Dzisiaj podczas dyskusji o budżecie Instytutu Pamięci Narodowej na sejmowej Komisji Finansów Publicznych, poseł Jarosław Urbaniak (KO), porównał wydawnictwa IPN do wydawanych w okresie PRL dzieł Włodzimierza Lenina. Jego wypowiedź spotkała się ze zdecydowaną reakcją prezesa IPN, dr. Karola Nawrockiego.
Dziś Komisja Finansów Publicznych zajmowała się opinią Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka w zakresie budżetu m.in. Instytutu Pamięci Narodowej na rok 2024.
Jarosław Urbaniak (KO) w toku dyskusji opowiedział, jak przyszedł do niego dyrektor zespołu szkół technicznych i zapytał go o to "jak to się dzieje, że bez zamówienia, zainteresowanie ze strony uczniów i bibliotekarzy dostaje trzy ogromne kartony wydawnictw IPN-owskich z nieinteresującą nikogo w szkole technicznej tematyką".
- Ile wy tego rozsyłacie i kto wam ustalił zasady rozsyłania? - zwrócił się do prezesa IPN.
Potem, poseł KO przyrównał wydawnictwa Instytutu Pamięci Narodowej do... tomów Lenina.
- W moich czasach śmiano się, że największym dostawcą makulatury w Polsce nie jest żadna szkoła, bo zbiórki były obowiązkowe, tylko wydawnictwo "Książka i Wiedza", które wydawało Lenina, innych pisarzy komunistycznych, które wychodziły w potężnych nakładach i prosto z drukarni szły na makulaturę, tylko po to, żeby władze partii były zadowolone, że Lenina wydaje się w nakładzie 100 tys.
- Jeśli pan poseł jest zainteresowany wydawnictwem IPN, to powiem, że wydaliśmy 4000 książek, te książki odnoszą się do aparatu represji komunistycznej, pokazują bohaterów i ofiary państwa polskiego, od Ignacego Daszyńskiego do Romana Dmowskiego, przez Józefa Piłsudskiego i Wincentego Witosa. Nasze publikacje odnoszą się także do polskich miejsc kaźni. Zachęcam do zapoznania się z wydawnictwem IPN, a ta książka nie została wydana przez IPN. Natomiast jeśli pan dyrektor nie chce dostawać naszych publikacji, które niosą wysoką wartość badawczą, archiwalną na całym świecie i nie chce korzystać z naszej oferty, to nie będziemy na siłę ich wysyłać do szkoły technicznej