Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Hołownia pali głupa 

Szymon Hołownia, wieloletni gwiazdor telewizji TVN, postanowił wejść w rozpoczynającą się kampanię wyborczą z przytupem, uciekając się do taniej i bezczelnej prowokacji. W opublikowanym tuż po ogłoszeniu terminu wyborów spocie Hołownia zrównał spory o wycinkę drzew z jedną z największych tragedii, jaka wydarzyła się w najnowszej historii Polski.

W swoim materiale reklamowym świeżo upieczony polityk odwołuje się do brutalnej rosyjskiej dezinformacji związanej z tragedią smoleńską, czyli tragicznym zdarzeniem, w którym zginęło 96 osób, wśród nich pełniący urząd, do którego aspiruje pan Hołownia – prezydent Lech Kaczyński. W ciągu kilku godzin po opublikowaniu skandalicznego filmu gwiazdor TVN mówił, że nie przyszło mu do głowy sprawdzać, jaki gatunek drzewa znajduje się w jego materiale wyborczym. To tłumaczenie poraża. Nie tylko ze względu na swoją skrajną bezczelność, lecz także na to, jak dużo mówi o sposobie działania i myślenia człowieka, który pretenduje do najwyższej godności w państwie polskim. Człowiek, który większą część swojego zawodowego życia spędził, pracując w telewizji, próbuje przekonać opinię publiczną, że symboliczne zdjęcia papierowego samolociku i brzozy znalazły się w jego spocie przypadkiem, a on nie zdawał sobie sprawy ze znaczenia i symboliki tych obrazów. Wieloletni dziennikarz telewizyjny twierdzi, że nie wie, iż w centrum rosyjskiego kłamstwa dotyczącego Smoleńska znajdowała się właśnie brzoza, i kłamstwo, którego symbolem jest to drzewo, stało się przyczyną jednego z najgłębszych podziałów społecznych, jakie nastąpiły w Polsce po upadku komunizmu. Szymon Hołownia próbuje robić z nas idiotów i po prostu pali głupa, czyli robi również durnia z siebie. Z siebie, bo nie tak dawno ogłaszając swoje polityczne ambicje, mówił, jak bardzo Polaków podzieliła właśnie katastrofa smoleńska. W czasie wystąpienia, w którym to powiedział, stwierdził również, że nigdy nie będzie w polityce mówił tak, aby po jego słowach płakały dzieci ludzi, o których wspomina. Może więc warto, żeby Szymon Hołownia wziął sobie do serca tweeta, którego skierowała do niego Barbara Nowacka, córka Izabeli Jarugi-Nowackiej, jednej z 96 ofiar smoleńskiej tragedii. Spytała bowiem, czy „naprawdę sprowadza [on] śmierć 96 osób do papierowego samolociku i walki o jedno drzewo”. Przekaz kandydata na kolejnego odnowiciela fajnopolskiej polityki się rozjeżdża. Hołownia sugerował, że w spocie nie ma żadnych odniesień do tragedii, że sam wśród ofiar miał wielu przyjaciół, podczas gdy członek jego sztabu pisał na Twitterze, że jednak było to działanie świadome. W imieniu Hołowni o zasypywaniu podziałów mówił ostatnio również Rafał Matyja, politolog i jeden z doradców tego polityka. Mówił o „nowym podejściu” do polityki. Jednak to nowe podejście, o którym piszą i mówią sztabowcy Szymona Hołowni, w istocie jest bardzo stare. Dokładnie na tym podejściu całkiem niedawno próbował zbudować swój ruch polityczny były wiceprzewodniczący PO Janusz Palikot. Ten polityk z obrażania najpierw swoich przeciwników politycznych, a kiedy oni już nie żyli – z obrażania pamięci po nich – zbudował sens swojej politycznej działalności. Robił to również, mówiąc, że próbuje zasypywać polityczne podziały. Hołownia wbrew temu, co pisze na Twitterze, świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że jego działania i jego metoda polityczna mają bardzo konkretne odniesienia w najnowszej historii polskiej polityki. Dlatego właśnie mówi: „Nie ma fabryki, która wyprodukowała Biedronia, Palikota, a teraz mnie. Powstrzymajmy te spiskowe teorie dziejów”, jednak najwyraźniej taka fabryka jest. Pracuje pełną parą. Z filmu, treści tweetów oraz pierwszych decyzji Szymona Hołowni dowiedzieliśmy się, że nie ma przypadków. W sztabie kandydata znajdują się ludzie, którzy przez całe lata odpowiadali za tragiczny stan polskiego państwa, również za elementy, które zawiodły w Smoleńsku. Szefem jego sztabu jest na przykład Jacek Cichocki, od 2008 roku sekretarz kolegium służb specjalnych w rządzie Donalda Tuska oraz jeden z najbliższych doradców polityka, który ze społecznych emocji wokół Smoleńska zrobił narzędzie do rozpalania emocji. Tyle tylko, że było to prawie 10 lat temu. Od tego czasu polscy wyborcy wyciągnęli już wnioski, których najwyraźniej nie wyciągnął pan Hołownia.

 



Źródło: Gazeta Polska

Michał Rachoń