Końcówka 2013 r., ale przede wszystkim cały rok 2014, to wojna, którą w imieniu wolnego świata toczyli patrioci Ukrainy. Atakowani przez prorosyjskich terrorystów i regularną rosyjską armię, przy względnej bierności świata zachodniego. „Gazeta Polska” pragnie docenić tych, którzy również w imieniu Polski stawiają opór totalitaryzmowi, znanemu Europie od setek lat.
Tygodnik „Gazeta Polska” jak co roku honoruje tytułem Człowieka Roku osoby, które zdaniem naszej redakcji zasłużyły się dla Polski i świata w sposób szczególny. Patrząc na ubiegły rok, wybór jest oczywisty. To działacze Majdanu, Ukraińcy i Polacy, którym przyszło walczyć najpierw z reżimem Wiktora Janukowycza, a teraz odpierać wschodnią nawałnicę – jej forpoczty zainstalowały się na wschodzie Ukrainy. To Ukraińcy toczą dziś walkę z moskiewskim Imperium Zła, które zagraża zarówno naszym wschodnim sąsiadom, jak i całemu wolnemu światu.
–
Majdan zmienił nieodwracalnie sytuację geopolityczną w Europie Środkowej i Wschodniej – mówi Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”. –
Wydarzenia ubiegłego roku pokazały, że narody, które mieszkają w tym regionie, chcą żyć z dala od rosyjskiej agresji i imperializmu. Nasza nagroda jest dla wszystkich uczestników tej walki, która toczy się na Ukrainie – dodaje.
Wybraliśmy jedenaście osób, które – naszym zdaniem – w szczególny sposób zasłużyły się zarówno dla wolności Ukrainy, jak i dla polepszenia stosunków między naszymi krajami. Są to ludzie różni, jak różne były odcienie protestu i walki, jaką przyszło Ukrainie stoczyć w ostatnim roku. To politycy, działacze społeczni, wreszcie frontowi bojownicy i zwykli ludzie. Wśród nich dwie osoby, które za wolność i godność złożyły ofiarę największą – własne życie.
Wybór był trudny. W protestach na Majdanie i w innych miastach kraju brały udział setki tysięcy osób. W wojnie z Rosją walczą i giną tysiące kolejnych. Postanowiliśmy wybrać ludzi charakterystycznych dla wszystkich etapów tej walki:
Olga Bohomołeć
Olga Wadymiwna Bohomołeć, ur. 22 marca 1966 r. w Kijowie. „Doktor Majdanu”, jak nazywano ją podczas protestu na pl. Niepodległości. Jest ukraińską lekarką, wykładowcą akademickim i politykiem. Zajmuje się działalnością społeczną i kulturalną, ma czworo dzieci.
Pochodzi z zasłużonej rodziny medyków. W 1989 r. ukończyła wydział lekarski w Państwowym Instytucie Medycznym w Kijowie (obecnie Narodowy Uniwersytet Medyczny im. Ołeksandra Bohomołcia – jej pradziadka). Gruntownie wykształcona, także w USA, gdzie w latach 1993–1994 kształciła się na University of Pennsylvania oraz w Bernard Ackerman’s Institute of Dermatopathology w Filadelfii. Po powrocie z USA otworzyła Instytut Dermatologii i Kosmetologii. W latach 2004–2005 pełniła funkcję osobistego lekarza prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki.
Bohomołeć przez cały okres trwania protestów na Majdanie była zaangażowana w tworzenie szpitali polowych służby medycznej. Po masakrze na ul. Instytuckiej wraz ze swoimi lekarzami przez długie godziny reanimowała ofiary snajperów. Już po przegnaniu Wiktora Janukowycza zaproponowano jej urząd wicepremiera. Odmówiła. Wystartowała za to w przypadających na 25 maja 2014 r. wyborach prezydenckich, zdobywając niecałe 2 proc. głosów, co dało jej 8. miejsce wśród 21 kandydatów.
Poza działalnością zawodową Bohomołeć udziela się również w twórczości artystycznej. Występowała m.in. na festiwalu w Sopocie. Od września 2014 r. pełni rolę doradcy prezydenta Petra Poroszenki. Od listopada jest posłanką z listy prezydenckiej.
