Jakże zabawnie brzmi dzisiejszy apel posłów KO, zakazujący ministrowi edukacji takich działań. „szkoły są wolne do polityki, ale nie od światopoglądu” – zagrzmieli. Tutaj nasuwa się pytanie do posłów KO, ale również do wszystkich innych o podobnym zdaniu? Czy gdyby któryś z nauczycieli uczących nasze dzieci wpadł na pomysł aby wysłać klasę, albo nawet z nią pójść, do szpitala zakaźnego, na wycieczkę, to też nie powinno się wobec niego wyciągać konsekwencji? Albo gdyby sprawdzał, ilu uczniów może przebiec bez szwanku przez autostradę w czasie codziennego szczytu? Bo to, że ktoś wówczas ucierpi jest mniej więcej tak samo prawdopodobne jak to, że podjudzone przez swoich „zupełnie wolnych od polityki” szkolnych opiekunów i biorące udział w protestach tabuny nastolatków staną się rozsadnikiem koronawirusowej zarazy. Moim zdaniem, jako ojca i człowieka, dla takich „nauczycieli” miejsca w szkole, która również powinna uczyć dzieci i młodzież logicznego myślenia, nie ma.