Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Równi pod sufitem

Oto zachęta i „furtka” dla imigrantów: powiedzcie, że jesteście homo, a was wpuścimy, przyjmiemy, damy zasiłki i dach nad głową.

Niby drobna zmiana, a znacząca. Oto we Włoszech szykowany jest nowy dekret dotyczący bezpieczeństwa granic (już zanegowano dawniejsze ustalenia Matteo Salviniego, lecz teraz prace w komisji sejmowej idą dalej). Otóż z inicjatywy Partii Demokratycznej (a konkretnie pani Laury Boldrini) nowa minister spraw wewnętrznych Luciana Lamorgese przygotowała „drobną poprawkę”. W punkcie dotyczącym imigrantów, których nie wolno cofnąć na granicy (należy ich przyjąć), do tej pory mowa była o wypadkach, w których w kraju, z jakiego pochodzą, mogłyby im grozić prześladowania natury religijnej, seksualnej, rasowej, językowej, „obywatelskiej”. Teraz Lamorgese wprowadza dodatkowe kryterium – „orientację seksualną” oraz „tożsamość płciową”.  Jak to przełożyć na realia? Wyobraźmy sobie, że do Włoch, powiedzmy na Lampedusę, przypływa statek pełen młodych imigrantów – wystarczy, że każdy z nich określi się gejem, lesbijką, osobą niebinarną albo transwestytą i doda, że we własnym kraju w związku tym go dręczą, a nie będzie można go z Włoch wyrzucić. Jednym słowem – to zachęta i „furtka” dla imigrantów: powiedzcie, że jesteście homo, a was wpuścimy, przyjmiemy, damy zasiłki i dach nad głową.

To kolejny „postęp” neo-oświeceniowej Europy, w którym krok za krokiem zbliżamy się do jakiejś otchłani absurdów. Jednym z najistotniejszych elementów tego teatru absurdów jest wywrócona na nice kwestia „równości”. Są bowiem według nowych norm równi i równiejsi. Dajmy na to babka z błyskawicą ma być „równiejsza” wobec prawa niż jej nienarodzone dziecko. Gej z tęczową flagą „równiejszy” niż zwykły Polak, który idzie do kościoła – gejowi powinno być wolno włamać się do świątyni i obrażać tych, co w niej są.

Ale nie wolno już tejże świątyni bronić, bo to już jest niby „agresja”. Niestety świat oszalał na punkcie fałszywej „równości”, a niezmiennie człowiek ma wrażenie, że najmocniej za tą równością gardłujący sami mają ździebko nierówno, tyle że „pod sufitem”. Istny dom wariatów! 
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Tomasz Łysiak