Ryszard Kalisz najwidoczniej nie ma zamiaru zatrzymać się w swoim silnym poparciu dla destabilizacji funkcjonowania państwa. Bo to właśnie marszałek Sejmu, miałby przejąć obowiązki prezydenta RP, gdyby... wyniki wyborów prezydenckich zostały nie uznane. A w myśl kolejnej wypowiedzi Kalisza - izba SN, która do tej pory zatwierdzała wyniki wyborów, "nie istnieje".
PKW odroczyła obrady ws. sprawozdania komitetu PiS do czasu „systemowego uregulowania przez konstytucyjne władze RP statusu prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i sędziów biorących udział w orzekaniu tej izby”. Za odroczeniem głosowało 5 z 9 członków komisji.
Jeden z członków PKW Ryszard Kalisz po decyzji dotyczącej odroczenia obrad ws. sprawozdania komitetu PiS, niemal od razu powtórzył wcześniej kolportowany przez niego i Szymona Hołownię scenariusz o przejęciu władzy przez marszałka Sejmu. Kalisz wskazywał na brak podstaw do podjęcia przez PKW decyzji wobec jego zdaniem - braku prawomocnego orzeczenia Sądu Najwyższego.
Mimo potężnego sprzeciwu opozycji, w tym również Konfederacji, co do której PKW podjęło inną decyzję (w tej samej sprawie), a także środowiska prawniczego, Kalisz nie zamierza przestać. Podobnie jak Hołownia, który dzisiaj przedstawił swój "pomysł" na wybory.
Zobacz więcej: Hołownia o szczegółach swojego pomysłu ws. wyborów. "To będzie cały Sąd Najwyższy"
Według Kalisza, co powiedział dziś na antenie TOK FM - Izba Kontroli i Spraw Publicznych SN "nie istnieje", toteż... ważności wyborów nie będzie mogła stwierdzić i uznać.
Nie może stwierdzać izba, która nie istnieje [ważności wyborów], powtarzam, jeśli wyśle pani Manowska, nie może stwierdzić izba, która nie istnieje
I dalej: "formalnie przyjdzie 6 sierpnia i przepis konstytucji mówi jasno, że w przypadku opróżnienia urzędu prezydenta jego rolę przejmuję marszałek Sejmu, a z drugiej strony przepis Kodeksu Wyborczego, że jeżeli marszałek przejmuje rolę, to w ciągu 14 dni ma rozpisać nowe wybory, ale do tego czasu może zmienić ustawę [o Sądzie Najwyższym]".
I tutaj znów rodzi się pytanie - idąc tym tokiem rozumowania, dlaczego parlament wygląda dziś tak jak wygląda? Skoro wyniki parlamentarnych zatwierdziła właśnie ww. izba Sądu Najwyższego.