Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Matka Zagłębia

Sługę Bożą Teresę od św. Józefa - Janinę Kierocińską - często porównywano z Matką Teresą z Kalkuty. Służyła najbiedniejszym z taką samą miłością, oddaniem i zaparciem siebie.

kierocinskiej25.pl
kierocinskiej25.pl
Sługę Bożą Teresę od św. Józefa - Janinę Kierocińską - często porównywano z Matką Teresą z Kalkuty. Służyła najbiedniejszym z taką samą miłością, oddaniem i zaparciem siebie.

Podczas nawiedzenia Sosnowca 14 czerwca 1999 r. Jan Paweł II powiedział: uczmy się tej wrażliwości na człowieka i na jego sprawy, wpatrując się w życie i posługę patrona waszej diecezji i sługi Bożej Matki Teresy Kierocińskiej, zwanej Matką Zagłębia. 

Walka o powołanie

Matka Teresa urodziła się 14 czerwca 1885 r. z Wieluniu jako siódma z kolei dziewięciorga dzieci państwa Kierocińskich. Jej ojciec, bogaty rolnik zadbał o wykształcenie i tej swojej córki. Po skończeniu gimnazjum odbyła dwuletni kurs haftu, kroju i szycia w znanej pracowni panien Pawelskich. Już wtedy myślała o wstąpieniu do klasztoru. Całe godziny spędzała na modlitwie osobistej, codziennie uczestniczyła w Mszy świętej. Jej ojciec miał jednak wobec niej inne plany. Podczas wesela jej starszej siostry powiedział: sprawię ci, córko, jeszcze wspanialsze wesele, prawie królewskie. Niczego nie poskąpię. Wybierz sobie tylko najdroższego.

Ja już mam najdroższego - odpowiedziała spokojnie dziewczyna. Kogo? - spytał ojciec, nie kryjąc zaskoczenia. - Jezusa. Chcę wstąpić do klasztoru. - Nigdy na to nie pozwolę. Ty będziesz wielką panią! Nie puszczę cię na poniewierkę do zakonu. Od tego czasu ojciec nieustannie naciskał na Janinę, przedstawiając wciąż nowych kandydatów do jej ręki, ta jednak w pokorze trwała przy swoim. W 1909 r. dziewczyna udała się z pielgrzymką do sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w Karmelitańskim Kościele w Czernej. Tam przed cudownym wizerunkiem żarliwie błagała o światło. Wtedy usłyszała wewnętrzny głos, by otworzyła duszę przed kapłanem, który właśnie zasiadł w konfesjonale. Ojciec Anzelm Gądek, karmelita bosy, też późniejszy sługa Boży doradził jej by ćwiczyła się w dobrowolnym ubóstwie i umartwieniu, adorowała Jezusa w Najświętszym Sakramencie, nie podejmowała życia zakonnego bez błogosławieństwa rodziców. Wtedy wstąpiła do świeckiego zakonu karmelitańskiego w Krakowie, przyjmując imię Teresa.

Afryka w Sosnowcu

Zaczęła też pracować w hospicjum prowadzonym przez siostry albertynki z zakonu o profilu karmelitańskim. - W czasie tego okresu - pisze jej biograf ks. Tadeusz Szwagrzyk - jeszcze bardziej zżyła się z duchowością karmelitańską. Odtąd była wewnętrznie przekonana, że jej powołaniem jest być karmelitanką. Praca w hospicjum jeszcze bardziej zetknęła ją z ludzką nędzą i uczyniła wrażliwą na ludzkie potrzeby, zwłaszcza wobec ludzi starszych i schorowanych. Potrafiła wprowadzać spokój i porządek w ich życie. Potem jako siostra zakonna będzie przykładem wierności podjętym zobowiązaniom, nie cofając się przed trudnościami. Im większe napotykała trudności, tym jeszcze gorliwiej modliła się i szła naprzód.

