Rzadko była taka zgodność komentatorów jak przy ocenie przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego przez komisję ds. Pegasusa. Ów organ miał zrównać lidera PiS z ziemią, a sam się nie tyle nawet zaorał, co zakopał, sadząc gęsto na swoim grobie kwiatki. Jego członków zgubiła wiara we własny obraz świata, mocno odstający od rzeczywistości - pisze Tomasz Sakiewicz w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska".
Nie wiem, czemu założono, że Jarosław Kaczyński to przewrażliwiony staruszek, którego po paru godzinach męczącego przesłuchania pozbawią politycznej zdolności do kierowania partią. Ostatni raz miałem okazję rozmawiać z prezesem PiS na zjeździe Klubów „Gazety Polskiej”. Był po arcymęczącej kampanii wyborczej do parlamentu i niezależnie od tego, czy w jakiejś sprawie się zgadzaliśmy czy nie, przez całą noc tryskał energią, humorem i talentami polemicznymi. Komisja miała szczęście, że Kaczyński nie wydłużał swoich wypowiedzi, bo nad ranem paru członków tego ciała pewnie potrzebowałoby reanimacji. Poza tym prezes PiS, poza pewnie wyjątkowymi wypadkami, dosyć dobrze kontroluje emocje i część jego ekspresyjnych reakcji to czysty PR, który ma pomóc w podkreśleniu różnych istotnych treści. Ponadto w polemice to zawodnik wagi ciężkiej i niedocenianie go przez dużo mniej doświadczonych posłów jest zwykłym błędem.
Ale komisja ds. Pegasusa ma znacznie większy problem – główna teza, dla której ją powołano, czyli masowa inwigilacja jednym oprogramowaniem, i to jeszcze bez zgodnych z prawem procedur, to po prostu fikcja. Dodatkowymi problemami, które wyłażą w wielu miejscach całej formacji rządzącej, są niezwykłe prostactwo i ogólnie małe oczytanie – delikatnie ujmując te kwestie. W opozycji łatwiej uchodzą chlapanie błotem, wulgarność i brak konkretów.
Kiedy bierze się odpowiedzialność za państwo, samymi emocjami ludzi się nie nakarmi. Oczywiście namnożenie komisji śledczych to właśnie próba karmienia emocjami. Ale to nie przykryje na długo braku konkretów. W dodatku to, co miało pomóc, czyli nieustanne śledztwa i audyty, zaczyna pracować na niekorzyść „sprzedawców dymu”. Po stu dniach rządów mamy niezrealizowanych niemal 100 słynnych konkretów, porażkę koncepcji zagadania komisjami śledczymi i nieprawdopodobny bałagan w wielu dziedzinach państwa. Poparcie dla koalicji rządzącej zaczyna spadać i za parę tygodni może ona mieć problem.
Gdyby nie chodziło o nasz kraj, to wszystko byłoby nawet zabawne – tylko kupić popcorn i włączyć TV Republikę. Jednak Polski szkoda…
Sprawdź co przygotowaliśmy w najnowszym numerze tygodnika #GazetaPolska ⤵️
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) March 20, 2024
Więcej na https://t.co/ZvUGL4Jq7k pic.twitter.com/xwEjlOcomz