Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Awokado pogrąży klimat

Pani Ursula Hudson z niemieckiej Slow Food Germany jest oburzona mało ambitnym planem dyskusji klimatycznej w czasie konferencji, jaka odbywa się w Katowicach.

W wypowiedzi dla „The Guardian” pani Ursula powiedziała, że „trzech największych producentów mięsa generuje więcej gazów cieplarnianych niż Francja i prawie tyle samo co największe przedsiębiorstwa wydobywające ropę naftową”. Dodała też, że gdyby „te trzy firmy były państwem, to wspólna emisja gazów cieplarnianych plasowałaby takie państwo na siódmym miejscu wśród największych emitentów gazów świata”. Pani Hudson jest zniesmaczona tym, że nie ma śladu tego problemu w negocjacjach pomiędzy państwami biorącymi udział w COP24. Faktycznie – w negocjacjach na razie śladu nie ma, ale w oficjalnym życiu konferencji jak najbardziej. Pani Stephanie Feldstein z Centrum Biologicznej Różnorodności postanowiła wziąć się z problemem za bary: „Przeładowane mięsem menu konferencji COP24 jest zniewagą dla pracy konferencji” – napisała w swoim komunikacie do mediów. Dodała również, że „jeśli światowi liderzy zgromadzeni w Polsce mają nadzieję na stawienie czoła kryzysowi klimatycznemu, muszą pokonać nadmierną konsumpcję mięsa i nabiału, zaczynając od własnych talerzy”. Aż trzy organizacje – Center for Biological Diversity, Farm Forward oraz Brighter Green – przeprowadziły analizę dań serwowanych w czasie katowickiej konferencji. Uczone głowy wyliczyły, że jedzenie podawane w czasie COP24 powoduje mniej więcej taką samą emisję gazów cieplarnianych jak spalenie 190 tys. litrów benzyny, gdyby uczestnicy wybrali tylko mięsne dania podawane w konferencyjnej restauracji. Wyniki analizy uczone głowy przesłały do agencji Bloomberg. Ta opublikowała je zupełnie serio, przytaczając oburzenie, że podawano nie tylko cheesburgery, gnocchi z parmezanem, lecz także szynkę parmeńską i wołowinę (o zgrozo!) z wędzonym boczkiem. Nikt w Bloombergu nie policzył niestety, jaka była emisja gazów cieplarnianych związana z wydatkiem energetycznym potrzebnym do przeprowadzenia analizy przez naukowców tych trzech organizacji. Za to jeden z uczestników konferencji Fabrice DeClerck z organizacji EAT przesłał do Bloomberga e-mail, w którym pisze, że „ograniczenie konsumpcji mięsa jest największą żywieniową zmianą, jakiej można dokonać, aby wspierać klimat”. Ze smutkiem jednak stwierdza, iż „menu konferencji zdaje się kompletnie ignorować klimat”. Jak dowiadujemy się z prowadzonych przez ONZ badań, za blisko 14,5 proc. emisji gazów cieplarnianych na świecie odpowiada inwentarz żywy. Czytaj: krowy, świnie czy kurczaki. Największym wrogiem walczących z CO2 są krowy. Na swoim Twitterze pani Feldstein pisze, że „hamburgery nie rozwiążą problemów klimatycznych” i linkuje tekst o tytule „Wołowina przyjazna klimatowi to mit. Nie kupuj jej”. W swojej publikacji na ten temat Bloomberg pisze, iż „wyeliminowanie emisji pochodzących od zwierząt hodowlanych pomoże osiągnąć cele redukcji emisji gazów cieplarnianych” i konkluduje, że „wolno, ale z pewnością zmiany w diecie są widziane jako ważny fragment planów powstrzymania zmian klimatycznych”. Plan zatem rysuje się jasny i ambitny. Kiedy już ostatecznie zrezygnujemy ze spalania węgla, a później gazu i drewna (bo emisje), zabierzemy się za wybicie emitujących gazy krów, świń i kurczaków. Wówczas problem mięsa zniknie. Pojawi się jednak następny, na który już dzisiaj zwraca uwagę wspomniana na początku pani Ursula Hudson. Chodzi o ważną kwestię awokado. Okazuje się bowiem, że do uprawy tego owocu konieczna jest duża ilość wody. A tej, jak wiadomo, zdaniem walczących ekologów jest mało. Zatroskana dziennikarka z Deutsche Welle spytała panią Hudson, czy w tych warunkach postępowaniem etycznym jest jedzenie awokado. Odpowiedź Państwa nie zdziwi. Niestety nie jest. Stąd już tylko krok do najbardziej ambitnego celu ekologicznego, o którym – nie wiedzieć czemu – sami ekolodzy milczą: rezygnacji z konsumpcji wody. Przecież jeśli ludzie przestaną ją pić, w ciągu kilkudziesięciu godzin rozwiąże się również problem emisji CO2 przez ludzi.

 



Źródło: Gazeta Polska

Michał Rachoń