Prezydent Ukrainy z pierwszą zagraniczną wizytą od rozpoczęcia obecnej fazy wojny z Rosją udał się do Waszyngtonu. Co symboliczne, niemal bezpośrednio z linii frontu w Bachmucie, gdzie z rąk walczących żołnierzy otrzymał sztandar dla prezydenta Bidena. Ten gest to nie tylko podziękowanie Stanom Zjednoczonym za kluczowe dla obrony niepodległości Ukrainy wsparcie, lecz także jasna deklaracja dotycząca budowy systemu bezpieczeństwa opartego na USA.
Jakże niebezpieczną ułudą okazało się szukanie oparcia w Niemczech i Francji w formacie normandzkim – te kraje same bardziej niż bezpieczeństwem Europy zainteresowane są budowaniem własnej hegemonii i podziałem stref wpływów z Rosją. Niemcy, mając do wyboru Ukrainę lub Rosję, zawsze wybiorą Putina, a Polską racją stanu jest wybór Ukrainy i postawienie na relacje atlantyckie. Ta wizyta to także ważny sygnał kierunków polityki amerykańskiej wspierającej suwerenność Ukrainy, ale także jednoznaczna deklaracja mocnej obecności USA w Europie i oparcia tej obecności na suwerennych narodach położonych pomiędzy Rosją a Niemcami, a w efekcie odświeżenia sformułowanej ponad 100 lat temu zasady samostanowienia narodów.