W dzisiejszym wydaniu programu „W Punkt” Piotr Lisiewicz zwrócił uwagę na niepokojącą tendencję uchylania się wielu osób przed drugą dawką szczepionki. W rozmowie z dyrektorem Wojskowego Instytutu Medycznego poruszony został również wątek zakrojonej na szeroką skalę dezinformacji na temat szczepień i powiązaniach całej tej operacji z Rosją. „Rosja zrozumiała, że czwarta fala pandemii, być może nawet o charakterze tsunami jest już przesądzona. Teraz tym problemem chce się podzielić z krajami Zachodu” – stwierdził gen dyw. Prof. Grzegorz Gielerak.
Powinno budzić świadomość- w nas, Polakach, że ten problem tzw. czwartej fali nas nie ominie. To jest nieuniknione. Pytanie jedynie o skalę oraz termin, kiedy to się wydarzy. Zdecydują o tym dwa czynniki. Po pierwsze jest to skala szczepień – będzie ona bezwzględnie rzutować na ilość hospitalizacji i zgonów. W państwach, w których poziom wyszczepienia sięga ok 5-20% mamy do czynienia zarówno z wysoką liczbą zakażeń, jak i dużą liczbą zgonów. W przypadku krajów, w których mamy do czynienia z wysoką liczbą zaszczepienia możemy mieć co prawda do czynienia z dużą ilością zakażeń, ale małą ilością zgonów.
Nigdzie nie ma takiej sytuacji, że przy dużej liczbie zaszczepienia występowałaby duża liczba zgonów.
- mówił ekspert.
Dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego pytany o to, dlaczego niektórzy Polacy nie stawiają się po drugą dawkę szczepionki, zwrócił uwagę, że jest to bardzo ryzykowne zachowanie.
Jeśli ktoś potrzebuje racjonalnych argumentów – dysponujemy już całkiem pokaźną liczbą badań populacyjnych osiągających setki tysięcy osób. Z tych badań wynika, że w odniesieniu do wariantu Delta skuteczność pierwszej dawki wynosi 36- 40 proc. Jeśli ktoś lubi zabawę typu rosyjska ruletka, to proszę bardzo, ale ze swojej strony nie polecam.
- mówił gen. Gielerak.
W pewnym momencie prowadzący program red. Piotr Lisiewicz zwrócił uwagę na powiazania Rosji z zakrojoną na szeroką skalę dezinformacją w kontekście szczepień i wspieranie przez Kreml ruchu antyszczepionkowców. Jaki interes ma w takim działaniu Rosja?
Sytuacja wydaje się być dość oczywista biorąc pod uwagę fazę epidemii w jakiej się znajdujemy, a jak ona wygląda w Rosji i na Białorusi. To jest sytuacja, która decyduje o poziomie ekonomicznym na przestrzeni najbliższych miesięcy i lat. Można być pewnym, że władze rosyjskie i białoruskie dawno zrozumiały, że czwarta fala - o charakterze być może nawet tsunami - jest przesądzona. A jeśli nie są w stanie tego uniknąć, to najwyraźniej uznali, że może warto podzielić się tym problemem z innymi państwami. Państwa zachodnie, jeśli w pełni zrealizują program szczepień odskoczą, uciekną gospodarczo. Natomiast, jeśli Rosja podzieli się tym problemem w sposób taki, że będzie propagować działania hamujące wyszczepianie populacji i wikłać kraje w kolejne fale epidemii i idące za nimi problemy finansowe, zagwarantuje sobie, że różnica ekonomiczna między Wschodem a Zachodem nie będzie aż tak duża.
- tłumaczył dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego.
Gościem w programie „W Punkt” był też Marian Kowalski, który odniósł się z kolei do powrotu Donalda Tuska do krajowej polityki.
Jeszcze się okaże, czy Donald Tuska to jest cudowna broń i ostatnia nadzieja czerwonych. Ja jednak twierdzę, że to nie jest żadna cudowna broń. Według mnie zmartwienia teraz mają Trzaskowski i Hołownia.
- mówił Kowalski.
Stwierdził też, że Donald Tusk po powrocie do kraju musiał przeżyć niemały szok.
Teraz już wszyscy zaczynają traktować polityków z mniejszym dystansem. Tusk zmierzył się z rzeczywistością. Wrócił, a tu ludzie mówią po polsku i naprawdę to, co im w duszy gra, a to nie jest miłe dla człowieka, który był na europejskich salonach, gdzie się wszyscy wzajemnie komplementują i kremem smarują, jak torcik. „Ja tu byłem drugim najważniejszym Polakiem po papieżu, a tu takie coś…” – myśli pewnie Tusk.
- mówił Marian Kowalski.