek gruntownie wyremontowano i zaadoptowano na potrzeby Muzeum Okręgowego. Z okresu użytkowania obiektu jako więzienia poza kratami w oknach piwnicznych nie zachowały się żadne ślady. W piwnicach zamkowych, które wykorzystywano jako cele zachowały się nieliczne, słabo czytelne inskrypcje ( na jednej z nich słabo widoczna data 1958).