Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Kasta w TSUE

Defraudacja pół miliona euro, pieniądze wydawane na wypady na Kubę i na narty, przedstawiane jako ważne wyjazdy służbowe. Winiarnie i wycieczki służbowych limuzyn po konkretne butelki wina, które pasowały do wyrafinowanego gustu Karla Pinxtena, audytora w Europejskim Trybunale Obrachunkowym – to stało się powodem, dla którego Trybunał Sprawiedliwości UE skazał we wrześniu tego polityka na utratę 2/3 emerytury.

Wyrok TSUE stał się jednak tylko wstępem do afery, która stawia cały unijny establishment w sytuacji nie do obrony. Francuski „Libération” sprawę Pinxtena uznał tylko za punkt wyjścia do przeprowadzenia kolejnego śledztwa. Kiedy bowiem przyszło do osądzenia sędziego Trybunału Obrachunkowego przez unijny sąd TSUE, okazało się, że 9 z 27 sędziów tej instytucji poprosiło o wyłączenie z orzekania w sprawie. Dla Jeana Quatremera, autora tekstu i człowieka, o którym krytycy mówią, że jest „ajatollahem eurofederalizmu”, był to wystarczający powód, aby zacząć drążyć temat. Co spowodowało, że 1/3 składu najważniejszego sądu UE uznała, że ich związki z tą sprawą są zbyt bliskie, żeby mogli orzekać bezstronnie? Śledztwo doprowadziło Quatremera do szokujących ustaleń. Okazało się nie tylko, że prezes Trybunału Obrachunkowego UE, polityk niemieckiej CDU, pobiera nielegalnie z unijnej kasy kilkadziesiąt tysięcy euro za przeprowadzkę do Luksemburga, choć mieszka w Düsseldorfie, a w służbowym mieszkaniu zakwaterował pracowników swojego biura, ale że członek tego trybunału Karel Pinxten, poza wyłudzaniem unijnych środków na masową skalę, prowadził działalność z pogranicza lobbingu, która, jak twierdzi sam Quatremer, miała umożliwiać handel stanowiskami i decyzjami w unijnych instytucjach zarządzanych przez Europejską Partię Ludową, z którą związani byli zarówno sami urzędnicy, sędziowie, jak i inni uczestnicy lobbingowych spotkań. Te miały szeroki charakter. Pinxten zapraszał na nie sędziów Trybunału Sprawiedliwości UE, komisarzy unijnych, samego przewodniczącego Komisji Europejskiej. Zaproszenia wysyłał między innymi do ówczesnego premiera Belgii, a dzisiaj przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela. W liście skierowanym do tego ostatniego pisał, że treść rozmów prowadzonych w czasie spotkań będzie miała charakter dyskrecjonalny, bo zapraszani goście są członkami wąskiego kręgu jego przyjaciół. Jednak w rzeczywistości imprezy opłacane były przez Europejską Organizację Właścicieli Ziemskich, think tank, który za cel stawia sobie kształtowanie unijnej polityki w aspektach od rolnictwa, przez ekologię, po zrównoważony rozwój. To właśnie ta organizacja płaciła rachunki za polowania i pobyt w luksusowych zamkach we Francji czy w królewskich włościach w Belgii. Sędzia Trybunału Obrachunkowego Karel Pinxten był swego rodzaju akwizytorem tych spotkań. Udział brali w nich nie tylko sędziowie TSUE (w wypadku jednego z nich „Libération” ustalił, że uczestniczył w polowaniach 9 razy).

Gościem polowań był również austriacki komisarz obecnego składu Komisji Europejskiej Johannes Hahn – polityk, którego unijne portfolio zawiera budżet i sprawy administracyjne. Odpowiada on również za nadzór nad agencją OLAF, czyli instytucją, która tropi nieprawidłowości finansowe w Unii. To ta agencja stworzyła raport przeciwko Pinxtenowi, jednak o dziwo nie doszukała się tego, co odkryli dziennikarze „Libération”. Nie znalazła udziału swojego przełożonego w nigdzie nie zgłaszanych lobbingowych polowaniach, które biuro pana Hahna nazywało „prywatnymi spotkaniami”, o których komisarz nikomu nie musiał mówić. OLAF nie znalazł również informacji o kolacjach Pinxtena z prezesem TSUE, w których brali udział także politycy niemieckiej CDU oraz Europejskiej Partii Ludowej. I to sprawa najważniejsza, a zarazem najtrudniejsza do obrony przez unijny główny nurt. W jaki sposób TSUE zamierza nadal piętnować Polskę za próbę reformowania wymiaru sprawiedliwości, którego celem jest likwidacja bezkarnych kast, które opanowały polskie sądownictwo, skoro w centrum unijnego wymiaru sprawiedliwości zalęgła się kasta, która walkę z tą reformą realizuje na zlecenie rządzącej Europą w imieniu Niemiec partii politycznej?
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Michał Rachoń