Artur Cyciurski
Artur Cyciurski, ur. w Barze na Podolu 5 sierpnia 1968 r. W roku 1998 on i jego żona zostali członkami Barskiego Kulturalno-Oświatowego Związku Polaków. W tym samym roku Artur Cyciurski otworzył pierwszy prywatny zakład fryzjerski, potem zakład produkujący meble.
W roku 2010 został prezesem organizacji zrzeszającej Polaków w Barze. Zwiększył krąg polskich partnerów oraz przyjaciół związku, brał aktywny udział w przygotowaniu gruntu pod budowę Domu Polskiego w tym mieście. Podtrzymuje aktywną współpracę z samorządami Kwidzyna, Rybnika oraz Starachowic.
Po pobiciu 30 listopada 2013 r. studentów na Majdanie aktywnie włączył się w akcje protestu przeciwko reżimowi Janukowycza. Uczestniczył w tworzeniu Rady Społecznej, był jednym z organizatorów barskiego Majdanu. Często wyjeżdżał do Kijowa na centralny Majdan. Podczas tragicznych wydarzeń 18–20 lutego w Kijowie Cyciurski został poważnie ranny w oko i trafił na leczenie do Warszawy. Opiekowali się nim zarówno polski rząd, jak i zwykli wolontariusze, także polscy Ukraińcy. Niestety, Artur stracił wzrok w jednym oku. To go jednak nie załamało. Aktywnie włączył się w proces reformowania władz w rejonie barskim oraz tworzenie barskiego ośrodka partii Polaków „Samopomoc”. Do dziś razem z innymi aktywnymi działaczami społecznymi zwalcza korupcję w szeregach ukraińskich urzędników, a jako wolontariusz organizuje pomoc dla walczących w strefie ATO.
Cyciurski jako prezes polskiej organizacji w Barze stara się, by prace nad budową Domu Polskiego skończyły się jak najszybciej i miejscowi Polacy mogli w pełni korzystać z pomieszczeń nowego centrum kultury polskiej. –
Jestem bardzo zdziwiony takim wyróżnieniem. Mieszkam na Ukrainie i nie traktuję tego, co robię, jako czegoś szczególnego. My, miejscowi Polacy, aktywnie włączyliśmy się w nurt wydarzeń na Majdanie, a teraz także w reformowanie państwa ukraińskiego – mówi Cyciurski „Gazecie Polskiej”. –
Obowiązkiem każdego obywatela naszego państwa jest zwalczanie korupcji i trzymanie kursu na eurointegrację. Podczas Rewolucji Godności mocniej odczuliśmy związek z Polską. Wyróżnienie „Gazety Polskiej” jest dla nas kolejnym wyrazem współpracy pomiędzy krajem naszych przodków a naszą dzisiejszą ojczyzną – Ukrainą – dodaje.
Tetiana Czornowoł
Tetiana Mykolajiwna Czornowoł, ur. 4 czerwca 1979 r. w Kijowie. Jedna z najbardziej znanych działaczy Majdanu, dziennikarka śledcza i działaczka społeczna, posłanka do Rady Najwyższej.
Od lat zaangażowana w działalność opozycyjną. Zaczynała jako sekretarz prasowy nacjonalistycznej organizacji UNA-UNSO. Brała udział w protestach w ramach akcji „Ukraina bez Kuczmy”, w latach 1998–2001 kierowała kijowskim centrum informacyjnym Czeczeńskiej Republiki Iczkerii. Związana ze znanym ukraińskim tytułem „Ukraińska Prawda”, gdzie podejmowała tematy dziennikarstwa śledczego. Jako jedna z nielicznych tropiła korupcyjne przestępstwa ekipy Wiktora Janukowycza, opisując jego środowisko i rodzinę, m.in. słynną rezydencję w podkijowskim Międzygórzu. Od samego początku zaangażowana w protest na Majdanie. 25 grudnia 2013 r., w dzień opublikowania kolejnego tekstu poświęconego ministrowi spraw wewnętrznych Witalijowi Zacharczence, w podkijowskiej miejscowości Boryspol została zaatakowana przez „nieznanych sprawców” i brutalnie pobita. 22 lutego 2014 r. w przejętej przez rewolucję siedzibie Wiktora Janukowycza dziennikarze Radia Wnet i „Gazety Polskiej” odkryli zdjęcia Czornowoł oraz numery rejestracyjne samochodów, którymi miała się poruszać. Był to dowód, że reżim interesował się nią w sposób szczególny.
