Wprowadzenie jednej wspólnej waluty - euro. Ograniczenie obrotu gotówkowego. Szkodliwa dla wielu polskich rodzin i domostw - dyrektywa budynkowa. Choć to nie całość zmian traktowych przygotowanych przez Parlament Europejskich, to wszystkie przepisy wejdą w życie. Dlaczego? Bo propozycje te, kiedy można było jeszcze "ukręcić im łeb" - nie spotkały się ze sprzeciwem ze strony polskiego rządu.
Dziś politycy Prawa i Sprawiedliwości zorganizowali konferencję prasową poświęconą zmianom traktatów unijnych - przygotowanym przez kończącą swoją działalność kadencję Parlamentu Europejskiego. Wśród kluczowych z nich jest wspólna, obowiązująca we wszystkich krajach UE - waluta euro.
"Za" wprowadzeniem euro do Polski opowiada się otwarcie dzisiejsza koalicja rządząca. Od lat mówi się o tym, że nie jest to rozwiązanie dobre dla Polek i Polaków, a także dla polskiej gospodarki.
Między innymi tę kwestię poruszyli dziś Waldemar Buda oraz Zbigniew Kuźmiuk.
"Sprawa waluty euro - o ile w obecnie obowiązujących traktatach sprawa przyjmowania waluty zależy od decyzji kraju członkowskiego i Polska w negocjacjach zobowiązała się do jej przyjęcia, ale czas, kiedy to zrobi, zależy tylko i wyłącznie od naszego kraju, o tyle w tym zmienionym traktacie mamy zapis sformułowany w ten sposób, że nie ma już żadnych wątpliwości. Kraj należący do Unii Europejskiej musi posługiwać się walutą euro, co oznacza, że Polska w zasadzie natychmiast powinna przyjąć tę walutę ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami"
– przekonywał Kuźmiuk.
I jak dodał - "nasza polska waluta, polski złoty, dał nam możliwość obrony przed m. in. problemami gospodarczymi wynikającymi z wybuchu pandemii COVID, a także przed wzrostem cen surowców po agresji Rosji na Ukrainę. Dzięki temu obroniliśmy wzrost polskiego PKB i polski rynek pracy. Z własną walutą także jesteśmy krajem o szybko rozwijającej się gospodarce, goniącej najbardziej rozwinięte kraje Europy Zachodniej".
💬 Poseł PiS @ZbigniewKuzmiuk: Dzisiejsza konferencja jest poświęcona zmianom przygotowanym przez Parlament Europejski, który właśnie kończy swoją kadencję. To są zmiany w wielu obszarach. 10 obszarów kompetencyjnych miało być przekazywanych do Brukseli. Sprawa waluty euro - o… pic.twitter.com/gjhOtHvbB7
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) April 25, 2024
Poseł PiS wskazał ponadto, że "Polska, z własną walutą nadrabia zdecydowanie szybciej dystans do najbardziej rozwiniętych krajów Unii Europejskiej, niż np. Słowacja, która od 2019 roku jest w strefie euro".
Podczas briefingu omówiono również kwestię płatności gotówkowych, co skrupulatnie zaczyna ograniczać Unia Europejska.
Na ten temat pisaliśmy już na portalu Niezalezna.pl:
"Na ostatnim posiedzeniu Parlamentu Europejskiego przyjęto kolejne rozwiązania dotyczące ograniczenia obrotu gotówkowego. Teraz transakcje tylko do 10 tys. euro mogą mieć taki charakter. Powyżej musi to być już obrót bezgotówkowy. Uważamy, że gotówka jest częścią wolności każdego obywatela i będziemy starali się, aby w Polsce ten obrót gotówkowy był zachowany raz na zawsze"
– wskazał Kuźmiuk.
💬 Poseł PiS @ZbigniewKuzmiuk: Na ostatnim posiedzeniu Parlamentu Europejskiego przyjęto kolejne rozwiązania dotyczące ograniczenia obrotu gotówkowego. Teraz transakcje tylko do 10 tys. euro mogą mieć taki charakter. Powyżej musi to być już obrót bezgotówkowy. Uważamy, że gotówka… pic.twitter.com/BPo1R7qR0B
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) April 25, 2024
Waldemar Buda, były szef MRiT poruszył również ważną w kontekście zmian traktatowych kwestię - tzw. dyrektywę budynkową. Jak powszechnie wiadomo, zapisy te zaczęły już obowiązywać. Nie było tutaj jednak sprzeciwu polskiej strony...
"Ostatnim elementem, który był potrzebny do jej wprowadzenia, była zgoda krajów członkowskich. Ona się rzeczywiście pojawiła przy udziale przedstawiciela Polski, wiceministra finansów i tutaj niestety nie było sprzeciwu ze strony polskiej, podczas gdy na przykład Węgry i Włochy się sprzeciwiły"
– mówił poseł PiS.
💬 Poseł PiS @waldemar_buda: Wszyscy już wiemy, że dyrektywa budynkowa stała się prawem powszechnie obowiązującym. Ostatnim elementem, który był potrzebny do jej wprowadzenia, była zgoda krajów członkowskich. Ona się rzeczywiście pojawiła przy udziale przedstawiciela Polski,… pic.twitter.com/Wyzvgmr3pC
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) April 25, 2024
Polityk przypomniał pokrótce, co oznaczają nowoprzyjęte przepisy.
"Dyrektywa budynkowa oznacza, że po pierwsze, całkowicie odchodzimy od paliw kopalnych przy ogrzewaniu domów. Mówię tu zarówno o węglu, jak i o gazie. Będzie nałożony podatek, tzw. ETS-2, czyli wszyscy ci, którzy będą utrzymywali w tym okresie przejściowym tego typu ogrzewanie domu, będą płacili dodatkowy podatek. Ale też równocześnie budynki klasy G, na prowincji najczęściej funkcjonujące, będą musiały być poddane oprócz tego podatku również przymusowej modernizacji. Co to oznacza? Będą musiały przejść o klasę wyżej i to będzie w zasadzie obowiązek. Koszty, jakie są z tym związane, różnie są szacowane. To są różne technologie budynków, różna modernizacja. Wymiana źródła ciepła, plus termomodernizacja, to jest koszt od kilkudziesięciu do nawet 150 tysięcy złotych. Problem pojawia się również technologiczny - nie wszystkie budynki i instalacje da się łatwo przebudować"
– wyliczał.