Danuta Sedlak i Halina Machalska są siostrami, ich ojciec Władysław Dziedzic w 1939 r. trafił do niemieckiego obozu w Dachau. One (wtedy kilkuletnie dzieci) wraz z matką zostały zesłane na Syberię. - Pamiętam w jednym z listów ojciec napisał, żeby siostra regularnie piła mleko, najlepiej dobrej jakości. A tam w ogóle nie było mleka... - opowiada pani Danuta. Dodaje, że gdy opuściły z siostrą "nieludzką ziemię" i wróciły do Polski po 8 latach, w szkole nie uczyły się języków obcych, żeby nie być posądzonym o szpiegostwo.
Latem 1939 r. 3-letnia Danusia i młodsza Halinka (ma wtedy rok) jadą na Wschód wraz z matką na wakacje do rodziny ojca, Władysława Dziedzica, który jest katowickim lekarzem. Trafiają do Zbaraża (tego sienkiewiczowskiego), tu mają przeczekać trudny czas. Dotykają je jednak deportacje. Zostają zesłane na Syberię. Są elementem niebezpiecznym, bo z Zachodu. W czasie zsyłki są wiezione wiele tygodni w zaryglowanych wagonach bydlęcych.
-Ta droga była piekłem. W wagonie nie było gdzie się załatwić, nie było wody, żeby się umyć, ani jedzenia. Siostra i ja ciężko się pochorowałyśmy
- relacjonuje Halina Machalska. -W Jakucku mamę skierowano do karczowania lasu, chociaż była z zawodu pielęgniarką. Mną opiekowała się siostra - dodaje.
Początkowo do Jakucka dochodzą jeszcze listy. Dostają nawet dwie paczki, jedną od ojca i drugą od dziadka. W brzuszku lalki jest ukryty budzik. To była bardzo cenna rzecz, którą można było wymienić na targu na potrzebne jedzenie czy inne niezbędne przedmioty. W jednym z listów ojciec pisze, żeby malutka Halinka regularnie piła mleko, najlepiej dwa razy dziennie i dobrej jakości.
- Ale tam w ogóle nie było mleka! Mama zaprzyjaźniła się na szczęście z rosyjską lekarką z miejscowego szpitala (której babcia Polka pochodziła z Łodzi), dzięki temu udało się uzyskać dodatkowe porcje żywności i leki. Zarabiała też na tym, że szyła kobietom biustonosze, Rosjanki bowiem nie znały tej części bielizny
- wspomina pani Danuta.
Wśród dzieci jest wielka umieralność. Jedna z kobiet, która straciła czworo swoich dzieci nawet zastanawiała się, czy nie adoptować starszej Danusi, która była śliczną dziewczynką. Halinka się nie podobała, była wychudzona i utykała z powodu krzywicy kości.
- W pierwszej fazie wojny nie wiedziałyśmy, że ojciec został zabrany do obozu koncentracyjnego w Dachau. Mama zresztą nie orientowała się nawet, że był to obóz koncentracyjny. Totalitaryzm sowiecki i niemiecki zmieniły wszystko, całe nasze życie - stwierdza Danuta Sedlak.
We wrześniu 1941 r. Elżbietę Dziedzic i jej córki obejmuje amnestia. Razem z tłumem zesłańców, więźniów wypuszczonych z łagrów idą na Południe, bliżej Polski. Śpią na dworcach, w kurnikach, albo pod gołym niebem. Elżbieta ma przytroczoną do paska metalową puszkę po miodzie, do której udaje się wyżebrać zupę albo chociaż gorącą wodę. Wrzątek pozwala rozgrzać żołądek, kiedy nie ma nic do jedzenia. Droga wiedzie w stronę Taszkientu, gdzie formuje się Armia Andersa.