10 sierpnia 2014 pod Iłowajskiem w trakcie walki z prorosyjskimi terrorystami i regularną rosyjską armią poległ mąż Czornowoł, Mykoła Berezowy, członek batalionu „Azow”, z którym Tetiana ma dwójkę dzieci. Po tym zdarzeniu kobieta sama wstąpiła w szeregi batalionu. W wyborach parlamentarnych w październiku 2014 r. uzyskała mandat deputowanej VIII kadencji.
Andrij Deszczyca
Andrij Bohdanowycz Deszczyca, ur. 22 września 1965 r. w Perwiatyczach. Ukraiński politolog i dyplomata, w latach 2007−2012 ambasador Ukrainy w Finlandii od 7 listopada 2014 ambasador Ukrainy w Polsce. Aktywnie zaangażowany w protesty przeciwko ekipie Janukowycza.
Po przegnaniu Wiktora Janukowycza z Kijowa Deszczyca został p.o. ministra spraw zagranicznych w rządzie Arsenija Jaceniuka. 13 października 2014 r. został mianowany ambasadorem Ukrainy w Polsce. Misję rozpoczął 7 listopada 2014 r.
Nim trafił do Polski, dał się poznać jako aktywny uczestnik protestów przeciwko agresywnej polityce Rosji. W czerwcu, podczas demonstracji przed ambasadą Rosji w Kijowie, chcąc uspokoić wzburzony tłum, powiedział: „Nie jestem przeciwko temu, byście tu protestowali. Jestem gotów stać tutaj z wami i mówić: Rosjo, zabieraj się z Ukrainy!” – po czym zaintonował obraźliwą przyśpiewkę o Władimirze Putinie („Putin to ch..” – red.). Piosenkę ochoczo podchwycił zgromadzony tłum. Sprawa wzburzyła oczywiście Kreml, a szef dyplomacji Rosji stwierdził, że „nie widzi możliwości współpracy z Deszczycą”. –
Nie wiem, jak on teraz będzie z nami rozmawiał i pracował – dodał. Wtedy sam Deszczyca zrezygnował z funkcji p.o. szefa MSZ.
Andrzej Gabrow
Andrzej Gabrow, ur. 27 lutego 1978 r. w regionie chmielnickim. Jeden z największych przyjaciół polskich dziennikarzy i Polaków w ogóle. Jak sam o sobie mówi – pół-Polak, pół-Ukrainiec. Przez wiele lat mieszkał w naszym kraju, gdzie uczył się i pracował. W trakcie protestów na Majdanie zastępca szefa ochrony samoobrony Majdanu, późniejszy doradca szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Aktywnie zaangażowany w przekazywanie pomocy humanitarnej do ogarniętych chaosem regionów na wschodzie Ukrainy. Kandydował do Rady Najwyższej Ukrainy z listy Frontu Ludowego Arsenija Jaceniuka. Współpracuje z polskimi organizacjami pozarządowymi (m.in. ze Stowarzyszeniem Pokolenie).
W ubiegłym roku wielokrotnie przebywał w Polsce, gdzie dbał o dobre relacje między naszymi narodami. –
Chcemy, żeby to właśnie Solidarność pokazała nam kierunek, według którego przebiegały demokratyczne przemiany w Polsce, oraz błędy, które podczas tych przemian popełniono, by Ukraina dzisiaj mogła ich uniknąć – mówił podczas spotkania z przewodniczącym „S” Piotrem Dudą. 11 listopada 2014 r. Gabrow przybył na organizowane przez kluby „Gazety Polskiej” uroczystości Święta Niepodległości w Krakowie. Wtedy to redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz razem z Przemysławem Miśkiewiczem z Pokolenia zostali uhonorowani medalem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy. –
To podziękowanie za zaangażowanie w walkę o wolność Ukraińców. Mam nadzieję, że następne Święto Niepodległości odbędzie się i w Polsce, i na Ukrainie. Ukraińcy są wdzięczni za pomoc, jaką okazaliście – mówił Gabrow. Dziś to my dziękujemy Gabrowowi za jego pomoc i wsparcie.
