Gen. Stanisław Koziej to dla wielu osoba bardzo sympatyczna, sprawnie udzielająca się na Twitterze. Rzadko banuje, kulturalnie prowadzi dyskusje, zaprasza twitterowiczów na wieczorki zapoznawcze w BBN. To wszystko prawda.
Jednak co sądzić o ekspercie wojskowym, który odpowiadając za segment bezpieczeństwa Polski i doradzając zwierzchnikowi sił zbrojnych, w czasie militarnej agresji Rosji na Krym obwieszczał na Twitterze, który mecz akurat ogląda, jaki jest wynik, kto strzelił bramkę itd.? Nie stawiam zarzutu za samo zainteresowanie futbolem, które podzielam. Koziej nie zauważa jednak, że poziomem śmieszności dobija do Radosława Sikorskiego, który uprawia twitterową dyplomację. Nie najlepiej o wrażliwości i kompetencjach szefa polskiego BBN świadczy to, że gdy Putin wypowiada światu wojnę tuż za naszymi granicami, ekscytuje się publicznie piłkarskimi spotkaniami ligi angielskiej. Można wręcz pomyśleć, że prawa ręka prezydenta to postać zupełnie niepoważna, nieprzystająca do roli, którą odgrywa.
Po odejściu od Twittera zaś Koziej organizuje spotkania „eksperckie” z rosyjskimi przedstawicielami aparatu bezpieczeństwa. Jakie to wymowne.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie,Wszolek.salon24.pl
Grzegorz Wszołek