"Gdy przyjechałem na lotnisko w Smoleńsku, pierwszą wiadomością, jaką otrzymałem od ambasadora tytularnego Tomasza Turowskiego, była ta, że przeżyły trzy osoby - powiedział w RMF FM Jakub Opara, były pracownik kancelarii Lecha Kaczyńskiego. O tym, że Turowski rozpowszechniał takie informacje, pisała wcześniej "Gazeta Polska".
Były pracownik kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego wspominał, że pierwszą informacją, którą dostał, gdy pojawił się na płycie lotniska, była wiadomość przekazana przez ambasadora tytularnego RP w Moskwie Tomasza Turowskiego o tym, że z katastrofy uratowały się trzy osoby. - Pan ambasador Turowski mówił, że prawdopodobnie przeżyły trzy osoby, bo trzy karetki pogotowia zabrały trzy ciała, które okazywały znaki życia i zabrały je do szpitala w Smoleńsku - wspomina Opara, jeden z bohaterów filmu dokumentalnego Mgła wyprodukowanego przez "Gazetę Polską".
Jak wcześniej pisała "Gazeta Polska" i portal Niezależna.pl, Dariusz G., naczelnik Wydziału Federacji Rosyjskiej Departamentu Wschodniego MSZ, zeznał w prokuraturze:
"Ja zadzwoniłem o 10:43 do dyrektora Bartkiewicza i powiedziałem mu, że samolot się rozbił i że jest rozbity na kawałki. Następnie zadzwoniłem do Tadeusza Stachelskiego do Katynia i do dziennikarza Wiktora Batera, który był w Moskwie. Było ogromne zamieszanie, momentalnie w ciągu 5, może 10 minut, pojawiła się milicja, straż i służby ratownicze. Po około godzinie ktoś ze służb ratunkowych powiedział, że niestety nikt nie przeżył. O ile dobrze pamiętam ambasador Turowski około godz. 12:00 przekazał mi, że otrzymał informację od funkcjonariusza FSO, że trzy osoby przeżyły i w ciężkim stanie zostały przewiezione do szpitala. Ja spytałem o to Pawła Kozłowa, który stwierdził, że nic o tym nie wie, ale polecił sprawdzić wszystkie szpitale. Informacja ta się nie potwierdziła".
Źródło: RMF FM,onet.pl,niezalezna.pl
wg