Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Chcą wsadzić sędziego na podstawie nielegalnych dowodów? Po nowym roku może wybuchnąć wielki skandal

Czy tym śledztwem prokuratura strzeliła sobie w stopę? We wtorek opinia publiczna poznała treść zarzutów, jakie postawione ma mieć sędzia Jakub Iwaniec, jeśli dojdzie do zniesienia mu immunitetu. Ale usłyszała też stanowisko obrony. To okazało się miażdżące dla dotychczasowej pracy śledczych. Jeden z obrońców, dr Konrad Wytrykowski, tłumaczy nam bezprawie, którego na etapie przygotowawczym dopuścili się prokuratorzy.

Prokurator
Prokurator
Marcin Pegaz - Gazeta Polska

We wtorek odbyło się drugie posiedzenie immunitetowe ws. sędziego Jakuba Iwańca. Prokuratura Regionalna we Wrocławiu chce postawić mu 13 zarzutów działalności w zorganizowanej grupie przestępczej; ma to związek z tzw. aferą hejterską.

Dziennikarz niezalezna.pl był na posiedzeniu w Sądzie Najwyższym. Jego przebieg opisaliśmy TUTAJ.

Podczas trwającej kilka godzin prezentacji stanowiska obrony - wyrażonego przez trzech prawników - rozbito materiał, na podstawie którego śledczy chcą pociągnąć do odpowiedzialności karnej s. Iwańca.

Szczególnie bulwersujące wydają się okoliczności pozyskania przez prokuraturę treści maili sędziów, których oskarża się o udział w tzw. aferze hejterskiej. Może się okazać, że śledczy bezprawnie weszli w posiadanie prywatnej korespondencji (sam prokurator chwalił się w SN, że w postępowaniu przygotowawczym pozyskano ok. 200 tysięcy maili).

O szczegółach mówi w rozmowie z niezalezna.pl dr Konrad Wytrykowski, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, obrońca Iwańca w jego postępowaniu immunitetowym przed Sądem Najwyższym.

Jak prokuratura weszła w posiadanie setek tysięcy maili?

To najbardziej kontrowersyjny aspekt. Obrona wprost uznaje to za działanie bezprawne. Prokuratura na podstawie postanowienia z dnia 9.12.2019 r. uzyskała od Google Ireland Limited korespondencję elektroniczną wychodzącą i przychodzącą ze skrzynek mailowych sędziów Iwańca oraz Piebiaka. Śledczy dostali komplet maili z niemal czterech lat.

Zdaniem obrony tryb, w jakim prokuratura uzyskała dostęp od skrzynek, jest nieadekwatny dla pozyskiwania treści korespondencji. Co to oznacza? Że prokuratura mogła jedynie ustalić np. adresy mailowe, daty i godziny wysłania wiadomości czy szereg innych danych technicznych poczty elektronicznej; nie zaś samą treść zawartą w tych wiadomościach.

Dr Wytrykowski wprost przyznaje, że „zastosowany przez prokuraturę tryb nie pozwala na pozyskanie treści korespondencji znajdującej się w poczcie elektronicznej oraz treści dokumentów zawartych w poczcie elektronicznej”.

Nie pozwala też na pozyskanie - jak wymienia - „plików filmów z obrazem i dźwiękiem, plików z obrazem, plików filmów z dźwiękiem, plików filmów bez dźwięku, interfejsów odpowiadających za odtworzenie obrazu i dźwięku a nawet zdjęć i wszystkich innych załączników poczty elektronicznej”.

Obrona uważa, że tryb, w jakim prokuratura weszła w posiadanie maili, prowadzi do nielegalności tak pozyskanych dowodów z korespondencji mailowej i niedopuszczalności wykorzystania ich jako dowody w procesie karnym. „Pogląd taki jest powszechny w orzecznictwie i doktrynie” - uzupełnia dr Wytrykowski.

Co ciekawe, Kodeks karny daje możliwość śledczym uzyskania treści korespondencji. Mówi o tym art. 237 k.p.k.:

Po wszczęciu postępowania sąd na wniosek prokuratora może zarządzić kontrolę i utrwalanie treści rozmów telefonicznych w celu wykrycia i uzyskania dowodów dla toczącego się postępowania lub zapobieżenia popełnieniu nowego przestępstwa.

