Skupiony wciąż wokół PO postkomunistyczny establishment postanowił unieważnić mechanizmy demokratyczne. Chodzi nie tylko o próbę zdelegitymizowania nowej większości w parlamencie poprzez jazgot o codziennym „zamachu na demokrację”, ale także przekonywanie Polaków, że w istocie na PiS głosowała mniejszość (sic!), a w związku z tym nie ma ono prawa przejmować instytucji państwa. Chodzi też o działania, które mają zablokować zmiany wprowadzane przez rząd PiS‑u – od programu „500 plus” po reformę mediów czy zmiany w armii.
Narzędziem ma być Trybunał Konstytucyjny, obsadzony w większości przez PO i unieważniający ustawy uchwalane przez parlament i podpisywane przez prezydenta. Ale jest jeszcze coś. Ustawa o TK przyjęta przez PO w czerwcu została napisana przez obecnego szefa Trybunału prof. Andrzeja Rzeplińskiego. Teraz ma on badać jej zgodność z konstytucją. Ustawa uchwalona przez PiS unieważnia zmiany i skraca profesorowi kadencję szefa Trybunału.
Tę ustawę również prof. Rzepliński będzie badał. Zdecyduje, które regulacje wejdą w życie (korzystne dla niego prestiżowo i finansowo czy też nie). Jak się państwo domyślają, nominat PO nie widzi w tym problemu. Ale w państwie demokratycznym jest to rzecz bez precedensu.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Joanna Lichocka