Po wprowadzeniu stanu wojennego w całym kraju miało miejsce od 397 do 460 strajków, znacznie więcej niż dotychczas powszechnie podawano – wynika z nowego bilansu protestów przygotowanego przez dr. Łukasza Kamińskiego z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Skala oporu była większa niż dotychczas przyjmowaliśmy - wskazał historyk po analizie literatury i wyraził przekonanie, że konieczne są dogłębniejsze badania, oparte o pierwotne źródła.
Dr Kamiński, były prezes Instytutu Pamięci Narodowej, był jednym z prelegentów odbywającej się w poniedziałek w Katowicach konferencji naukowej, poświęconej protestom w grudniu 1981 r. Wzięli w niej udział m.in. historycy z IPN oraz przedstawiciele Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności.
Jak tłumaczył Kamiński, nowy bilans protestów był potrzebny, bo zarówno media, jak i naukowcy opowiadający o stanie wojennym od lat podają, że strajkowało wówczas 199, lub „co najmniej” 199-200 z ok. 7 tysięcy istniejących wówczas przedsiębiorstw. Jak mówił historyk, ta liczba budziła jego wątpliwości i nie współgrała z jego wiedzą na temat protestów na samym Dolnym Śląsku.
"O tę liczbę opieramy się od ponad 20 lat, wyciągamy z niej wnioski na temat skali oporu (...) Co więcej, posługując się tylko tą liczbą wszelkie nasze wnioski, jakie wyciągamy w kwestii wewnętrznej dynamiki ruchu strajkowego po 13 grudnia są intuicyjne – opieramy je zwykle o znajomość naszego regionu, naszych własnych badań i próbujemy to ekstrapolować na całość. Przynajmniej częściowo te wnioski są błędne”
- wskazał.
Przygotowując nowy bilans protestów naukowiec opierał się na literaturze – m.in. opracowaniach IPN, monografii stanu wojennego i opracowaniach dotyczących regionów Solidarności. Z tych źródeł czerpał informacje na temat strajków poszczególnych zakładach. Jak zaznaczył zdarzały się rozbieżności – te same wydarzenia były opisywane w różny sposób. Tam, gdzie było to możliwe, historyk sięgał do źródeł pierwotnych. W bilansie nie ujmował informacji o samych próbach podjęcia strajku, a także o wiecach czy masówkach, jeżeli nie kończyły się one przekształceniem w strajk.
Na podstawie literatury badaczowi udało się ustalić daty ok. 80 proc. protestów, w przypadku ok. połowy przypadków nie ma jednak informacji na temat organizacji strajku – np. czy powstał komitet strajkowy, lista postulatów, liczebności protestujących i sposoby zakończenia strajku.
"Po 13 grudnia miało miejsce nie 199, tylko co najmniej 397 strajków w całym kraju. 397 to liczba, gdzie dysponowałem nazwą zakładu pracy i jednoznaczną informacją, że tam doszło do strajku”
- powiedział historyk.
Jak wyjaśnił, druga liczba, 460, to zsumowana liczba strajków w poszczególnych województwach, także takich, w przypadku których nazwy zakładów nie zostały wymienione.
Jak wynika z danych przedstawionych przez dr. Kamińskiego, strajki miały miejsce w 31 z 38 regionów NSZZ „Solidarność” oraz w 35 z 49 województw. Protesty były skoncentrowane w 6-7 największych regionach, skupiały się głównie w ośrodkach przemysłowych. Najwięcej strajków miało miejsce w regionie dolnośląskim „S” (67), łódzkim (44) i śląsko-dąbrowskim (40).
Ponad 15 proc. strajków wybuchło 13 grudnia (była to niedziela, wiele zakładów nie pracowało), 74 proc. - 14 grudnia, tylko nieliczne w kolejnych dniach.
"Załamanie ruchu strajkowego następuje 15 grudnia, po wielkiej fali pacyfikacji w nocy z 14 na 15 grudnia bądź fali zastraszania”
- powiedział Kamiński.
Jak ocenił, wbrew powtarzanym informacjom na dynamikę protestów w skali ogólnopolskiej nie miała wpływu pacyfikacja Wujek 16 grudnia, gdzie zomowcy strzelali do górników, zabijając dziewięciu z nich.
"Ta fala załamała się już wcześniej, 16 grudnia strajków było już bardzo niewiele w skali kraju”
- wskazał historyk.
Zwrócił uwagę na główny wniosek swoich badań - dotyczący skali protestów.
"Generalnie ten opór jest znacznie większy niż do tej pory przyjmowaliśmy, co było podstawą do różnego rodzaju ocen postawy społeczeństwa, postawy działaczy Solidarności itd. i musimy te oceny zrewidować”
- powiedział.
Jak podkreślił, jego wstępne badania bilansu strajkowego wymagają pogłębienia w oparciu o bazę źródłową. Jak przewiduje, może doprowadzić do ustalenia jeszcze większej liczby strajków niż 460.
"Mam wrażenie, że w tych regionach, gdzie strajków było najwięcej, pewnie drobniejsze, krótkotrwałe protesty, 'zgubiły' się gdzieś wobec bardziej dramatycznych i długotrwałych protestów”
- powiedział historyk i dodał, że większa może okazać się także skala użycia siły lub jej groźby.
Według najczęściej podawanych danych, ówczesne władze spacyfikowały 50 zakładów.
"Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że ta liczba była większa”
- podsumował Kamiński.