Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Trybunał Stanu wyrywa megafon

Platforma Obywatelska postanowiła przejść od słów do czynów. W trakcie samorządowej konwencji wyborczej Powiślańskiej Koalicji Obywateli w Kwidzynie właśnie przeciwnicy, a konkretnie jeden przeciwnik Platformy Obywatelskiej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego, musiał stanąć oko w oko z Trybunałem Stanu.

Na razie nie dotyczy to żadnego z ministrów ani posłów. Ani nawet prezydenta. Nie dotyczy to również postępowania przed całym składem Trybunału, lecz jedynie postępowania wiceprzewodniczącego. Należy jednak uczciwie przyznać, że ledwie kampania wyborcza rozkręciła się na dobre, a już politycy PO starają się zrealizować wielokrotnie publicznie przedstawiany postulat wykorzystania Trybunału Stanu przeciwko tym, z którymi Koalicja Obywatelska się nie zgadza. Jak donosi portal Kwidzyn TV, gdy składający się z polityków PO, PSL i innych ugrupowań bezpartyjny komitet wyborczy zaprezentował swojego kandydata na burmistrza, w miejscu, gdzie odbywała się ta prezentacja, pojawił się samotny manifestant z megafonem. Megafon wraz z manifestantem skutecznie utrudniał ubiegającemu się o reelekcję włodarzowi Kwidzyna wyjaśnienie, na czym polega postulowana przez niego zasada „tyle władzy, ile to konieczne, tyle wolności, ile to możliwe”. Pozwolił jednak burmistrzowi na wygłoszenie deklaracji, że „chodzi na manifestacje KOD”. Nic zatem dziwnego, że lokalny aktyw postanowił zademonstrować manifestującemu, że jeden z głównych postulatów KOD, czyli obrona wolności zgromadzeń, ma zastosowanie również na poziomie samorządowej kampanii wyborczej. Ponieważ wolność zgromadzeń i manifestacji jest fundamentalną wartością, w imię której sojusznicy KOD – Obywatele RP przez całe miesiące blokowali Krakowskie Przedmieście, w stronę samotnego manifestującego wysłane zostały siły stosowne do zagrożenia. Traf chciał, że akurat obok przechadzał się z parasolką i kapeluszem aktualny wiceprzewodniczący Trybunału Stanu, były wiceminister sprawiedliwości, były poseł na Sejm z ramienia PO Jerzy Kozdroń. Widząc oczywiste łamanie konstytucji przez manifestującego, wkroczył bez wahania, nie czekając, aż sprawy potoczą się w kierunku jeszcze poważniejszych deliktów. Nie czekał na Komisję Wenecką, na Trybunał Sprawiedliwości UE, na Guya Verhofstadta ani na Prezydenta Europy czy nawet na Różę Thun. Sam, wyposażony wyłącznie w parasolkę, postanowił wyrwać megafon z rąk manifestującego. Tym samym zastępca przewodniczącego Trybunału Stanu dał przykład wszelkiej maści symetrystom i asekurantom, którzy nie dość zdecydowanie walczą z krwawym reżimem. Pokazał, że tylko zdecydowane działania mają sens. A w zasadzie, że mogłyby mieć sens. Bo ostatecznie megafonu nie udało się wyrwać. Nie zdołał zrobić tego ani Trybunał Stanu, ani wezwana ze sceny Rada Miasta, której przedstawiciele na sygnał dany przez burmistrza rzucili się na człowieka z megafonem. Prawie udało im się oddalić zagrożenie demokracji. Na przeszkodzie stanął jednak niepodzielający entuzjazmu obrońców demokracji przechodzień. Miał czelność wyjąć telefon komórkowy i nagrać całą scenę, czym onieśmielił skromnych z natury radnych, którzy w tej sytuacji odstąpili od dalszych działań. Jednak ani ich trud, ani przede wszystkim wysiłek zastępcy przewodniczącego Trybunału Stanu Jerzego Kozdronia nie poszły na marne.

Swoim sfilmowanym czynem ujawnił, że zapowiedzi wyborcze PO w sprawie Trybunału należy traktować poważnie. Z drugiej strony pokazał, że nad skutecznością działania Platforma musi jeszcze popracować.
 

 



Źródło:

#Trybunał Stanu #Platforma Obywatelska

Michał Rachoń