PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Zakryć ogień

We Włoszech wprowadzana godzina policyjna określana jest słowem „coprifuoco”. Pochodzi ono z wieków średnich, gdy wieczorem strażnicy miejscy krzyczeli, by „zakryć ogień” („copri fuoco”).

W powieści Italo Calvino „Baron drzewołaz” główny bohater mając lat dwanaście wstaje od stołu ustawionego w ogrodzie, odsuwając talerz z daniem ze ślimaków, i odprowadzany wzrokiem zdumionej rodziny wchodzi na drzewo, by na drzewach już na zawsze pozostać i tam wieść swoje dalsze życie. Narratorem w książce jest jego młodszy brat. Któregoś dnia o to chodzenie po drzewach pyta go wielki oświeceniowy filozof, Wolter: „Czyżby po to, by znaleźć się bliżej nieba?”. Brat barona wyjaśnia, że wcale nie – idzie jedynie o to, by oderwać się od ziemi i umieć patrzeć na nią z dystansu. Takie spojrzenie z góry, przywilej, którym cieszą się astronauci, spoglądający z zachwytem na płynącą w kosmicznej przestrzeni Błękitną Planetę, czy bohaterowie prozy Saint-Exupéry’ego, ta perspektywa z obrazu Salvatora Dalego, na którym ukrzyżowany Chrystus wisi nad globem zawieszony w wiecznej ciszy – służy czasem uchwyceniu lepszego obrazu. Takie spojrzenie na kwestie pandemii zyskują czasem ci, którzy zamknęli się w domach niczym w szklanych wieżach i stamtąd, z oddali niejako, obserwują wydarzenia, tracąc poczucie czasu i rzeczywistości. Tak wiele osób mówi, że wydaje im się, iż śnią na jawie, że to, co przyniosła pandemia, jest jak surrealistyczna opowieść o świecie, w którym wszystko, co było normalne, przestało takie być.

Przychodzi w tym wszystkim myśl o kruchości człowieka, o tym, jacy jesteśmy słabi i mali. Jakbyśmy się, mimo tych samolotów, komórek i internetu, cofnęli do mroków średniowiecza, gdy człowiek czuł się bezradny wobec zarazy. We Włoszech wprowadzana godzina policyjna określana jest słowem „coprifuoco”. Pochodzi ono z wieków średnich, gdy wieczorem strażnicy miejscy krzyczeli, by „zakryć ogień” („copri fuoco”). Podobnie ze słowem w języku angielskim „curfew”, które na Wyspy zaprowadził w XI wieku z języka francuskiego („couvre-feu”) Wilhelm Zdobywca. Minęło jedynie tysiąc lat. A z podobną trwogą słuchamy i dzisiaj, gdy zaczynają na wieżach kościelnych bić w dzwony.
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Tomasz Łysiak