Zgodnie z artykułami konstytucji praworządność oznacza bezwzględny nakaz dla każdego funkcjonariusza reprezentującego państwo polskie działania „w granicach i na podstawie prawa”. Tymczasem niektórzy sędziowie poczuli się uprawnieni do wydawania werdyktów bez jakiejkolwiek podstawy prawnej.
Co więcej, wbrew treści konstytucji, w zakresie zarezerwowanym do wyłącznej kompetencji innych organów państwa, czym dopuszczają się uzurpacji stanowienia norm prawnych. Prysła tym samym złudna nadzieja, że ze środowiskiem nadzwyczajnej kasty można znaleźć jakiś kompromis, punkt równowagi, że istnieją granice – przede wszystkim samo prawo – których rozpolitykowani sędziowie nie poważą się przekroczyć, a sama możliwość wywołania paraliżu całego wymiaru sprawiedliwości i anarchii będzie wyznaczać limes tego sporu. Niestety, jakiekolwiek granice, nawet przyzwoitości, dla polityków w togach nie istnieją, a spór między własnymi interesami a wyrokami demokracji zamierzają rozstrzygać, biorąc tysiące zakładników składających swoje sprawy i los w ręce sądów. W tej sytuacji nowelizacja przepisów dyscyplinarnych była nieuchronna i konieczna. Prawdziwym wyzwaniem stanie się ich egzekucja.