PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Nie "bilokacja" posłów, a pośpiech Tuska i Kopacz po aferze taśmowej

"Kamiński w dwóch miejscach jednocześnie?

flickr.com/photos/kancelariapremiera
flickr.com/photos/kancelariapremiera
"Kamiński w dwóch miejscach jednocześnie? W Strasburgu w delegacji, na głosowaniach w Sejmie" doniósł portal tvn24.pl opierając się na informacjach reportera "Faktów TVN" Krzysztofa Skórzyńskiego. Okazuje się, że żadnej "bilokacji" nie było. Posłowie PiS rzeczywiście musieli przerwać delegację w Strasburgu i wrócić do Polski. Powodem był pośpiech Donalda Tuska ws. wotum zaufania dla rządu, przez co marszałek Ewa Kopacz nie zgodziła się przesunąć głosowania.

Tak się składa, że głosowanie ws. wotum odbyło się dokładnie w dniu wypuszczenia na wolność Marka Falenty. Gdyby głosowanie z 25 czerwca przesunięto na 26 czerwca, całe wystąpienie Donalda Tuska, który mówił o "scenariuszu" afery taśmowej pisanym "obcym alfabetem" i z sejmowej trybuny sugerował, że za "zamachem stanu" stoi właśnie Falenta, nie miałoby sensu w sytuacji, gdy prokuratura nie miała wystarczających dowodów, by trzymać go w zamknięciu.

- Jak wynika z opublikowanego przez kancelarię Sejmu wykazu zgłoszonych przez posłów delegacji, poseł PiS Mariusz Antoni Kamiński w dn. 21-28 czerwca przebywał we Francji. Wybrał się w tygodniową delegację do Strasburga na posiedzenie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Za podróż, którą - jak sam zadeklarował - odbył samochodem, wziął 2922,37 zł. Reporter "Faktów" TVN Krzysztof Skórzyński zauważył, że w środku delegacji poseł Kamiński równocześnie "był" w Sejmie i nawet wziął udział w głosowaniach. Głosował we wszystkich 59 tego dnia. 19 razy był "za", sześciokrotnie się wstrzymał, a 34 razy głosował "przeciw" - pisze portal tvn24.pl, dodając, że "jeszcze dzień wcześniej, 25 czerwca nie brał udziału w głosowaniach".

Trudno powiedzieć dlaczego tvn24 przemilcza przyczyny, które spowodowały, że posłowie PiS (Adam Hofman, Mariusz Antoni Kamiński, Zbigniew Girzyński i Łukasz Zbonikowski) przerwali delegację w Strasburgu i przyjechali do Polski. Szczególnie, że informacje w tej sprawie możemy znaleźć na portalu tvn24.pl

Fragment tekstu jaki pojawił się w tvn24.pl 25 czerwca: "Sejm udzielił w środę wotum zaufania rządowi Donalda Tuska, na sali w czasie głosowania zabrakło dziesięciu posłów PiS. Jak wyjaśnił szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, posłowie nie zdążyli dojechać. - Zwracałem się do marszałek Kopacz, żeby głosowanie odbyło się w czwartek rano. Było to możliwe, ale jak widać bardzo się spieszyło pani marszałek, a więc i Donaldowi Tuskowi - ocenił Błaszczak".

Spytaliśmy jednego z członków sejmowej delegacji ws. tej podróży. Okazuje się, że Andrzej Halicki (wtedy poseł PO, obecnie minister administracji i cyfryzacji) wiedział o wcześniejszym powrocie, jego przyczynach, a diety za dni, w których posłowie nie byli w Strasburgu zostały zwrócone. Posłowie PiS byli samochodami, dzięki czemu za tę podróż nie musieli dodatkowo płacić. Gdyby do Strasburga polecieli samolotem, musieliby po nagłej decyzji Ewy Kopacz przebukowywać bilety, przez co Kancelaria Sejmu poniosła dodatkowe koszty.
 

 



Źródło: niezalezna.pl

sp