Żona jest niewinna, a finał całej sprawy zaskoczy wszystkich – śle przez ocean ostrzeżenie polityk PO, były długoletni skarbnik tej partii i minister sportu Mirosław Drzewiecki, popularnie zwany „Mirem” lub „Drzewkiem”. Chodzi o kradzież w sklepie z ciuchami, której usiłowała dokonać jego żona Janina, zwana Niną. „Drzewko” deklaruje, że wszystko wyjaśni, jak przyjedzie z Florydy. Będzie to za dwa tygodnie – widać na święta państwo Drzewieccy planują wyskoczyć z Miami do Polski. Znajomi Niny i Drzewka mówią, że sprawa kradzieży jest dziwna.
„Drzewieccy są na tyle zamożni, że gdyby Nina wzięła z konta tysiąc dolarów, to Mirek nawet by się nie zorientował”, a przecież „Drzewko”
„nie ma węża w kieszeni”. Tę miłą narrację sprzedaje nam – jakżeby inaczej – tygodnik „Newsweek”, zamieniony w dworskie pismo establishmentu. Rzeczywiście wydaje się, że jeden z bohaterów afery hazardowej musi mieć nieco pieniędzy – tak że głupi tysiąc dolarów niknie niezauważony. I nie ma węża w kieszeni. Jak wiemy, szefom spółki PL.2012 załatwił kontrakty, dzięki którym inkasują 1,3 mln złotych premii na łebka. W końcu to tylko pieniądze podatników.
Za to – inaczej niż za kradzież na Florydzie – włos z głowy nikomu nie spadnie.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Joanna Lichocka