GaPol: TRUMP wypowiada wojnę cenzurze » CZYTAJ TERAZ »

Wojna Tuska z ABW: Koniec ery Bondaryka

Najdłużej urzędujący szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego podał się do dymisji. Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie – posłowie z sejmowej komisji ds. służb specjalnych, którzy powinni zaopiniować tę decyzję, o rezygnacji Krzysztofa Bondaryka d

abw.gov.pl
abw.gov.pl
Najdłużej urzędujący szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego podał się do dymisji. Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie – posłowie z sejmowej komisji ds. służb specjalnych, którzy powinni zaopiniować tę decyzję, o rezygnacji Krzysztofa Bondaryka dowiedzieli się z mediów.

- Wniosek podobno ma wkrótce do nas trafić, to jest niezgodne z ustawą o ABW. Najpierw powinniśmy wydać opinię, a dopiero później powinna zostać podjęta decyzja w sprawie szefa ABW – mówi nam Marek Opioła (PiS), zastępca przewodniczącego sejmowej komisji ds. służb specjalnych.

Dymisja Bondaryka jest jednym z etapów wojny pomiędzy Donaldem Tuskiem a szefem ABW, o której „Codzienna” pisała już we wrześniu ub.r. Po wybuchu afery Amber Gold, w którą uwikłany jest syn Donalda Tuska Michał, premier zapowiedział reformę służb specjalnych. Wczoraj zakończył pracę zespół, który zajmował się tą reformą, a efektem jego prac jest odebranie ABW uprawnień dochodzeniowo-śledczych.

– Służbami zajął się „układ gdański”, czyli ludzie z najbliższego otoczenia Donalda Tuska z Trójmiasta. Grzegorz Schetyna, który miał resztki wpływów w służbach, właśnie je całkowicie stracił – powiedział nam jeden z byłych działaczy PO.

Krzysztof Bondaryk był kojarzony z Grzegorzem Schetyną i Zygmuntem Solorzem-Żakiem, u którego przez wiele lat pracował – był szefem ds. bezpieczeństwa w telefonii cyfrowej Era.
Pozbawienie ABW uprawnień śledczych oznacza odebranie Agencji wszystkich spraw. Także tych, w których pojawiają się nazwiska osób z najbliższego otoczenia premiera Donalda Tuska. Chodzi m.in. o postępowania dotyczące branży energetycznej, w którym przewijają się nazwiska osób z otoczenia premiera, takich jak np. Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy premierze, czy Krzysztof Kilian, zaufany człowiek Tuska, szef Polskiej Grupy Energetycznej.

Według nieoficjalnych informacji odejście Bondaryka jest wynikiem konfliktu, którego ostatnią odsłoną była sprawa naukowca Brunona K., aresztowanego pod zarzutem planowania zamachu. Okazało się jednak, że sprawę Brunona K. przez rok prowadzili agenci ABW, a wszystko wygląda na operację służb. Na dodatek na konferencji prasowej ws. Brunona K. prokuratura opowiedziała się przeciwko planowanym zmianom w ABW. Mimo apelu prokuratury, a także wbrew stanowisku części polityków PO (m.in. Grzegorza Schetyny), którzy nie chcieli ograniczenia uprawnień ABW, Donald Tusk zdecydował się na przeprowadzenie rewolucji w służbach specjalnych.

– Dopiero za jakiś czas okaże się, kto naprawdę wygra w wojnie pomiędzy Donaldem Tuskiem a Krzysztofem Bondarykiem. Na pewno były już szef ABW nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – stwierdził w rozmowie z nami były funkcjonariusz służb specjalnych.
O wojnie premiera z szefem ABW „Codzienna” pisała już we wrześniu ub.r. Donald Tusk podczas debaty sejmowej ws. afery Amber Gold stwierdził: „ABW trzeba przebudować w stronę służby informacyjnej, a nie konkurującej z innymi służbami policyjnymi”.
Po tej zapowiedzi powstał zespół ds. zmian organizacyjnych i legislacyjnych w służbach specjalnych, któremu przewodniczyli minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki oraz minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Wczoraj zespół zakończył prace, a ich efektem jest m.in. całkowita pacyfikacja służb specjalnych. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pozbawiona uprawnień operacyjnych i śledczych będzie nadzorowana przez ministra spraw wewnętrznych, a nie jak do tej pory – przez premiera.

– Za chwilę minister Cichocki w imieniu Donalda Tuska będzie proponował rozwiązania, które będą dokonywały rewolucji w systemie bezpieczeństwa państwa, a szczególnie w systemie służb specjalnych. ABW utraci część swoich uprawnień i będzie inaczej uporządkowana. Na pewno spowodowało to, że gen. Bondaryk nie chciał się zgodzić na taki sposób funkcjonowania Agencji, uważając jako jej szef, że może to szkodzić bezpieczeństwu państwa – uważa Stanisław Wziątek (SLD) z sejmowej komisji ds. służb specjalnych.

– Trudno powiedzieć, co zdecydowało o tym, że gen. Bondaryk zdecydował się zrezygnować z zajmowanego stanowiska. Motywów swojej decyzji nie ujawnił na posiedzeniu Kolegium ds. Służb Specjalnych. Kolegium zapoznało się z decyzją pana generała i było nią zaskoczone – mówi Konstanty Miodowicz, przewodniczący komisji, której posiedzenie odbyło się wczoraj.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Jacek Liziniewicz,Dorota Kania