PKW odrzuciła sprawozdanie finansowe partii Szymona Hołowni, wskazując na rażące naruszenie przepisów, w tym konstytucji, mających zapobiegać korupcji politycznej. Przejrzystość przepływów pieniężnych ma także na celu wykluczenie możliwości prostego kupowania wpływów politycznych i tworzenia obcej agentury wpływu.
Pamiętamy, jak złowieszczą rolę odegrało w naszej historii zjawisko jurgieltu! Mechanizm obchodzenia prawa był prosty: zamiast na partię środki zbierano na fundację kontrolowaną przez Hołownię, by potem finansować działania polityczne. Powiedzieć, że to skandal i kpina z prawa, to nic nie powiedzieć. Tyle że to kolejny przypadek śmiania się Polakom w twarz. Niejasne pozostają okoliczności uzyskania wielomilionowego kredytu przez dopiero co powstałą partię Ryszarda Petru, a Rafał Trzaskowski swoje campusy finansuje za pieniądze niemieckich, państwowych fundacji, a także poprzez rzekomo niepolityczne podmioty. Domyślać się należy i innych środków, już zupełnie nielegalnie krążących w polskiej polityce. W efekcie nasze życie publiczne, wbrew zapisom konstytucji, nad którą szlochał Hołownia, zamiast mądrym sporem o dobro wspólne stało się igrzyskami dla gawiedzi na pasku różnych macherów.