Jego wypowiedzi nie są właściwe. One naruszają dobro ministerstwa. Ale też moje dobro osobiste jest naruszane. Te wypowiedzi szkodą jemu samemu, szkodzą koalicji - zarzucił swojemu zastępcy minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski. Wyraźnie widać, że szef resortu ma dość Michała Kołodziejczaka, jako swojej prawej ręki.
W gorącej atmosferze w nowy rok wchodził wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Michał Kołodziejczak. Polityk przed świętami skrytykował sposób funkcjonowania resortu, którym współzarządza; wprost atakował też swojego przełożonego, ministra Czesława Siekierskiego.
Kołodziejczak stwierdził wówczas, że nie jest "zadowolony z efektów pracy w resorcie". "Uważam, że przez rok resort rolnictwa powinien zrobić dużo więcej" - powiedział. Pytany, dlaczego to się nie udaje, odparł:
"tu potrzeba dużej odwagi, trzeba czasem iść mocno pod wiatr i podejmować decyzje niepopularne (...). Nie da się zarządzać ministerstwem, gdzie jest 920 pracowników, którzy - według mnie - dublują swoją pracę i jest paraliż decyzyjny przez taki rozrost".
Opinię tę powtórzył tego samego dnia w RMF FM. Zwrócił również uwagę, że TVN i Polsat zostały wpisane na listę podmiotów podlegających ochronie. "Uważam, że gdybyśmy mieli świetnego ministra rolnictwa, to na taką listę przedsiębiorstw chronionych byłyby wpisane jakieś strategiczne spółki, jeżeli chodzi o produkcję żywności, o przetwarzanie tej żywności" - powiedział wiceminister. Pytany, czy resort rolnictwa dobrze działa, stwierdził krótko - "nie".
Do serii wypowiedzi Kołodziejczaka, Siekierski odniósł się we wtorek.
- Rozmawialiśmy. Wypowiedzi pana ministra są nieuzasadnione. Kieruje nim emocja, młodość. Muszę patrzeć na funkcjonowanie całego resortu; nie może być tak, że pan wiceminister wybiera sobie obszary, w których chce być aktywny, a pomija te, którymi się nie interesuje – wytknął na antenie radiowej Jedynki.
- Kiedy trzeba iść do Sejmu na komisję, pan wiceminister oświadcza, że „ta komisja go nie interesuje”. Są pewne obowiązki, które trzeba realizować, bez względu na to, czy coś jest mniej lub bardziej interesującego - mówił dalej.
Zarzucił Kołodziejczakowi, że jego wypowiedzi nie są właściwe.
- One naruszają dobro ministerstwa. Ale też moje dobro osobiste jest naruszane. Te wypowiedzi szkodą jemu samemu, szkodzą koalicji
- podsumował.