Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Konstytucja, strzelanina i kokaina, czyli pech wziętego filozofa prawa

„Czy prezydent może stanąć przed Trybunałem Stanu? Tak, powinien” – przyznaje smutny pan profesor w studiu. Oburza się, kiedy czyta wypowiedź wicepremiera, że Polska bierze pod uwagę zignorowanie ewentualnego wyroku TSUE. „To policzek wymierzony Unii Europejskiej, na pewno jej systemowi wartości, a przede wszystkim Trybunałowi!” – grzmi z wyżyn swojej moralnej wyższości.

Prof. Jerzy Zajadło, filozof prawa z Uniwersytetu Gdańskiego, zauważa, że wynoszenie manifestantów blokujących posiedzenie Krajowej Rady Sądownictwa przez policję jest zdarzeniem bez precedensu, i dyskretnie beszta rektora SGGW, na której terenie protest się odbywał: „To był jeden z niewielu przypadków, kiedy rektor wyższej uczelni sam wzywa policję w ramach autonomii uczelni”. Moralizatorskie salwy oddawane raz po raz z gościnnych łamów wyborczej gazety czy witryn, które zawsze są na temat, trafiają w miękkie podbrzusze rządzącego w Polsce reżimu. Ten zaś za nic ma nie tylko prawo, lecz także podstawy jego filozofii, na których przecież pan profesor zna się jak nikt inny. Szkoda tylko, że przy okazji nikt nie zadaje panu profesorowi pytań o jego własne doświadczenia. 

A te nasuwają się choćby po lekturze tekstu Krzysztofa Wójcika w serwisie Trojmiasto.pl, zatytułowanego „H jak Holland, czyli kokaina w polskim rugby”. Tekst dotyczy niejakiego „Hollanda”, zatrzymanego w 1999 r. w związku z przejęciem na granicy polsko-niemieckiej 111 kg kokainy. Czytamy w nim:

„Policjanci skuli go kajdankami w jego pubie, bo po zakończeniu kariery zawodniczej zajął się biznesem. Świetnie prosperowała sieć myjni Beaver, którą założył wspólnie z przyjacielem nieżyjącego »Nikosia«, Wojciechem K., i prominentnym trójmiejskim prawnikiem Jerzym Zajadło”. 

Nikt nie pyta o to, jak to się stało, że purysta konstytucyjny, filozof prawa prowadził interesy z człowiekiem skazanym na 30 miesięcy więzienia za handel kokainą z Kolumbii. Po prostu pech, trzeba to zrozumieć, pan profesor przecież nie musi wiedzieć, czym po godzinach zajmuje się jego wspólnik. A ponieważ nieszczęścia chodzą parami, za zbieg okoliczności trzeba uznać również to, że drugi ze wspólników pana profesora, Wojciech K., zwany w Trójmieście pieszczotliwie „Kurą”, miał pecha siedzieć w jednym pokoju gdyńskiej agencji towarzyskiej Las Vegas obok najsłynniejszego gangstera końcówki lat 90., „Nikosia”, świętującego urodziny. Urodziny skończyły się nieszczęśliwie, gdyż do pokoju wkroczyło dwóch zamaskowanych mężczyzn, którzy oddali w stronę „Nikosia” sześć strzałów. Zginął na miejscu. „Kura”, jak głosi oficjalna wersja, trafiony został jedynie rykoszetem. Profesjonalni zabójcy honorowo uznali, że skoro byli zamaskowani i mieli zabić „Nikosia”, to nie przeszkadza im świadek. Jak się okazuje – mieli rację, ponieważ prokuratura w Gdańsku, która prowadziła tę sprawę, umorzyła ją po latach z powodu niewykrycia sprawców. No cóż. Nie każdy przecież musi sprawdzać, z kim i gdzie wspólnik spędza urodziny. 

Trzeba pana profesora zrozumieć. Pech prześladował go także w latach późniejszych. Jak w 2004 r. poinformowała „Gazeta Wyborcza”, prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku Wojciech Andruszkiewicz wystosował do komisji rekrutacyjnej Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego list referencyjny w sprawie dzieci czwórki sędziów. Okazało się, że dzieciom na egzaminach wstępnych na WPiA zabrakło kilku punktów. Opisał więc zasługi rodziców, wskazując, że warto te zasługi wziąć pod uwagę przy decydowaniu o tym, czy przyjąć ich dzieci na studia prawnicze. Ponieważ punkty z egzaminów są ważne, ale zasługi rodziców bywają ważniejsze – co najmniej jedna osoba z tego osobliwego odwołania na studia się dostała. Pech polegał na tym, że to właśnie prof. Jerzy Zajadło był wówczas przewodniczącym komisji rekrutacyjnej na WPiA UG. Oraz na tym, że sprawą zająć się musiały policja i prokuratura. Ale z drugiej strony trzeba pana profesora zrozumieć. Nikt przecież nie odpowiada za to, jakiej treści listy piszą do niego prezesi sądów w sprawie dzieci kolegów. Z branży.
 

 



Źródło:

#konstytucja #Jerzy Zajadło #Andrzej Duda #Trybunał Stanu

Michał Rachoń