Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Umowa koalicyjna Rzeszy Federalnej Europy 

Europa jako państwo federalne na niemieckich warunkach? Tak to wygląda, przynajmniej jeśli spojrzymy na treść umowy koalicyjnej podpisanej pomiędzy trzema partiami, które obejmują władzę w Niemczech.

Mówił o tym nowy kanclerz Olaf Scholz: „Suwerenność Europy jest wyznacznikiem naszej polityki zagranicznej. Jako silny kraj o wielkiej populacji w sercu Europy mamy za zadanie tę suwerenność Europie zapewnić”. Pojęcie suwerenności przypisane jest do państwa jako instytucji, a nie do organizacji międzynarodowej, jaką jest Unia Europejska.

Wskazanie na „europejską suwerenność” jako na klucz polityki zagranicznej Niemiec oznacza, że nowy niemiecki rząd zamierza wykorzystać Unię do zrealizowania niemieckiego celu politycznego – uzyskania formalnej dominacji nad terytorium UE. Ma to się ziścić poprzez stopniową likwidację tradycyjnych państw i zastąpienie ich ponadnarodową strukturą – federalną unią europejską. W praktyce oznaczać to będzie zastąpienie państw narodowych jednym superpaństwem europejskim, w którym Niemcy będą miały pozycję dominującą. Umowa koalicyjna trzech partii, które wygrały wybory, opisuje, jak ma to wyglądać w praktyce. Znajduje się w niej nawet odniesienie do „dalszego rozwoju federalnego państwa europejskiego”. Oznacza to, że tworzenie ponadnarodowego superpaństwa pod niemieckim przywództwem stało się oficjalną polityką naszego sąsiada. W dokumencie wskazane są konkretne sposoby, którymi Niemcy zamierzają ten cel osiągnąć. Jednym z nich jest wprowadzenie jednolitych, ponadnarodowych list wyborczych do Parlamentu Europejskiego. W efekcie niemieccy eurofederaliści chcą oderwać europosłów od reprezentowania wyborców swoich państw. A to oznacza, że przestanie istnieć lojalność względem państwowych interesów i wyborców. Dodatkową konsekwencją będzie uprzywilejowanie największych i najbardziej ludnych państw Unii, bo w sposób oczywisty dużo więcej wyborców zagłosuje na polityka niemieckiego niż na polityka pochodzącego na przykład z Malty. Tak zbudowany parlament miałby pełnić większą rolę niż dotychczas. Jak to zrobić? „Najlepiej w traktatach, a jeśli to nie będzie możliwe, na zasadach międzyinstytucjonalnych”. To bardzo ciekawe sformułowanie. Wynika z niego, że jeśli nie da się przeprowadzić ratyfikacji traktatów przy zgodzie obywateli państw Unii, odbędzie się to… bez takiego procesu. A więc poza procedurami demokratycznymi.

Bezprawnie albo po prostu niepraworządnie. I jest to zapisane w niemieckiej umowie koalicyjnej. Niemiecka koalicja chce również rozszerzyć zasady głosowania większościowego w Radzie Europejskiej, a więc ograniczyć i tak już ograniczone prawo weta, które jest podstawowym narzędziem chroniącym interesy mniejszych i słabszych państw UE. Oznaczałoby to, że obywatele, na przykład Polski, musieliby podporządkować się decyzjom polityków wybieranych w innych państwach. Jeśli tylko w głosowaniu koalicja, na przykład Niemiec, Holandii, Belgii i Austrii, zbierze wystarczająco dużo głosów, żeby przegłosować Polskę, to Polacy będą musieli się podporządkować. Takie rozwiązanie wypełniłoby polityczną definicję podległości, a więc oznaczałoby całkowite pozbycie się suwerenności przez państwa członkowskie UE. W umowie znajduje się masa innych narzędzi dominacji. Wśród nich rozwiązanie dotyczące cen emisji dwutlenku węgla. Ta cena ustalana jest w drodze mechanizmu paragiełdowego. Jednak o cenach decydują instytucje unijne, kierując na rynek określoną ich liczbę. Lider niemieckiej partii Zielonych na konferencji informującej o zawiązaniu koalicji powiedział, że partie porozumiały się, że cena tych emisji nie będzie niższa niż 60 euro. To minimalna wysokość haraczu, który nakładany będzie na producentów energii. A więc niemiecką decyzją ceny energii elektrycznej w całej Europie będą utrzymywane na poziomie tak wysokim, żeby nikt w Europie nie mógł jej produkować taniej niż Niemcy. Takich rozwiązań w umowie jest dużo więcej. Sprowadzają się one do tego, że państwa unijne mają stać się podmiotami zależnymi od Niemiec, gospodarczo politycznymi koloniami. Proces budowy Rzeszy Federalnej Europy właśnie został oficjalnie ogłoszony. A przy okazji jego budowy będziemy mogli obserwować, jak wygląda mapa niemieckiej agentury w państwach, które są tego procesu obiektem. Również, a może przede wszystkim, w Polsce.
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Michał Rachoń