Przy okazji wydarzeń na Ukrainie dowiedzieliśmy się, jakie skutki w praktyce – a nie w porywających przemówieniach – przynosi radykalizm liderów polskiego Ruchu Narodowego. Gdyby to ugrupowanie dziś rządziło, zachowywałoby się w sposób pożądany przez Putina bardziej niż dzisiejsze zachowanie Tuska i Komorowskiego. Obsesyjna niechęć do Zachodu i UE przeważyłaby nad realizmem, interesami Polski.
Na początek małe wyjaśnienie:
piszę ten tekst jako osoba, która obronie kibiców poświęciła setki artykułów. „Gazeta Wyborcza” nazywała mnie z tego powodu „piewcą stadionowych bandytów”, a o mojej gazecie pisała „Gazeta Polska-gazeta kibolska”, z czego byłem niezwykle dumny.
Znam setki osób ze środowiska kibicowskiego, które starają się zagospodarować liderzy Ruchu Narodowego. Podzielam poglądy tych osób na patriotyzm, Żołnierzy Wyklętych, Powstanie Warszawskie czy – bliskie mi jako poznaniakowi – powstanie wielkopolskie.
Dziś piszę uczciwie o tym, w czym z liderami RN nie zgadzam się totalnie. O ich poglądach na politykę zagraniczną Polski, spychających patriotów w ślepy zaułek.
Ukraina niezależna od Rosji, czyli nasz narodowy interes
Gdy Jarosław Kaczyński pojechał do Kijowa, by – podobnie jak w 2008 r. śp. prezydent Lech Kaczyński w Tbilisi – przeciwstawić się imperialistycznym planom Putina, w obozie władzy zapanował chaos. Potępić lidera PiS odważył się tylko Radosław Sikorski. Od ministra odciął się nawet Donald Tusk.
Dlaczego?
Tezy, że Polsce opłaca się, by Ukraina trwała przy Rosji, nie da się bronić. Rosja oficjalnie przyznaje, że jej celem jest odbudowa imperium, odzyskanie wpływów w dawnych państwach sowieckiego obozu.
Nawet ci, którzy nie są w stanie pojąć siły politycznej hasła, które od XIX w. towarzyszyło Polakom walczącym o niepodległość „Za wolność naszą i Waszą”, muszą przyznać, że wszystko, co odsuwa Ukrainę od Rosji, jest w naszym interesie. Im więcej energii Rosja musi poświęcić Ukrainie, tym mniej ma jej na to, by niszczyć nas.
Komorowski i Tusk prowadzą wobec Rosji politykę skrajnej uległości. Ale nie chcą oddać władzy Kaczyńskiemu, a do tego mogłoby prowadzić oddanie mu monopolu na chwałę za obronę polskich interesów w Kijowie. PiS – 32 proc., PO – 19 proc. – to wyniki najnowszego sondażu.
Jacek Gmoch patronem Ruchu Narodowego
Jako jedyni Kaczyńskiego zaatakowali otwarcie liderzy Ruchu Narodowego. Portal Narodowcy.net postanowił, niczym Jacek Gmoch w piłkarskim studiu, oznaczyć na zdjęciu z wiecu w Kijowie kółkami oraz strzałkami Jarosława Kaczyńskiego i lidera ukraińskich nacjonalistów. Portal dał też oskarżycielski tytuł „Jarosław Kaczyński na wiecu razem z ukraińską Swobodą”.
Cóż, mógł też zarzucić Kaczyńskiemu związki z paniami z organizacji Femen, bo przecież też demonstrowały. „Kaczyński każe kobietom chodzić nago po ulicach” – taki tytuł podpowiadam.
Z kolei Krzysztof Bosak, jeden z liderów RN, napisał:
„Znów te same romantyczne emocje, co podczas »arabskich rewolucji«. […] Nawet lider opozycji popędził do Kijowa. […] W trakcie wystąpienia, podczas którego z tłumem wymieniał banderowskie pozdrowienia…”.
Kawałek dalej Bosakowi wypsnęły się słowa, których chyba później żałował:
„Nie jest wcale oczywiste, czy traktat stowarzyszeniowy z UE byłby opłacalny dla Ukraińców (bo dla Polski zapewne i owszem)”.
Słucham? Bosak, który przed chwilą krytykował Kaczyńskiego za „romantyczne emocje” (niesłusznie – do Arabów nie jeździł), przyznał, że robi on rzecz OPŁACALNĄ dla Polski. Sam Bosak obsadził się zaś w roli rzecznika ukraińskich interesów.
Do wpisu na Facebooku Bosak dołożył dopisek:
„Załączam dobry wywiad z wicedyrektorem OSW”. Podlinkował miałki wywiad z dr. Adamem Eberhardtem, wiceszefem rządowego Ośrodka Studiów Wschodnich,
w którego radzie zasiadają Bartłomiej Sienkiewicz i Tomasz Arabski.
Gdy jego wpis spotkał się ze zdziwieniem niektórych narodowców, Bosak wyjaśnił:
„Ja zawsze w sprawach zagranicznych miałem umiarkowane poglądy. Przeciwnie niż w sprawach wewnętrznych”.
Polacy wyjeżdżają na Wyspy, bo kochają „pedalstwo”?
