Ktokolwiek wątpił lub się łudził, bo i takich było wielu, że najważniejsze dla Jarosława Kaczyńskiego wybory nie będą przebiegały według scenariusza PiS, ten już nie ma w co wątpić i tym bardziej nie powinien się łudzić. W sobotę 7 września Polacy nie tylko usłyszeli, że w ich portfelach pojawią się nowe zastrzyki gotówki, lecz dowiedzieli się, o jaką stawkę toczy się gra.
Celem jest ostateczne zniesienie bandyckiej doktryny Balcerowicza, niemającej nic wspólnego z liberalizmem ani nawet neoliberalizmem. Balcerowicz pod dyktando obcego kapitału z premedytacją budował w Polsce zonę taniej siły roboczej i centrum handlowe „Wszystko za 5 zł”. Przez blisko ćwierć wieku kto chciał, mógł do Polski przyjechać, postawić byle jaką montownię, rzucić „polskim Murzynom” garść ryżu do miski i robić biznes. Identycznie sprawy się miały w wypadku „prywatyzacji”, czyli zwykłego złodziejstwa i oddawania za grosze największych polskich firm, jak choćby Telekomunikacja Polska SA, która w 1989 r. była skazana na sukces. Przez te wszystkie lata Polacy słyszeli od Balcerowicza i jego uczniów, że w Polsce będzie dobrze, jak płaca nie przeskoczy zapomogi, a nasz majątek narodowy zostanie oddany do lombardu. „Hat trick Kaczyńskiego” to coś więcej niż 4000 zł, to zerwanie z całą tą patologią toczącą Polskę i Polaków przez długie lata. Nikomu dotąd nie udało się przełamać „ekonomicznego” mitu III RP zbudowanego na dwóch filarach: nędza i złodziejstwo. Kilka dużych bredni powtarzanych jak mantry, że kapitał nie ma narodowości, że programy socjalne to rozdawnictwo prowadzące do bankructwa państwa, PiS spektakularnie zweryfikował. Czas, aby runęły dwa ostatnie filary najbardziej kłamliwego mitu. Ten proces właśnie się rozpoczyna.