10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Platforma już nie taka „eko”?. Karnkowski: Tusk zawsze miał jakiś problem z bobrami

Nie wiem, czy jeszcze ktoś z Państwa pamięta, że gdy w czerwcu tego roku Donald Tusk zwołał kolejny spęd swoich zwolenników, nie wszystko poszło zgodnie z jego planem. Nie dość, że frekwencja nie była oszałamiająca, pojawili się również przeciwnicy polityki Platformy Obywatelskiej i, co zaskakujące, bynajmniej nie byli to wyborcy Prawa i Sprawiedliwości.

Bóbr
Bóbr
ralf82 - pixabay.com

Wręcz przeciwnie: wśród tych, którzy przyszli, by tym razem stanąć przeciwko Tuskowi był choćby Paweł Kasprzak, znany uczestnik i jeden z liderów licznych opozycyjnych akcji sprzed października zeszłego roku. Kasprzak i kilkadziesiąt innych osób nie godziło się na to, że – w ich odczuciu – nowy rząd kontynuował politykę poprzedników wobec nielegalnej imigracji. Przypominam o tym, bo zdaje się, że pojawił się kolejny problem dla co bardziej ideowych / naiwnych (niepotrzebne skreślić) zwolenników obozu władzy, tym razem związany z ekologią i prawami zwierząt.

Donald Tusk zawsze miał jakiś problem z bobrami. Już w 2010 winił je za ówczesną powódź, niechcący dając tym samym początek jednej z pierwszych całkiem zgrabnych akcji prawicy w raczkujących wówczas mediach społecznościowych. Minęło 14 lat i zwolennicy tezy, że dla Tuska czas już dawno stanął w miejscu, zyskali kolejny argument na jej poparcie. Podczas jednej z narad, w otoczeniu współpracowników z marsowymi minami, śmiertelnie poważnym głosem premier znów zaczął mówić, że bobry naruszają zabezpieczenia przeciwpowodziowe, w efekcie czego mamy to, co mamy.

Nie wiem, czy rzecz podchwyciły większe stacje i portale, pewnie nie, ale już internet sprawą żyje i to kolejny dzień. Nie tylko internet prawicowy. Ta medialna wtopa ma przecież zupełnie inny wymiar: nie podoba się osobom, których większość innych gaf czy po prostu skandalicznych słów premiera nie ruszy. Oczywiście do wielu to w ogóle nie dobrze, a inni jak zwykle będą milczeć w imię jakiejś większej w ich mniemaniu sprawy, jednak pojawiły się już głosy części środowisk ekologicznych, że bobry nie są niczemu winne, a w ogóle to miało być przecież inaczej. Również w podejściu władz do zwierząt, choć nie wiem, kim trzeba być i jak mało wiedzieć o polityce, by prezesa Kaczyńskiego uznać za ich przeciwnika.

Tymczasem jednak Tusk bierze się za bobry, a w tym samym czasie Platforma w PE popiera akcję odstrzału wilków. W tych Unia zobaczyła problem, ponieważ jeden z tych drapieżników zagryzł… kucyka Ursuli van der Leyen. Listę gatunków zagrożonych w UE za chwile zapewne uzupełnia dziki. „Kto zapłaci za zryte trawniczki?” – pytają w „Wyborczej” mieszkańcy Wilanowa. Dziki faktycznie coraz śmielej poczynają sobie w miastach, za chwilę pewnie krzyk ekologów zderzy się ze wzburzeniem mieszkańców, tych samych, którzy niedawno kochali te zwierzęta. Na tych samych łamach jednak rusza, skromna, ale jednak, obrona bobrów. Celebryci pewnie nie zrobią w tej sprawie żadnego cyrku, nie będzie mody na facebooku, ale możliwe, że znów ktoś się do Platformy zrazi, może nawet zostanie w domu podczas kolejnych wyborów. A wszystko przez te bobry!

  
 

 



Źródło: niezalezna.pl

#powódź 2024 #bobry

Krzysztof Karnkowski