Serhij Nihoyan
Serhij Nihoyan, ur. 2 sierpnia 1993 r., zm. 22 stycznia 2014 r.). Pierwsza ofiara reżimu Janukowycza, symbol protestów na Majdanie.
Etniczny Ormianin, urodzony w Bereznuwatiwcy, w regionie dniepropietrowskim, gdzie jego rodzice osiedlili się po ucieczce z Górskiego Karabachu (ormiańska enklawa, będąca przedmiotem sporu między Armenią a Azerbejdżanem). Studiował na Akademii Wychowania Fizycznego w Dniepropietrowsku, ćwiczył karate. Do protestu na Majdanie dołączył 8 grudnia, był w ochronie protestu. Zamordowany na ul. Hruszewskiego w Kijowie 22 stycznia ok. 6 rano. Kule trafiły go w szyję, głowę i klatkę piersiową.
Serhij był jedynakiem. Urodził się na Ukrainie i nigdy nie odwiedził ziemi swoich przodków, ale kochał swój kraj. W jego pokoju wisiała flaga Armenii, a on sam brał udział w liturgii Kościoła ormiańskiego, interesował się historią tego kraju. Był zafascynowany poezją Tarasa Szewczenki. 26 stycznia 2014 r. Nihoyan został pochowany w rodzinnej wsi. W pogrzebie uczestniczyło wielu tutejszych mieszkańców, przedstawiciel diaspory ormiańskiej, księża z Armenii i ukraińskich Kościołów.
Andrij Parubij
Andrij Wołodymyrowycz Parubij, ur. 31 stycznia 1971 r., ukraiński polityk, deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy, komendant Majdanu i koordynator samoobrony Majdanu.
Od najmłodszych lat zaangażowany w działalność antysowiecką, Współtwórca Socjal-Narodowej Partii Ukrainy (późn.: Ogólnoukraińskie Zjednoczenie „Swoboda”). Uczestnik pomarańczowej rewolucji W wyborach w 2007 r. uzyskał mandat posła do Rady Najwyższej Ukrainy z listy Naszej Ukrainy Ludowej Samoobrony. W 2012 r. ponownie wybrany do parlamentu, tym razem z listy jednoczącej środowiska opozycyjnej Batkiwszczyny.
W trakcie wydarzeń na Majdanie Parubij był jednym z najbardziej znanych i zaangażowanych w rewolucję aktywistów. Był tzw. komendantem Majdanu i koordynatorem samoobrony Majdanu. Po przegnaniu prezydenta Wiktora Janukowycza objął stanowisko sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, pełnił tę funkcję do 7 sierpnia 2014 r. W październiku 2014 r. ponownie wybrany do Rady Najwyższej z listy Frontu Ludowego Arsenija Jaceniuka, jeden z liderów tej partii.
Wołodymyr Prawosudow „Szturm”
Wołodymyr Prawosudow, ur. 31 lipca 1966 r. Członek batalionu szturmowego „Aidar”. Lwowski biznesmen, rekonstruktor wojenny, producent filmowy. W trakcie protestów na Majdanie członek 19. sotni samoobrony, weteran wojny w Afganistanie.
