Komisja Europejska nadesłała wyrazy solidarności w związku z hybrydowym atakiem struktur militarnych Rosji na Polskę. O sprawie powiadomiono centralę NATO, która zapewne podejmie adekwatne działania (oby była to aktywna odpowiedź), bo Pakt już w 2015 r. uznał cyberprzestrzeń za obszar działań wojennych.
Kluczowa dla takich ataków informacyjnych (tak, informacyjnych, a nie informatycznych) jest solidarność wewnątrz zaatakowanego państwa. Jej brak sprawia, że wrzucone kłamstwa zataczają coraz większe kręgi, a fala dezinformacji niebotycznie rośnie. Do wykradzionych mejli można dorobić pliki dowolnej treści, a największe kłamstwo nabiera cech wiarygodności. W podobnej sytuacji redaktorzy naczelni francuskich mediów uzgodnili, że nie będą powielać żadnych informacji pochodzących z rosyjskich źródeł, niezależnie od tego kogo by dotyczyły. Proste? Chyba nie dla naszej opozycji i sprzymierzonych z nią mediów, które całemu światu, zwłaszcza Putinowi, demonstrują, że Polska to idealny cel kolejnych ataków, skoro w chwili zewnętrznej agresji politycy i media kłócą się między sobą zamiast współpracować. Cóż, gdy we wrześniu 1939 r. wkraczała Armia Czerwona, też znaleźli się tacy, co stawiali powitalne bramy.