Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Apel w sprawie Polaków z Mariupola

We wtorek rano były wojewoda dolnośląski z ramienia PiS Krzysztof Grzelczyk zaapelował do ministra spraw zagranicznych Grzegorza Schetyny o natychmiastowe sprowadzenie do Polski Polaków z obję

Maciej Dudzik
Maciej Dudzik
We wtorek rano były wojewoda dolnośląski z ramienia PiS Krzysztof Grzelczyk zaapelował do ministra spraw zagranicznych Grzegorza Schetyny o natychmiastowe sprowadzenie do Polski Polaków z objętych wojną terenów Mariupola na Ukrainie.

Mariupol jest ostrzeliwany i toczy się na tym terenie regularna wojna. Czy naprawdę nasz rząd zareaguje dopiero wówczas, gdy ktoś zginie lub ucierpi?” – podkreśla w liście do Grzegorza Schetyny Grzelczyk, apelując o natychmiastową ewakuację. „Na Ukrainie mieszkają tysiące Polaków i Polska ma prawdziwy obowiązek troski właśnie wobec nich. Wspólne działanie instytucji państwa, połączone z aktywnością społeczną, pozwolą na właściwe rozwiązanie tego palącego problemu i stworzą warunki do bezpiecznego i godnego życia naszych rodaków w Ojczyźnie” – zaznacza Grzelczyk.

W zeszłym tygodniu Zarząd Polsko-Ukraińskiego Stowarzyszenia Kulturalnego w Mariupolu wystosował dramatyczny apel. „My, Polacy z Mariupola, nie mamy wygórowanych wymagań, jesteśmy gotowi pracować społecznie za bezpieczny dach nad głową i sprzątać ulice w razie potrzeby na terenie naszej historycznej Ojczyzny. Słuchając zapewnień, że Polska jest gotowa przyjąć setki uchodźców-Muzułmanów ubolewamy, że dla nas – katolików, potomków represjonowanych Polaków, dzieci i wnuków przymusem wywiezionych przez NKWD z Podola i terenów byłej II RP na Donbas polskich żołnierzy, nauczycieli, urzędników, nie ma miejsca w naszej historycznej Ojczyźnie...” – napisali Polacy z Ukrainy.

Prawo i Sprawiedliwość już we wtorek apelowało do rządu o zdecydowane kroki. – Od ponad roku te osoby zabiegają o to, żeby przyjechać do Polski i rozpocząć normalne życie. Mariupol był przez pewien czas zajęty przez separatystów, potem był blisko linii frontu, dzisiaj jest kilka kilometrów od linii demarkacyjnej oddzielającej wojska ukraińskie od prorosyjskich separatystów – przypomniał wtedy poseł Michał Dworczyk, współzałożyciel Fundacji Wolność i Demokracja.

Wobec braku reakcji ze strony rządzących o ewakuację Polaków zaczęli walczyć także samorządowcy.
 

 



Źródło: niezalezna.pl

Magdalena Piejko