Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Donatan, nowa ruska ściema

Owsiak pojawił się w reżimowym radiu w PRL‑u, kiedy zbuntowana młodzież stała się dla Jaruzelskiego problemem i trzeba było jej bunt właściwie ukierunkować.

Owsiak pojawił się w reżimowym radiu w PRL‑u, kiedy zbuntowana młodzież stała się dla Jaruzelskiego problemem i trzeba było jej bunt właściwie ukierunkować. Dla Tuska problemem są kibice i słuchacze hip-hopu, wśród których odżyła tradycja Żołnierzy Wyklętych. Dlatego w TVN-ie lansowany jest dziś ich konkurent – Donatan, wielbiciel słowiańskich biustów, a przy okazji… Armii Czerwonej.

W nowym numerze tygodnika „Gazeta Polska” dostępnym od dzisiaj w kioskach ukazał się ważny tekst Wojciecha Muchy i Samuela Pereira o muzyku Donatanie. Kojarzą Państwo postać? Nie? „My, Słowianki wiemy, jak użyć mowy ciała, wiemy, jak poruszać tym, co mama w genach dała” – no tak, te słowa już spora część z Państwa słyszała, bo piosenka ta robi furorę w prorządowych mediach, a w internecie ma niemal 34 mln odsłon.

Dwaj apolityczni miłośnicy rozrywki

Co Donatan ma wspólnego z polityką? Dla niemal 100 proc. przypadkowych oglądaczy jego utworów nic. W teledyskach pojawiają się piękne Słowianki z ponętnym biustem i ze śmietaną spływającą po twarzy. Do tego pochwała naszej (słowiańskiej) wsi, wódki i ludowej muzyki.

Tak samo z polityką nie kojarzył się niemal nikomu Owsiak. W PRL‑u słuchacz jego audycji w Rozgłośni Harcerskiej wiedział, że jest w niej ostra muzyka, a prowadzący robi zabawne happeningi – uwalnia słonia z zoo. Później widział Owsiaka – dobroczyńcę z WOŚP, dzięki któremu potępiana w PRL‑u subkulturowa młodzież okazała się wspaniała. Kto skojarzyłby te wydarzenia z sowieckimi wytycznymi, by władza przestała zwalczać subkultury, bo to nieskuteczne, i zaczęła ukierunkowywać je w nieszkodliwym dla siebie kierunku?

Tylko zwolennik spiskowych teorii! Argumenty, że Owsiakowi dano program w reżimowym radiu, jego oboje rodzice pracowali w milicji, a bunt przez niego lansowany jest wygodny dla władzy, nie trafiały niemal do nikogo.

Donatan: pamiętajmy o pozytywnych działaniach Rosji

Co wiemy o Donatanie? Nazywa się Witold Czamara, ma niemal 30 lat, przez osiem lat mieszkał w Rosji, gdzie jego ojciec robił doktorat. „Jestem w połowie Polakiem, a w połowie Rosjaninem, czyli stuprocentowym Słowianinem” – przekonywał w jednym z wywiadów.
Mucha i Pereira przytaczają jego wypowiedzi, o których nie ma pojęcia ponad 90 proc. słuchaczy jego muzyki. „Dziś pamięta się to, co złego przyniosły najpierw rozbiory, a potem czasy powojenne, nikt nie wspomina pozytywnego działania Rosji” – mówił w wywiadzie dla serwisu Hiphop.pl. Dopytywany, wskazuje, że chodzi o „ponad milion żołnierzy rosyjskich, którzy zginęli, wypierając wojska niemieckie z Polski”. Jak piszą autorzy, w internecie można znaleźć fotografie, na których Donatan ubrany jest w odzież z emblematami sierpa i młota.

Donatan podkreśla, że jego zdaniem polska kultura ma korzenie na Wschodzie, w Słowiańszczyźnie. Katolicyzm jest dla niego „wiarą przyniesioną”, a sam Kościół w Polsce to „ambasadorstwo na rzecz zupełnie obcej kultury”.

Odpowiedź na siłę patriotycznego rapu

Do czego władzy w PRL‑u i początkach III RP przydatny był Owsiak? Do spacyfikowania realnego zagrożenia: setek tysięcy zbuntowanych młodych ludzi. W 1988 r. to najmłodsze pokolenie zorganizowało strajki, w okolicach „okrągłego stołu” okupowało gmachy PZPR-u i krzyczało: „Sowieci do domu”. Było jasne, że żadne pogadanki młodzieżowych komunistycznych działaczy w stylu Millera tego pokolenia nie przekonają. Do rozmycia jego radykalizmu niezbędny był ktoś mówiący językiem tych młodych, będący zaprzeczeniem komunistycznej sztampy.

