Mądrości starożytne nie muszą być wieczne. Zanim jednak osoby, które są tak wypromowane jak nobliści, wezwą ludzkość do przyjęcia „nowego myślenia na temat osiągania pokoju”, niech pójdą po rozum do głowy i się nieco podkształcą
Starożytnym Rzymianom, a konkretnie Cyceronowi (żył w latach 106–43 przed narodzeniem Chrystusa), zawdzięczamy formułę: „Historia nauczycielką życia”. Należy studiować przeszłość, by nie powtarzać błędów. A czasem nie trzeba w przeszłość sięgać bardzo daleko, by wyciągnąć z niej ważne nauki.
W ramach wakacyjnego porządkowania szpargałów znalazłem czterostronicowy dodatek do „Gazety Wyborczej” zatytułowany „Gazeta na Nobla”, z logo podmiotu o nazwie „Fundacja Lecha Wałęsy”. Data tego materiału to 10 grudnia 2013 r. Rzecz dotyczy szczytu noblistów, który odbył się w Warszawie – jeszcze w październiku 2013 r.
Przybyli nobliści, laureaci Pokojowej Nagrody Nobla: Dalajlama XIV, były prezydent RPA Fredrik Willem de Klerk, irlandzkie działaczki Betty Williams i Mairead Corrigan-Maguire, twórca idei mikrokredytu Muhammad Yunus, irańska prawniczka Szirin Ebadi. Udział wzięli także przedstawiciele ONZ, np. zastępca sekretarza generalnego ONZ Peter Launsky-Tieffenthal oraz Melissa Fleming z Urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców.
W roli działaczki charytatywnej – za działalność na tym polu właśnie podczas szczytu odebrała nagrodę – wystąpiła aktorka, która najbardziej może wsławiła się sceną przekładania nogi na nogę podczas policyjnego przesłuchania w filmie „Nagi instynkt” – Sharon Stone.
Światowe szczyty noblistów zainicjował w 2000 r. Michaił Gorbaczow (info dla młodzieży: ostatni przywódca Związku Sowieckiego, laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 1990 r.). Tym razem w ostatniej chwili ze względów, jak podano, zdrowotnych odwołał swój przyjazd do Warszawy. Ale duch starej propagandy moskiewskiej nad szczytem się unosił.
Przestarzała filozofia
Co pouczającego znalazłem w materiale „Wyborczej” na temat szczytu? Strona druga tego dodatku ma nagłówek „30. rocznica przyznania Pokojowej Nagrody Nobla Lechowi Wałęsie”. Poza sporych rozmiarów zdjęciem rozradowanych noblistów trzymających się za ręce główny motyw tej strony to tytuł: „Szykujmy się na pokój”.
Poniżej lead następującej treści: „Wzywamy do przyjęcia nowego myślenia na temat osiągania pokoju. Musimy wyjść poza przestarzałą filozofię: »Jeśli chcesz przygotować się na pokój, to szykuj się na wojnę«. Widzimy to już teraz jako oczywisty fakt, iż jeśli chcemy pokoju, musimy szykować się na pokój”. Tak brzmi fragment oświadczenia podsumowującego warszawski szczyt.
Mądrość starożytna
Cywilizacja starożytnego Rzymu trwała ładny szmat czasu. Rzymianie toczyli liczne wojny, mieli więc czas zgromadzić sporo doświadczeń. To oni są autorami powiedzenia, do którego w swoim oświadczeniu nawiązują nasi ukochani nobliści: chcesz pokoju, gotuj się do wojny. Zdaniem noblistów te słowa to przestarzała filozofia. Według relacji „Wyborczej” Dalajlama przekonywał: „Mur berliński nie upadł dzięki sile zbrojnej Ameryki. Układ Warszawski też nie upadł na skutek siły”. Nikt nie zobaczyłby tych upadków na oczy, gdyby nie militarny potencjał USA! Jak Dalajlama może tego nie rozumieć?
Rzymianie nie tylko toczyli wojny. To Imperium Rzymskiemu różne kultury Morza Śródziemnego zawdzięczały wielki rozkwit. Rzymianie bowiem, podbiwszy kraje basenu tego morza i uporządkowawszy swoje sprawy wewnętrzne, wprowadzili Pax Romana. Okres tego pokoju trwał od panowania Augusta w 27 p.n.e. do śmierci Marka Aureliusza w 180 n.e. – zatem ponad 200 lat.
Pokój trwał dzięki temu, że Rzym był tak dobrze zorganizowany, tak potężny, iż konkurenci w starciach z nim nie mieli większych szans. Pokój był korzystny, gdyż tworzył dobre warunki dla gospodarczej współpracy całego regionu. Pokój ten nie został uzyskany przez wprowadzenie w życie żadnych naiwnych mrzonek. Trwał dzięki temu, że Rzym zawsze był gotowy do wojny.
Mądrości starożytne nie muszą być wieczne. Zanim jednak osoby, które są tak wypromowane jak nobliści, wezwą ludzkość do przyjęcia „nowego myślenia na temat osiągania pokoju”, niech pójdą po rozum do głowy i się nieco podkształcą. Niech postudiują historię i przyswoją wiedzę o mechanizmach, według których funkcjonują ciągle liczne na naszej planecie systemy autorytarne. Niech nauczą się odróżniać demokracje fasadowe, dekoracyjne, fikcyjne i odgórnie regulowane od obywatelskich. Niech swoich szlachetnych uniesień beztrosko nie projektują na ludzi, których mentalność formowana jest w innych warunkach.
Czy noblista może być idiotą?
Owszem, może. Ale proszę myśleć szerzej – rzecz nie ogranicza się do „Bolka”. Noblista – pokojowy lub inny – zresztą jak każdy z nas, może być idiotą. Kiedy stajemy się idiotami? Niekoniecznie wtedy, gdy zwariujemy. Wystarczy, że z przekonaniem zaczniemy wypowiadać się na tematy, o których nie mamy bliższego pojęcia, gdy ulegamy mentalności stadnej.
Jakie nauki zatem wyciągnąć należy ze studiowania „Gazety Wyborczej” sprzed kilku miesięcy? Należy szanować tych polityków, aktywistów i badaczy, którzy twardo stąpają po ziemi. Którzy nigdy nie mieli wątpliwości co do natury władzy moskiewskiej.
Noblistów, obywatele Europy, nie słuchajcie, a Bolków zwłaszcza. A specjaliści od bzdur niech się promują dalej. Byleśmy tylko – pamiętając nauki historii – patrzyli na nich z pobłażaniem.
Andrzej Zybertowicz jest profesorem w Instytucie Socjologii UMK. Ostatnio wydał „III RP. Kulisy systemu”, książkę napisaną wraz z Joanną Lichocką.
Źródło: Gazeta Polska
Andrzej Zybertowicz