-Czy poznałyśmy osobiście gen. Andersa? Nie... Szłyśmy w grupie, tysięcy poniżonych, głodnych ludzi, którzy tylko słyszeli o takim Dobroczyńcy, który chce walczyć z okupantem. Mężczyźni chcieli się zaciągnąć do wojska. Kobiety do służby medycznej. Jakimś Cudem Boskim, mamie też udało się uzyskać dokumenty z NKWD, które pozwalały się przemieszczać. Należałyśmy do grupy szczęśliwców, którym udało się opuścić "nieludzką ziemię" - mówi Danuta Sedlak.
Z Krasnowodzka - przez Morze Kaspijskie docierają do Pahlewi w dzisiejszym Iranie i tam razem z innymi uchodźcami otrzymują zakwaterowanie w obozie. Tu odbywają kwarantannę. Łachmany, które zdejmują są natychmiast palone, są pełne wszy i innych insektów.
- Do dziś to pamiętam! Chociaż z drugiej strony tam, jadłam pierwsze w życiu prawdziwe ciepłe posiłki. Były też owoce. Mama jednak zabroniła nam ich jeść. Tylko dzięki temu uchroniła nas przed epidemią czerwonki i innych chorób
- wspomina pani Halina Machalska.
Żołnierzy odwiedza ks. biskup Józef Gawlina, legendarny kapelan wojsk Andersa. Dla niego i dla żołnierzy Danusia Dziedzic recytuje, stojąc na stole, wiersz Konopnickiej, o ojczyźnie. Wszyscy płaczą. To wspaniała chwila... Elżbieta Dziedzic zapada na tyfus i zostaje zabrana do szpitala. Dziewczynki są przerażone i zdane na opiekę przypadkowych ludzi. Potrwa kilka tygodni zanim się odnajdą.
Udaje im się wsiąść na statek płynący do Afryki Wschodniej. Czarny Ląd wita je otwartym sercem. Mieszkają w Koja nad jeziorem Wiktorii. Jest tam szkoła, przedszkole, szpital (lekarze pochodzą m.in. z Anglii), nawet teatr. Działa organizacja zuchowa, Danusia należy do grupy "Pszczółek".
- W Ugandzie poczułam się jak w raju. Było ciepło, dużo jedzenia, leki. Dzięki słońcu wyleczyłam się z krzywicy. To był najszczęśliwszy okres w naszym życiu
- wspomina Halina Machalska.
- Uganda przyjęła nas tak serdecznie, że do dziś tam podróżujemy i teraz my, wraz z innymi uchodźcami, wspieramy mieszkańców Czarnego Lądu. Dzięki zbiórkom powstał nowy ośrodek i szpital dla dzieci ulicy - tłumaczy Danuta Sedlak.
Władysław Dziedzic przeżył obóz w Dachau i wraca do Katowic. Żony i córek szuka przez Czerwony Krzyż. Gdy Elżbieta się dowiaduje, że Władysław żyje postanawia natychmiast wracać do Polski. Jest zima 1947 r. Spotykają się na dworcu kolejowym w Czechowicach-Dziedzicach.
- Przed nami stoi zupełnie obcy mężczyzna, dopiero kiedy zawołał mamę: "Elżbieta, Ela", a potem nas przytulił, wiedziałam, że to nasz ojciec
- opowiada pani Danuta. - A ja długo nie mogłam się przyzwyczaić i mówiłam: "Pan tatuś". Nie widzieliśmy się 8 lat - wtóruje jej siostra.
Władysław wraca do zawodu lekarza. Jego żona opiekuje się dziećmi, nigdy już nie odzyskuje zdrowia. Dziewczyny idą do polskiej szkoły. Potem kończą studia, Danuta prawo, Halina wybiera medycynę, jak ojciec. Zostaje lekarzem internistą.
Obydwie przez wiele lat boją się opowiadać, o swoich losach. W życiorysach wpisują, że w trakcie wojny przebywały na terenie Związku Radzieckiego, podróżując po jego terytorium... Nie mogą też uczyć się języków obcych, bo to znaczyłoby - że wychowano je na szpiegów. Dopiero współcześnie mogą opowiedzieć historię swojego życia, które zniszczyły dwa totalitaryzmy.