Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Milczący elektorat. Tomasz Sakiewicz o przedwyborczych prognozach

Sprawy bezpieczeństwa dotyczą często bardzo głębokich emocji i są trudne do zbadania. Łatwiej odpowiedzieć na przykład na pytanie, czy martwi nas inflacja - pisze Tomasz Sakiewicz w "Gazecie Polskiej".

Sprawy bezpieczeństwa dotyczą często bardzo głębokich emocji i są trudne do zbadania
Sprawy bezpieczeństwa dotyczą często bardzo głębokich emocji i są trudne do zbadania
pixabay

Wydaje się, że nic nie jest w Polsce bardziej przebadane niż poparcie polityczne dla poszczególnych partii politycznych. Komentatorzy reagują nawet na zmianę poparcia rzędu ułamka procenta. Wszystko to jednak autentyczne wróżenie z fusów. 

Około 90 proc. ankietowanych odmawia udziału w badaniach. Kim są ci, którzy odmawiają? Przede wszystkim odmawiający nie są równo rozłożeni pomiędzy elektoratami. To w praktyce oznacza, że próby badawcze są zaburzone przez niechęć badanych do brania udziału w ankietach. Można oczywiście jakoś doważać te wyniki, ale trzeba by wiedzieć dokładnie, kim są ci, którzy odmawiają i ilu ich jest w poszczególnych grupach. A skąd to wiedzieć, skoro oni nie biorą udziału w badaniu?  

Dlatego nawet najuczciwiej przeprowadzone badanie będzie zawierać spory błąd i często ten błąd ma określony kierunek. Kogo jest trudniej zbadać, a kogo łatwiej? Trudniej tych, którzy nie ufają wielkomiejskim elitom. Nie sądzę z kolei, żeby wśród studentów przyzwyczajonych do częstego wypełniania testów było wiele odmów. To powoduje oczywiście, że partie „elit” są mocno przecenione (tego typu sytuacja sprzyja też Konfederacji, choć trochę z innych powodów).  Niedocenione są za to partie, które tym elitom nie ufają. 

Jeżeli tak trudno jest policzyć rozkład poparcia społecznego, to jeszcze trudniej dowiedzieć się, z czego to poparcie wynika. 

Czasem nieoczekiwanie ta bariera zostaje przebita. Tak stało się po ataku TVN na św. Jana Pawła II. Ponad 80 proc. Polaków opowiedziało się, że Papież jest dla nich autorytetem. Oburzenie było tak silne, że przełamało niechęć tradycyjnego elektoratu do uczestniczenia w badaniach. Na co dzień jednak tak nie jest. Poprawność polityczna tak mocno terroryzuje opinię publiczną, że ludzie po prostu boją się ujawniać przeciwne poglądy. Dlatego też często politycy budują swoje koncepcje polityczne w oparciu o niepewne dane. Takim przykładem była sprawa bezpieczeństwa. Podobno przez ostatnie miesiące ankietowani nie stawiali tej sprawy jako jednej z najistotniejszych. Było to całkowicie sprzeczne z intuicją i wiedzą o zachowaniach społecznych. Problem w tym, że sprawy bezpieczeństwa dotyczą często bardzo głębokich emocji i są trudne do zbadania. Łatwiej jest odpowiedzieć na przykład, że martwi nas inflacja. Dlaczego łatwiej? Bo wszędzie o niej słychać i jest prosta do zdefiniowania, w dodatku dotyczy najbardziej codziennych spraw. A jednak bezpieczeństwo to najważniejszy wydatek w naszych budżetach. Ile wydajemy na zabezpieczenie emerytalne, zdrowotne, na policję, na wojsko, a przy zakupach – na gwarancje? Nie powierzamy naszego życia ślepemu losowi, tylko zabezpieczamy się na różnych poziomach. Dlatego uważam, że postawienie przez obóz władzy na szeroko pojęte bezpieczeństwo świadczy o tym, iż nie stracono społecznego słuchu. Słuchu, który w tym wypadku trzeba mieć wyostrzony.

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Ostatnie, z czym może nam dzisiaj kojarzyć się ekipa Tuska, to bezpieczeństwo. W tej sprawie nie przekona on nawet własnego elektoratu. 
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Tomasz Sakiewicz