Grażyna też nie uprawia fitnessu i wyciąga na plaży kanapki z polędwicą sopocką, bo ceny zapiekanek nad morzem złodziejskie. Takimi opowieściami zalany jest polski Internet, jednak najśmieszniejsze jest to, że większość autorów tych opowieści to synowie Grażyn i córki Januszów. Podobnie było z moherowymi babciami, głównie bawiły dowcipnisiów, którzy do tych babć chodzili po kasę na piwo albo te „śmieszne” babcie spłacały za nich zaciągnięte kredyty. Przy okazji chciałbym wyciągnąć z kompleksów całe towarzystwo krótkim przykładem z chorwackiej plaży. Jako typowy Janusz, z typową Grażyną wybraliśmy się z dzieckiem i teściową do Chorwacji i tam spotkaliśmy typowego Helmuta z typową Helgą. Nie będę wchodził w szczegóły, ale zapewniam, że ta typowość przy Januszu i Grażynie prezentowała się wybitnie typowo i na pewno nie spełniała europejskich norm nowoczesności. Przypomniałem ten nieco oklepany temat, ponieważ złośliwy los sprawił niespodziankę lepszej, bo „nowocześniejszej”, części społeczeństwa i podrzucił typowego Staszka. Do aresztu trafił Stanisław Gawłowski, który już na pierwszy rzut oka spokojnie mógłby być Januszem. Gdy CBA pierwszy raz odwiedziła Staszka, pojawiły się zdjęcia Grażyny z dziećmi na ręku, co miało wzruszać i robić za alibi. Potem pod adwokackie skrzydła wziął Staszka typowy Romek. Wreszcie wszystko zakończyło się typową podróżą na dołek, jak na typowego kombinatora z prowincji przystało, i to mnie akurat bardzo śmieszy.