Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Konstytucyjne eksperymenty na dzieciach

O wolne sądy zawalczył Grzegorz Schetyna, komentując na portalu Onet wyrok w sprawie sporu Platformy z premierem Morawieckim. Na pytanie Andrzeja Stankiewicza, jak zakwalifikuje działanie sędziów, którzy wydali niekorzystny dla PO wyrok, Grzegorz Schetyna odpowiedział, że nazwiska takich sędziów zapamięta i zanotuje. Warto zwrócić uwagę, że walcząca jak stado lwów o niezależność sądownictwa od władzy wykonawczej i ustawodawczej Platforma nie tylko umysłem swojego przewodniczącego zapamięta, ale również jego ręką zanotuje, gdyby pamięć miała okazać się ulotna.

Sądy bowiem mają być wolne od władzy, ale tylko wtedy, gdy władzę trzymają z woli wyborców akurat oni. Bo jeśli rządzić będziemy my, wówczas notatki wyciągnie się z szuflady i zrobi się z nich użytek. Radykalnie i bezwzględnie o wolność walczą cały czas połączone siły wyborczej gazety, filmowej elity oraz wyzwolonego profesorstwa feministycznego. Tym razem petycją z podpisami Geberta, Holland oraz Środy. W ramach walki o podstawową („naszą”) wolność głoszenia poglądów towarzystwo skierowało petycję do dyrekcji warszawskiego kina Wisła. Kino bowiem, najwyraźniej nie wyczuwając, że wolność głoszenia poglądów w czasie walki o wolność głoszenia poglądów podlega restrykcyjnej reglamentacji, wynajęło swoją salę na występ Wojciecha Cejrowskiego. Sygnatariusze petycji w tej sprawie nie dopuszczają do siebie myśli, że zgoda na występ może być „wyrazem przyzwolenia ze strony Dyrekcji kina i jego personelu na nieskrępowaną artykulację poglądów w przestrzeni kulturalnej Stolicy”. Wolność artykulacji poglądów obowiązuje, jak wiadomo w „Stolicy”, jednak chodzi o poglądy „nasze”. „Wasze” są przecież „antyhumanistyczne, w szczególności – ksenofobiczne, rasistowskie, homofobiczne, seksistowskie i religijnie fundamentalistyczne”, a więc jako takie nie kwalifikują się do prezentowania w sali kina Wisła ani żadnej innej sali, chyba że pustej. Gdyby „Dyrekcja kina” nie zrozumiała, że sprawa jest poważna, bojownicy o wolność („naszą”) na końcu uprzejmego pisma dodali, że o skandalicznym nadużyciu wolności głoszenia poglądów poprzez umożliwienie głoszenia poglądów donoszą również „instytucjom partnerskim z branży kulturalnej”. Żeby zapamiętały i może dodatkowo zanotowały. Jeszcze dalej w walce o wolność posunęła się awangarda świata akademickiego. Profesor Marcin Matczak po powrocie z tarczą z Brukseli, gdzie informował zatroskany świat i Guya Verhofstadta o stopniu, w jakim w Polsce niszczone są wolności konstytucyjne, postanowił rozprawić się z felietonistą „Gazety Polskiej” Piotrem Wielguckim, roznosząc go w pył w trakcie „intelektualnego solo”. Matczak do walki o („naszą”) wolność od „języka nienawiści” zaprzągł konstytucyjną wolność nauki i autonomię uczelni wyższych. Zapowiedział Wielguckiemu, że jego nienawistne tweety prześle swoim kolegom z wydziału prawa, na którym studiuje córka Wielguckiego, żeby ci tak dokładnie z nią je przedyskutowali, by po powrocie do domu tatuś zapiszczał. Ktoś mógłby pomyśleć, że taka zagrywka to cios poniżej pasa, że Matczak zamiast w Wielguckiego, wali prawym prostym w stojącą obok jego córkę. Nic bardziej mylnego. Profesor Matczak mówi, że to nie prawy prosty, tylko zwykły „eksperyment myślowy”. W końcu wolność prowadzenia „eksperymentów” to również „nasza” wolność konstytucyjna. Zwłaszcza jeśli są to eksperymenty na „waszych” dzieciach.

 



Źródło:

#Onet #Grzgorz Schetyna #Platforma Obywatelska #Mateusz Morawiecki

​Michał Rachoń