Do czego dziś przydatny może być władzy Donatan? Polski hip-hop stał się w ostatnich latach dla władzy problemem. Raperzy atakowali Tuska za wojnę z kibicami, a wiele spośród najważniejszych osób hiphopowej sceny zafascynowało się polską historią. Rap o Żołnierzach Wyklętych, Powstaniu Warszawskim, AK czy NSZ-ecie wpłynął na sposób myślenia setek tysięcy młodych ludzi w Polsce.
Z czasem raperzy zaczęli łączyć historię ze współczesnością. Porównywać wartości „Inki”, generała „Nila”, rotmistrza Pileckiego z obłudą celebrytów postkomunistycznej Polski.

Cel panslawizmu: likwidacja niepodległej Polski

Tak jak siła Owsiaka polegała na tym, że na pierwszy rzut oka niewiele różnił się on od prawdziwych buntowników, tak Donatan niewiele różni się od polskich raperów. Współpracował z wieloma z nich, gdy jeszcze nie był znany.

Dla większości słuchaczy niemających pojęcia o zawiłościach ideowych różnica pomiędzy przekazem rapera Tadka z Firmy czy Zjednoczonego Ursynowa a przekazem Donatana może być znowu nie taka wielka (pewnie już szybciej dostrzegą różnice w estetyce). Nadal wolno im być patriotami, kochać nasze dziewczyny, wieś, wódkę. Nasze, czyli… słowiańskie. Nie mają pojęcia, że właśnie przeskoczyli z tradycji Żołnierzy Wyklętych do tradycji tych, którzy do nich strzelali.

Panslawizm, którego wyrazicielem w rozrywkowej formie jest Donatan, był od XIX w. używany przez Moskwę do walki z niepodległościowymi aspiracjami Polski. W gruncie rzeczy każde pokolenie polskich patriotów już od powstania styczniowego miało do czynienia z próbą wciśnięcia mu panslawistycznych Donatanów, próbujących zastąpić patriotyzm polski słowiańskim.

W trzy lata po stłumieniu powstania, w 1867 r., w Moskwie odbył się II Zjazd Słowiański, który stwierdził, że historycznym zadaniem Słowiańszczyzny jest braterstwo narodów pokrewnych sobie językiem i kulturą.

W retoryce panslawistów powstańcy styczniowi, Piłsudski, żołnierze AK, NSZ czy Żołnierze Wyklęci to „Judasze Słowiańszczyzny”, bo przeciwni byli zjednoczeniu wszystkich narodów słowiańskich pod przewodnictwem Rosji.

Ich celem, maskowanym frazesami o wspólnocie kulturowej (w wypadku Donatana będzie to pokazywanie wspólnego zamiłowania do wódki i urody dziewczyn), jest likwidacja niepodległej Polski. Ideolog panslawizmu Jurij Samarin był autorem książki „Okrainy Rossiji”. Polska należała do owych „okrain”, które należy jak najszybciej zintegrować z właściwą Rosją. Jak słusznie zwraca uwagę dr Jerzy Targalski we wspomnianym artykule z „GP”: „Słowiańszczyzna jako jedność to mit. Nigdy niczego takiego nie było. Jest to narzędzie imperialnej polityki rosyjskiej”.

My po prostu doceniamy Rosję

I jeszcze na koniec kilka uwag porządkowych. Zapewne pojawią się uwagi, jak to oszołomy z „Gazety Polskiej” wszędzie widzą rosyjskie macki.

Nie, my po prostu doceniamy Rosję. Owszem, uważamy ją za państwo wrogie Polsce. Nie uważamy natomiast ludzi rosyjskich służb za idiotów. Odwrotnie – należą one do najnowocześniejszych, z refleksem reagujących na cywilizacyjne zmiany.
Strategie carskie i sowieckie idealnie dostosowują one do pojawiających się coraz to nowych narzędzi politycznych. Kiedyś te same efekty osiągać chciały, rusyfikując Polaków w szkołach, dziś internet czy przemysł rozrywkowy to naturalne instrumenty ich oddziaływania.

Nie twierdzę też tu, że Owsiak albo Donatan są rosyjskimi agentami, nie mam na ten temat żadnej wiedzy. Stwierdzam tylko, że obaj idealnie wpisują się w rosyjską strategię, lansowani są przez promoskiewskie media, szkodzą zaś tym, którzy są dla establishmentu niebezpieczni. Może z powodu niewiedzy, może dla kasy idącej za popularnością, wiary w idee? Nie ma to większego znaczenia, liczy się efekt. To ten efekt nazywam w tytule „ruską ściemą”.

I jeszcze jedno: Mucha i Pereira w „GP” wspominają o tym, że wielu ludzi z branży hiphopowej nie wierzy w to, że już po tygodniu oglądalność utworu „My, Słowianie” miała wynosić ok. 10 mln odsłon.

Cycki cyckami, wysoki poziom techniczny teledysków też jest faktem, ale jednak 34 mln w 40-milionowym kraju? Raperzy zwracają uwagę, że obecnie wykupienie 100 tys. odsłon dowolnego wideoklipu kosztuje ok. 150 zł. Pytany przez „GP” o to, czy tak właśnie zrobił w wypadku wideoklipu „My, Słowianie”, Czamara nie odpowiedział.
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Piotr Lisiewicz