Prokuratorzy czytali maile… obrońców

To kolejny absurd w tej sprawie. Obrona zarzuca, że doszło tutaj do naruszenia tajemnicy adwokackiej, bowiem prokuratura bezprawnie zapoznawała się z korespondencją sędziów z ich pełnomocnikami - adwokatami. Jak się okazuje, nie tylko prokuratura, a… my wszyscy.

- Prokuratura nie stosowała też prawnie określonych wymogów przechowywania zajętej korespondencji. Robiono to w sposób umożliwiający zapoznanie się z nimi przez osoby trzecie, o czym świadczą zresztą publikacje w mediach, np., w oko.press czy w TVN

- mówi nam sędzia Wytrykowski.

Co warte odnotowania, nie respektowano też immunitetów przysługujących sędziom, bo - jak tłumaczy nam Wytrykowski - immunitety te obejmują również kwestie wydania rzeczy i dokumentów. A prokuratura czytała o wszystkich spraw prywatnych, danych medycznych, kontaktach osobistych, preferencjach zakupowych czy uzgadnianych z prawnikami strategiach procesowych.

Wszystko to - odnotowuje obrońca - „Europejska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka określa jako wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei”.

S. Iwaniec nie jest stroną postępowania?

Pytanie jest o tyle absurdalne, że dotyczy sędziego, któremu prokuratura zamierza postawić zarzuty karne, zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności. Na pewnym etapie śledztwa uznano jednak, że Iwaniec stroną nie jest.

Okoliczności tłumaczy jego obrońca:

„skandalicznym niedochowaniem przez prokuraturę zasad rzetelnego procesu jest pozbawienie sędziego Jakuba Iwańca drogi sądowej i uniemożliwienie mu zaskarżenia postanowień skutkujących inwigilacją jego korespondencji. Muszę wyraźnie podkreślić, że sędziemu Jakubowi Iwańcowi odmówiono w tym zakresie jakichkolwiek praw. Po prostu poinformowano go, że nie jest stroną postępowania. Jest to wręcz szokujące, jeśli weźmie się pod uwagę, że w tym samym czasie Prokuratura Regionalna we Wrocławiu wystąpiła o uchylenie sędziemu Jakubowi Iwańcowi immunitetu, powołując się właśnie na tą samą, zdaniem obrony nielegalnie pozyskaną, korespondencję – email. A jednocześnie odmówiono sędziemu możliwości zaskarżenia do sądu faktu uzyskania tej korespondencji. Co ważne – robili to ci sami prokuratorzy, więc nie mogli nie wiedzieć, że chodzi o tego samego sędziego. Co warte podkreślenia, wcześniej prokurator zobowiązał się wobec strony irlandzkiej, że umożliwi kwestionowanie e-maili każdej osobie, przeciwko której będzie te e-maile wykorzystywał”.

Dr Wytrykowski podkreśla, że „zagadnienie to jest istotne nie tylko dla sprawy sędziego Jakuba Iwańca, ale dla całego społeczeństwa, dla wszystkich obywateli”.

- Chodzi tu bowiem o ocenę zarówno ustawodawstwa, jak i praktyki organów ścigania w zakresie zbierania informacji o obywatelach pod byle pretekstem. Jeśli jako społeczeństwo damy organom ścigania - prokuraturze możliwość dostępu do skrzynek e-mailowych bez jakiejkolwiek kontroli - będzie to oznaczało powszechną inwigilację, porównywalną z opisywaną przez Georga Orwella w „1984” - mówi nam.

Konkluduje:

„w mojej ocenie sytuacja wygląda tak, że władza próbuje pozbawić nas naszej wolności. W tej sprawie mamy tego wyraźny przykład. Jeśli na to pozwolimy, jutro może okazać się, że będziemy karani za powiedzenie, że „2+2 = 4” albo za chęć wychowania dzieci zgodnie z wyznawanym światopoglądem lub za wyznanie wiary”.

Ogłoszenie rozstrzygnięcia sądu zaplanowano na 4 lutego 2025 roku. Posiedzenie rozpocznie się o godz. 10:00 w sali B w Sądzie Najwyższym. Zaś do 15 stycznia prokuratura ma się ustosunkować do argumentów prawnych obrony.

 



Źródło: niezalezna.pl

#sędzia Jakub Iwaniec #Konrad Wytrykowski #afera hejterska

am