„Szturm” przez wiele miesięcy był jedną z czołowych, choć pozostających w cieniu postaci na Majdanie (na placu obecny nieprzerwanie od 1 grudnia). Dostarczał i wciąż dostarcza wyposażenie dla walczących z rosyjską inwazją ukraińskich ochotników. Od początku zaangażował się także osobiście w wojnę z Rosją. Przebywa w okolicach Ługańska, gdzie w tzw. sotni afgańskiej walczy do dziś. Zawsze na pierwszej linii frontu, dwukrotnie ranny. Zasłynął latem, kiedy sam pod ostrzałem ewakuował rannych z miejscowości Nowoswierlowka i lotniska w Ługańsku. Szacuje się, że uratował ok. 40 osób. Otaczał i wciąż otacza opieką polskich dziennikarzy, którzy relacjonują wydarzenia na wschodzie.
Zaangażowany w debatę między Ukraińcami a Polakami. Pomimo różnic w postrzeganiu wspólnej historii wziął udział m.in. w organizowanej przez Instytut Pamięci Narodowej i Stowarzyszenie Pokolenie międzynarodowej konferencji „Polska – Majdan – Ukraina”. Wówczas to był panelistą w dyskusji: „Fenomen Majdanu i jego wpływ na stosunki polsko-ukraińskie”.
Leon Polański
Leon Polański, ur. 24 października 1975 r., zamordowany 20 lutego 2014 r.
Polański to etniczny Polak. Był kolejarzem w Żmyrence, a w ostatnich latach mieszkał i pracował w Kijowie. Członek samoobrony Majdanu, od grudnia 2013 r. należał do sotni barskiej. Zmarł od rany postrzałowej w klatkę piersiową. Został pochowany na cmentarzu rzymskokatolickim w Żmyrence. W jego pogrzebie wzięło udział kilkaset osób, w tym przedstawiciele Konsulatu RP w Kijowie. Kondukt z otwartą trumną przeszedł ulicami miasteczka. Leon pozostawił żonę i dwoje małych dzieci.
„Historia jeszcze nieraz przypomni nam, że zaangażowanie Polaków w ruch majdanowy na Ukrainie było bardzo wielkie i przyczyniło się do większej popularyzacji Kresów, szczególnie Kresów I RP. Polacy z tych regionów nie tylko chodzili na wiece z biało-czerwonymi flagami, ale także znaleźli się na liście zmarłych bohaterów Majdanu. Jeszcze w czwartek, kilka dni przed śmiercią, przez komórkę rozmawiał z bratem. Powiedział wtedy: »Poczekaj, atakują nas, potem zadzwonię«. Rozłączył się... na zawsze” – czytamy relację w jednym z polonijnych mediów.
Mykoła Pilecki
Niewielu jest na wschodzie duchownych o takiej odwadze jak ks. Mykoła Pilecki. Uhonorowany przez nas duchowny pochodzi z Kalinowki w obwodzie winnickim. Posługę w Donbasie pełni od 1999 r. Parafia w Doniecku jest jego pierwszą placówką. Jest członkiem Zgromadzenia Chrystusowców (Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej) – to katolickie zgromadzenie zakonne pełniące posługę dla Polaków za granicą. W 2014 r. minęło więc ćwierć wieku posługi Chrystusowców w Donbasie.
„Gazeta Polska” poznała ks. Pileckiego w maju, kiedy wspólnie z reporterami Radia Wnet obserwowaliśmy przebieg wyborów prezydenckich w Doniecku. Wtedy to odwiedziliśmy parafię św. Józefa, gdzie proboszczem jest ks. Mykoła. Już wtedy miasto znajdowało się pod kontrolą prorosyjskich terrorystów. Ks. Pilecki w jednym z wywiadów ocenił, że aż 80 proc. uczestników akcji separatystów to „ludzie z zewnątrz”.
–
Ukraińcy nie chcą wychodzić na ulicę, ale oni Ukrainy nie oddadzą. Przyjdzie moment, kiedy też wyjdą i będą walczyli – mówił w maju. Parafia liczy ok. 300 wiernych, ale w okresie świąt kościół wypełnia się po brzegi. Ks. Pilecki prosi o modlitwę w intencji mieszkańców. A jest o co się modlić. Na mszy św. w parafii stawiają się katolicy z całego miasta. Od Ukraińców i Rosjan, przez Hindusów, aż do czarnoskórych emigrantów. Przy wejściu do kościoła wisi tablica upamiętniająca polskich robotników wywiezionych na wschód przez Sowietów.