Zaskoczeni? Czym? Robert Winnicki odpowiedział niegdyś na pytanie, co jest dziś największym zagrożeniem dla Polski:
„Nie jest nim Moskwa, a demoliberalizm, laicyzm i konsumpcjonizm”. Czyli Zachód z szerzącym się – jak mawiają narodowcy –
„lewactwem” i
„pedalstwem”.
Uważam, że powyższe to bzdura. To da się wytłumaczyć na zdrowy chłopski rozum: dokąd wyjeżdżają dziś młodzi Polacy za chlebem – na Wyspy czy do Rosji? Jadą do Wielkiej Brytanii, bo przyciąga ich „lewactwo” i „pedalstwo”?
Nie, wyjeżdżają dlatego, że nie ma tam typowych dla postkomunizmu patologii – chorych układów, w których wyniku awansować mogą tylko ci, którzy mają dojścia. No więc Ukraińcy też nie kochają „lewactwa” i „pedalstwa”, a chcą ewoluować w kierunku zachodnich, a nie kagiebowskich standardów cywilizacyjnych.
Że w nas flagi UE nie budzą dziś tak pozytywnych emocji? My mamy inne problemy, przede wszystkim z własnym establishmentem rodem z komunizmu, który musimy usunąć. A ten antypolski establishment uległy wobec Rosji (patrz: Smoleńsk) woli jednocześnie chorągiewki UE od polskich flag. Bo wszystko woli od polskości. Tyle że odpowiedź:
skoro oni machają chorągiewkami UE, to my nie chcemy być na Zachodzie, to odmrożenie sobie uszu na złość babci. Ani Piłsudski, ani Dmowski nie udzieliliby takiej odpowiedzi.
My, polscy patrioci, chcemy być na Zachodzie z innych powodów niż uczestnicy Parad Schumana czy złodzieje rozkradający unijne fundusze. Należymy do Zachodu historycznie i kulturowo od tysiąclecia.
Żywioł barbarzyński, czyli siermiężna kacapska komuna
Oczywistości? Dla liderów RN – nie. Liderom ONR bliska jest część poglądów Aleksandra Dugina, ideologa rosyjskich narodowych bolszewików, którego często cytuje portal Nacjonalista.pl. Dugin jest zwolennikiem poglądu, że ponieważ i Zachód, i Rosja chcą zniszczyć polski katolicyzm, to jednak z Rosją nam bardziej po drodze. Bo, cytuję:
„Reprezentujemy żywioł barbarzyński. […] Mieszkamy w szałasach, bijemy w bębny, pijemy wódkę, a przeciw nam naciera […] postmodernizm, informacyjne społeczeństwo postprotestanckie”.
Jasne. Po półwieczu waszych rządów mamy tej ruskiej barbarzyńskości w nadmiarze. Barbarzyńskie zamachy na nasze elity, barbarzyńska korupcja, barbarzyńskie postkomunistyczne sądy itp.
Polski szlachcic owszem, pił wódkę, ale potem bił bolszewika czy też znienawidzonego carskiego urzędnika.
Kpt. Jerzy Niezbrzycki, kierownik Referatu Wschód polskiego wywiadu zwalczającego Sowiety, tak pisał o uległości wobec Rosji:
„Nie ma w piśmiennictwie polskim czegoś równie mętnego, pozbawionego wszelkich podstaw naukowych, przepełnionego fałszywym mistycyzmem”. Stwierdzał, że zwolennicy Rosji „
w dziejach Polski nigdy nie dążyli do rozpoznania rosyjskiego partnera, lecz, wprost przeciwnie, robili wszystko, by otoczyć go mgłą tajemniczości”.
Czy to nie są słowa o liderach RN? Czym jest dzisiejsza Rosja? Gloryfikowanie Stalina, komunistycznych służb – o tym, panowie, świetnie wiecie.
Tak, niedawno Putin zakazał propagowania homoseksualizmu, ale wobec narodów, które chce podbijać, ma inne plany – marsz rosyjskich kibiców w czasie Euro prowadził działacz Ruchu Palikota.
Zdrowa Rosja, zgniły Zachód?
W Rosji zarażonych wirusem HIV jest 1,2 mln obywateli i między rokiem 2006 i 2012 liczba ta wzrosła dwukrotnie. Porównanie z resztą Europy? Rosja – 0,9 proc. społeczeństwa, reszta – 0,2 proc.
No więc osuwanie się w rosyjską strefę oznacza swojski burdel znany nam z III RP, tyle że do sześcianu. Zachowanie wszystkich wad III RP i Zachodu, plus dołożenie do nich nowych, najgorszych z możliwych, wynikających z degradacji cywilizacyjnej.
Temu osuwaniu się trzeba przeciwstawiać się
czynem. Nie ma nic ważniejszego, gdy chodzi o polską rację stanu. To za to śmiercią zapłacił śp. prezydent Lech Kaczyński.
Część sympatyków prawicy patrzyła na RN z nadzieją, że będzie młodszym, radykalniejszym PiS. Niestety, praktyka pokazuje, że jego liderzy chcą popchnąć Polskę w kierunku przeciwnym o 180 st. od tego, którego chcieli Żołnierze Wyklęci, powstańcy warszawscy czy śp. Lech Kaczyński.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Piotr Lisiewicz