Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Jachira Palikotem Platformy

Z jakiego powodu pani Klaudia Jachira jest użyteczna dla partii Platforma Obywatelska? Po co w kampanii wyborczej w sieci pojawiają się filmiki z politykiem PO w roli głównej, który szydzi z krzyża, żartuje z „ekshumacji” i zadaje pytanie: „czyja to kończyna”? To po prostu mechanizm permanentnej prowokacji.

Mechanizm ten jest stosowany w polskiej polityce od lat. W skrócie polega na tym, aby sprowokować przeciwnika do działań, dzięki którym prowokator będzie mógł przedstawić siebie jako ofiarę. Ćwiczyliśmy to w wielu wariantach przez całe lata. Mistrzem gatunku był Janusz Palikot. Człowiek z gumowym penisem i pistoletem w dłoni. Palikot do sierpnia 2010 roku był wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego Platforma Obywatelska. To jego ludzie zorganizowali wydarzenie, które zaowocowało atakiem na wspólnotę spokojnych ludzi zgromadzonych na Krakowskim Przedmieściu po śmierci polskiego prezydenta. Za cel ataku ludzie Palikota wybrali wówczas dokładnie ten sam symbol, co kandydatka Koalicji Obywatelskiej Klaudia Jachira. Krzyż. W 2010 roku szyderstwa z krzyża przybrały formę hasła „Gdzie jest krzyż?”, a do klasyki gatunku przeszły bluźniercze instalacje w rodzaju krzyża z puszek po piwie Lech czy akcje w rodzaju gry w plażową piłkę nad głowami ludzi pogrążonych w żałobie. Organizatorem tych barbarzyńskich spędów był Dominik Taras, który tak wyjaśniał powody wyśmiewania wartości świętych dla pokoleń Polaków: „Jesteśmy w pełni niezależną inicjatywą obywatelską, mającą na celu przerwanie tego upokarzającego stanu dziwnej niemocy państwa wobec osób łamiących prawo. Chcemy wyrazić sprzeciw wobec bulwersującej ogół Polaków (i nie tylko) biernej postawy władz oraz służb porządkowych. Chcemy przeniesienia krzyża spod Pałacu Prezydenckiego w godne dla niego miejsce, czyli do kościoła”. Niezależność samej inicjatywy i jej organizatora poznaliśmy w pełnej krasie jakiś czas później, kiedy Dominik Taras stał się honorowym gościem założycielskiej konwencji nowej partii Janusza Palikota, który sam jasno stwierdził, przedstawiając go: „Gdyby nie Dominik, gdyby nie było tej akcji, którą on zrobił”, to nie można byłoby uruchomić nowego politycznego projektu Palikota. Jednak na czym polegał wówczas, jak i dzisiaj, polityczny sens organizowania tych prowokacji? Obecność prowokatorów miała doprowadzić do wrzenia osoby, dla których ważny jest krzyż, dla których istotna jest pamięć zmarłych. Wrzenie tych osób nagrywane było na telefony komórkowe, rejestrowały je kamery telewizyjne. W efekcie zamiast pełnych skupienia zgromadzeń zwykłych ludzi oglądaliśmy sceny, które partia Platforma Obywatelska mogła wstawić do swoich wyborczych reklamówek, tworząc ze spokojnych ludzi fikcyjny obraz agresywnego tłumu. Tak właśnie wyglądał spot „Oni pójdą na wybory”. Spot miał stworzyć wrażenie, że ci rzekomo agresywni ludzie spod krzyża atakują kochających i pełnych miłości zwykłych obywateli. Czasem, kiedy brakowało ludzi naprawdę agresywnych, trzeba było ich stworzyć. Kilka lat później dowiedzieliśmy się, że jeden z głównych aktorów tego spotu, agresywny człowiek krzyczący, że nienawidzi Platformy, cztery lata później szczerze popierał tych, w stronę których ochoczo rzucał przekleństwa. Dokładnie ten sam mechanizm działa dzisiaj na różnych etapach kampanii politycznych i wyborczych. Czasy się zmieniają, ale mechanizmy nie. Prowokacje kandydującej z list Platformy Obywatelskiej Klaudii Jachiry czy publikacje stworzonego przez ludzi zatrudnionych w Platformie Obywatelskiej profilu Sok z Buraka mają cel wyłącznie polityczny. Etapy jego realizacji wyglądają tak: obrazić największe świętości jak największej grupy ludzi – jak na przykład krzyż – albo pamięć zmarłych, którzy nie mogą się bronić. Czekać, aż ktoś nie wytrzyma emocji i nazwie rzecz po imieniu. Kiedy to się stanie, założyć kostium ofiary i krzyczeć: „Zostaliśmy skrzywdzeni! Jesteśmy ofiarami!”. Podczas gdy tak naprawdę prowadzą brutalny i bezwzględny atak na wszystko, co najważniejsze, tylko po to, żeby uzyskać jasno określone osobiste korzyści. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Michał Rachoń