Niemieckie koncerny medialne jako narzędzie wpływu na polityków Platformy Obywatelskiej? System medialny narzędziem kreowania polityki? Przez całe lata słyszeliśmy, że to bajki i spiskowe teorie nieudaczników, którzy nie potrafią zbudować profesjonalnych mediów.
Jak dowiadujemy się z jednej z taśm niedawno opublikowanych przez portal TVP Info, podobnie patrzył na to… były premier, były minister gospodarki, były szef PSL i wieloletni koalicjant wszystkich partii III RP Waldemar Pawlak. Dyskutował o tym smutnym zjawisku z jednym z najbogatszych Polaków Michałem Sołowowem: „Można by sobie wyobrazić, że do takiej firmy jak TVN warto dopłacić, żeby mieć taki wpływ na politykę jak TVN”, i dalej: „Niemcy sobie kupili przez inwestycje w AXEL »Fakt«, »Newsweek«, »Forbes« i Onet. To są przykłady, gdzie ja mogę jednak powiedzieć, że na Tuska większy wpływ ma artykuł w »Fakcie« niż na przykład opinia Konfederacji Pracodawców czy Komisji Trójstronnej”. Podobnie jak ta sprawa, ma się cała masa innych zagadnień politycznych. Kiedy przez lata na łamach „Gazety Polskiej” czy innych mediów krytykowaliśmy podwyższenie wieku emerytalnego, a przejęcie przez państwo naszych oszczędności w OFE nazywaliśmy aferą, przedstawiciele mediów głównego nurty pukali się w czoła. Z kolejnego opublikowanego w zeszłym tygodniu nagrania dowiadujemy się, że obie te sprawy, zdaniem prawej ręki Donalda Tuska Pawła Grasia, to „dwie najgorsze historie w Polsce po Buzku”. Co prawda, według polityków Koalicji Obywatelskiej słowa Pawła Grasia należy rozumieć jako przenośnię i chodziło po prostu o to, że te kwestie były trudne do przeprowadzenia, ale wydaje mi się, że gdyby dziś spytać tych samych ludzi o ocenę „reformy” Balcerowicza z początku lat 90, która tysiące Polaków zostawiła bez środków do życia, też nazwaliby ją trudną. Z najnowszych taśm dowiedzieliśmy się również, że robiący miliardowe interesy z polskim rządem za czasów Platformy Jan Kulczyk uważał politykę byłego szefa PSL Janusza Piechocińskiego względem Rosji za prorosyjską. W związku z tą opinią koledzy byłego premiera nie wydają się zbici z tropu. W jednej ze stacji radiowych prominentny poseł radośnie oświadcza, że jeśli ktoś nazywa ich politykę prorosyjską, bo chcą otworzyć rynki rosyjskie dla polskich produktów, to on nie ma nic przeciwko. Tym bardziej dziwi reakcja byłego premiera Piechocińskiego. Kiedy dziennikarze portalu TVP Info poprosili go o komentarz do słów z taśmy Graś/Kulczyk, usłyszeli groźby: „Nagrałem rozmowę, zanotowałem pana telefon i nazwisko. Już dzwonię do prokuratury”. Z czym w zasadzie pan premier miałby dzwonić? Nie wiadomo... Być może tego typu groźby jeszcze wiele lat temu trzeba byłoby traktować poważnie. Prokuratura za czasów rządu PO/PSL w sprawach związanych z Rosją wielokrotnie działała przeciwko polskim obywatelom. Jednak ostatniej groźby Janusza Piechocińskiego nie sposób traktować poważnie. Głównie dlatego, że z nagranych na taśmach słów przedstawicieli platformerskiej elity władzy wynika wprost, że sami politycy ówczesnej koalicji nie wierzyli w to, co oficjalnie głosili z trybuny sejmowej. I dlatego pogróżki Janusza Piechocińskiego mogą być dziś jedynie dowodem na to, że pan premier musi być fanem internetowego hitu, serialu „Blok Ekipa”. Jedną z ważnych postaci jest w nim niejaki „Rudy”. Osiedlowy donosiciel, który co kilka odcinków „dzwoni na prokuraturę”. Nawet za cenę donoszenia na samego siebie.