Gdy ojciec poważnie zachorował, pielęgnowała go z oddaniem. Tuż przed śmiercią pobłogosławił jej planom. Droga do klasztoru stała otworem. 31 grudnia 1921 dziewczyna oblekła habit karmelitański przyjmując imię Teresy od świętego Józefa. Potem, razem z czterema współ siostrami została wysłana do Sosnowca. Sosnowiec w owym czasie przedstawiał obraz nędzy i rozpaczy - czytamy w cytowanej już biografii. Ogromne przeludnienie, a w konsekwencji bezrobocie i bieda, fatalne warunki zdrowotne, działające sekty religijne osłabiły religijność miejscowej ludności. Przez 25 lat służby na tym terenie Matka Teresa będzie pomagać najbardziej potrzebującym a zarazem ewangelizować. Kiedyś powiedziała do jednej z sióstr: Bóg wiedział, co uczynił, przyprowadzając nas tu, to Sosnowca, i nie na darmo; tutaj jest Afryka, nie potrzeba jechać daleko, na misję. Siostro, tutaj są misje: oddać życie swoje za duszę? Oddaj je tutaj - masz pole do pracy. Pracownia haftu i szycia dla dzieci, czteroklasowa, a potem sześcioklasowa szkoła dla dzieci, dożywianie, praca w domu starców to tylko niektóre inicjatywy Matki Teresy.

Służyła z narażeniem życia

Wybuch II Wojny Światowej ujawnił heroiczność charakteru Matki Teresy. Nie wahając się, udzielała schronienia  rannym partyzantom z 23 dywizji piechoty dystryktu śląskiego dowodzonego przez Stanisława Wencla. Ukrywali się w niewykończonym, a należącym do sióstr budynku. Dla bezpieczeństwa pielęgnowała ich tylko Matka Teresa i jedna z sióstr. W nocy Matka trwała na modlitwie, by wyprosić przychylność Boga. Jeden z żołnierzy ukrywających się w domu sióstr napisał - Godziny udręki, jakie ona przechodziła, podczas gdy ranni partyzanci ukrywali się w domu sióstr, uważam za heroizm, który stawia ją w rzędzie bohaterów II Wojny Światowej. Żywię dla niej głęboki szacunek za to, że w tych czasach nie ograniczyła się tylko do swych czysto zakonnych spraw, ale miała głębokie zrozumienie dla spraw narodowych i ludzkich. Siostry udzielały też pomocy więźniom z Oświęcimia wysyłając za pośrednictwem znajomych paczki z żywnością i ubraniami. Udzielała też schronienie dziewczętom, którym groziła wywózka na roboty do Niemiec. Furtka klasztorna nie pozostała też dla żydowskich dzieci zamknięta. - Jako dziecko żydowskie doznałem szczególnej opieki i ochrony - głosi jedno ze świadectw ocalonych. Siostry stworzyły nam warunki rodzinne i opiekowały się nami z jak największą serdecznością (...) Tę heroiczną postawę wiążę przede wszystkim z Matką Teresą. Ks. Mieczysław Zawadzki, proboszcz w Będzinie: Wiem o wielu innych wypadkach, gdzie Matka Generalna ratowała nieszczęsne dzieci żydowskie od pewnej śmierci. A czyniła to z taką prostotą, dobrocią i spokojem, jakby szło o sprawy najprostsze, a nie o narażanie życia. Za pomoc Żydom Matka Teresa została pośmiertnie, w 1992 r. odznaczona medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata przyznawanym przez Instytut Pamięci Narodowej w Jerozolimie.

W latach okupacji Matka Teresa modliła się w intencji uproszenia pokoju dla szarpanego wojną świata, także w intencji ukochanej Ojczyzny i Kościoła. To rozmodlenie udzielało się innym siostrom i wiernym, którzy spieszyli po otuchę do Karmeli. 

Gdy nastąpił pokój, Matka Teresa zmagała się już ze śmiertelną chorobą. Zmarła na zapalenie otrzewnej 12 lipca 1946 r. Tak wspomina jej ostatnie chwile siostra Cecylia Czerwińska: Siedząc, objęła swym matczynym spojrzeniem nas wszystkie jako swoje duchowe dzieci, pobłogosławiła i pokropiła wodą święconą. Podczas modlitw kilkukrotnie sprawdzała, czy ma szkalperz św. na piersiach, a gdy podano gromnicę, zgasiła ją palcami, mówiąc, że za wcześnie. Ostatnie jej zdanie brzmiało: Módlcie się za przełożonych. W pewnym momencie uchwyciła gromnicę i szeroko otwartymi oczami spojrzała gdzieś wysoko, w jeden punkt. Dziwne to było spojrzenie - malował się w nim jakby podziw, wyczuwało się, że całe jestestwo Matki skupiło się na czymś pięknym, ale dla nas wszystkich niewidzialnym. I tak pozostała cicha do końca, podtrzymywana przez dwie siostry. Był piątek, godzina 8:35 rano.

W maju 1983 r. Konferencja Episkopatu Polski wyraziła zgodę na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Matki Teresy.

 



Źródło: niezalezna.pl

Kaja Bogomilska