W ciągu ostatniego roku duchowni przechodzili trudne chwile. Tak było w lipcu, kiedy ks. Pilecki wyjechał z Doniecka po tym, jak terroryści uprowadzili z pobliskiej Gorłówki innego księdza polskiego pochodzenia, Wiktora Wąsowicza. Wcześniej podobny los spotkał ks. Pawła Witka. Obaj szczęśliwie odzyskali wolność. Do swojej parafii ks. Pilecki powrócił w listopadzie. Święta spędził już wśród swoich wiernych.
Jerzy Wójcicki
Jerzy Wójcicki, ur. 10 października 1976 r. w Sądowej Wiszni (obwód lwowski). W 2008 r. ukończył Winnicki Uniwersytet Techniczny, a w 2012 r. Wyższą Szkołę Prawa i Administracji w Rzeszowie (administracja publiczna). Katolik, ojciec trojga dzieci, pochodzi z rodziny o pięknej historii. Żona Julia, Polka z pochodzenia, prawnuczka zamordowanego przez NKWD w 1938 r. berdyczowskiego Polaka Piotra Makowskiego. Matka, Halina Wójcicka, prezes Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej w Sądowej Wiszni, ojciec, Roman Wójcicki, historyk, krajoznawca Kresów II RP.
Wójcicki w 2010 r. razem z konsulem RP Damianem Ciarcińskim założył portal polonijny WiZyt.NET, który dzięki współpracy z warszawską fundacją Wolność i Demokracja zmienił się kilka lat później w portal i gazetę „Słowo Polskie”. Jerzy Wójcicki do dziś pozostaje ich redaktorem naczelnym.
W 2011 r. założył w Winnicy organizację społeczną „Kresowiacy”, zrzeszającą osoby polskiego pochodzenia z Winnicy oraz okolic. „Kresowiacy” biorą czynny udział w upamiętnieniu miejsc związanych z historią Polski na Kresach, opiekują się polskimi cmentarzami na Podolu i walczą o większe uprawnienia dla polskiej mniejszości narodowej. Od października 2014 r. Jerzy Wójcicki pełni funkcję radcy przewodniczącego winnickiej Rady Obwodowej, od listopada jest rzecznikiem Partii Polaków Ukrainy „Solidarność”.
Zimą 2014 r. za aktywny udział w akcjach protestu podczas Rewolucji Godności był nękany przez ówczesną Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy. –
Cieszę się, że działalność Polaków „za Zbruczem” jest coraz bardziej dostrzegana przez naszych rodaków w ukochanej Polsce. Mieszkając za wschodnią granicą, czujemy się zobowiązani do zachowania kultury i tradycji naszych przodków, których prochy, na skutek zbrodniczych działań władz komunistycznych – CzeKa, GPU, NKWD i KGB – często leżą daleko od domów rodzinnych: w zbiorowych mogiłach na terenie winnickiego Parku Rozrywki, w lochach żytomierskiego więzienia, w chłodnej sybirskiej ziemi – mówi „Gazecie Polskiej” Jerzy Wójcicki.
–
Nie zapominając o historii i tradycjach, o swoim życiu codziennym, staram się także uświadomić miejscowym Polakom, że „nasza siła jest w jedności”. W tym celu łączymy się przy tworzeniu mediów polonijnych, nauczaniu młodzieży polskiego języka, pomagamy sobie nawzajem przy otrzymywaniu upragnionej Karty Polaka, która potwierdza naszą więź z Rzecząpospolitą Polską – opowiada. – P
o Majdanie znacznie aktywniej upominamy się o swoje prawa, jako potężna mniejszość narodowa, licząca według nieoficjalnych danych ponad 2 mln Polaków. Dążąc do tego, by Polacy na Ukrainie mieli takie same uprawnienia jak Ukraińcy w Polsce, będę nadal wzmacniał naszą pozycję w dziedzinie polityki, życia społecznego, szkolnictwa polskiego i kultury w naszym państwie zamieszkania – zapewnia nasz laureat.
Źródło: Gazeta Polska
Wojciech Mucha